Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Łukasz Kijek
Łukasz Kijek
|
aktualizacja

W Rosji dzieje się coś, czego nie było od lat. Wszystko przez wojnę

Podziel się:

Półtora roku od wywołania wojny w Ukrainie rosyjska gospodarka nie runęła pod naporem sankcji, jak wieszczyło wielu specjalistów. – To będzie proces usychania gospodarki przypominający Związek Radziecki – mówi w rozmowie z money.pl Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

W Rosji dzieje się coś, czego nie było od lat. Wszystko przez wojnę
Rosja będzie powoli zmierzać w kierunku niewypłacalności wewnętrznej – przewiduje Piotr Arak (GETTY, Contributor)

Łukasz Kijek, szef money.pl: Rosyjska gospodarka zaczyna gnić?

Piotr Arak: Na pewno Rosja ma coraz więcej problemów.

Jakich?

Czeka ją mizerny wzrost gospodarczy przez wiele lat. Po relatywnie dużym spadku PKB w zeszłym roku, teraz Rosja zamienia się w gospodarkę, która przez wiele lat nie będzie się rozwijała albo będzie miała bardzo niskie tempo wzrostu gospodarczego. Czeka ją też odchodzenie międzynarodowych koncernów, utrata kapitału ludzkiego, odłączenie od światowych rynków finansowych i brak finansowych buforów bezpieczeństwa.

Mizerny wzrost, czyli jaki?

Według prognoz Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Banku Rosji tempo wzrostu PKB Rosji najpierw sięgnie 1,5 proc. PKB, by w 2028 roku zejść do 0,7 proc. Nie ma perspektyw, by wzrost wyniósł więcej niż 1,6 proc. Ta gospodarka będzie w trwałej stagnacji, w której nic nie będzie się znacząco poprawiało. O wzroście o 8-9 proc., jak kiedyś bywało, Putin może tylko pomarzyć.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Walka mocarstw w Afryce. "Chiny i Rosja narazie nie wchodzą sobie w drogę"

Ale to nadal wzrost, nie ma tu obawy głębokiej recesji.

Z takim tempem rozwoju Rosja będzie daleko w tyle wobec swoich konkurentów, takich jak chociażby Indie czy kraje grupy BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i RPA – przyp. red.). To oznacza, że gospodarka rosyjska wpada w spiralę stagnacji z podwyższoną inflacją, z kryzysem demograficznym, a do tego dochodzi słaby wzrost eksportu.

Nadal ma ropę, która się nieźle sprzedaje.

Tu też jest problem. Ropa jest rzeczywiście ważnym elementem w tej grze, ale ostatnio ten surowiec nie jest tak drogi, jakby Putin sobie tego życzył. Prognozy Ministerstwa Energetyki Rosji są niższe o 3,7 proc. w stosunku do roku poprzedniego, czyli zakładają, że Rosja będzie produkować mniej ropy. Tylko w czerwcu o ponad 11 proc. w stosunku do maja spadły przychody ze sprzedaży ropy, a porównując do roku poprzedniego, to już 50 proc. mniej.

I co to oznacza w praktyce?

Z jednej strony Rosja wisi na decyzjach kartelu OPEC, z drugiej strony maleje zapotrzebowanie na ropę, które było bardzo duże, a to powoduje powiększanie się deficytu budżetowego.

Zadłużenie? Przecież Putin zgromadził ogromne nadwyżki, z których finansuje wojnę.

Do tej pory była to gospodarka, która generowała na tyle duże przychody głównie z surowców, że nie potrzebowała zaciągać dodatkowych zobowiązań finansowych. Deficyt w Rosji raczej nie występował.

A jak będzie teraz?

Od zeszłego roku Moskwa notuje deficyt. W zeszłym roku to było przynajmniej 2,2 proc. PKB, w tym roku ma to być ponad 6,2 proc. i w tych kolejnych latach zadłużenie będzie rosło. Jeszcze w 2019 roku Rosja miała mniej niż 14 proc. długu w relacji do PKB, dzisiaj to już 25 proc.

Dlatego Putin rozpaczliwie właśnie wprowadził nowy "podatek wojenny"?

W 2022 r. wydatki na wojsko i służby bezpieczeństwa wynosiły 24 proc. budżetu Rosji, dzisiaj to już 33 proc. Po sankcjach na rosyjską ropę i gaz, Rosja ma problemy budżetowe. Mniejsze przychody i większe wydatki doprowadziły do tego, że po dodatkowym opodatkowaniu Gazpromu, teraz wchodzi rosyjski podatek od nadmiarowych zysków na spółki, których roczne zyski przekroczyły 1 mld rubli (ok. 12 mln dolarów) w latach 2021-2022. Dotyczy to głównie sektora metalurgicznego i chemicznego, ale zapłaci go m.in. bank Reiffeisen, który nadal operuje w Rosji.

Mieszanka spowolnienia, długu i inflacji, czyli mieszanka wybuchowa?

Nie mamy pełnej wiedzy o tym, w jaki sposób raportowane są poszczególne ceny w Rosji, ten kraj cofnął się do czasów Związku Radzieckiego. Z informacji, które do nas docierają w sposób anegdotyczny, widać, że na niektórych produktach żywnościowych te wzrosty cen są znacznie wyższe, niż wynika z oficjalnych danych. Międzynarodowy Fundusz Walutowy wyliczył, że inflacja za zeszły rok wynosiła 14 proc. Dodajmy, że dzieje się to w kraju, który nie miał eksplozji cen energii i surowców, bo sam je produkuje.

Rubel słabnie, a to tylko doleje oliwy do inflacji?

Niedobory produktów z Europy Zachodniej, blokady importowe, zamykanie fabryk i produkcji na rynek rosyjski – to wszystko zaczęło być w końcu problemem, ceny będą rosły. Nawet jeżeli ta inflacja wynosi 7 proc. w tym roku, to jest ona podwyższona w stosunku do lat poprzednich. Co dla kraju, gdzie 60 proc. społeczeństwa, czyli 86 milionów ludzi żyło w ubóstwie ekonomicznym, stanowi duży problem. Nie wygląda to jednak jeszcze jak dramat.

No właśnie, wiele krajów w Europie ma wyższą inflację.

Wiele osób trochę mylnie uważa, że inflacja jest rozwiązaniem wszelkich problemów, które mogą mieć potencjalnie państwa, bo zwiększa wpływy podatkowe. Natomiast w długim terminie inflacja powoduje zwiększenie wydatków państwa, ze względu na konieczność waloryzacji wielu świadczeń. W Rosji np. renty, które są wypłacane rodzinom po poległych żołnierzach albo weteranom, odgrywają rolę, która stabilizuje finanse wielu rodzin. I tu znów Rosja musi się zapożyczać. Podobnie jest z rosnącymi wydatkami na wojsko. Rubel słabnie, a Putin musi coraz więcej produktów sprowadzać zza granicy, także uzbrojenie i to będzie coraz większy problem.

Z drugiej strony Putin z impetem zagarnia zagraniczny biznes i oddaje swoim.

Teraz około 56 proc. PKB Rosji stanowi państwo, ten udział jest o wiele większy niż to, co było jeszcze dekadę temu. Zagraniczne biznesy trafiają w ręce oligarchów zaprzyjaźnionych z Władimirem Putinem. Putin przejął niemal połowę aktywów firm, które wycofały się z Rosji – to wartość mniej więcej 1,6 biliona rubli. 110 przedsiębiorstw, które przestały działać, trafiło w jego ręce. To zaczyna przypominać republikę bananową.

Jak dużo jest jeszcze zagranicznego biznesu w Rosji?

Z 3500 dużych firm zagranicznych zaledwie 256 opuściło Rosję. Około 500 jest w trakcie wycofywania się. Ostatnie decyzje Danona czy Carlsberga powodują, że te spółki są nacjonalizowane. Majątek wielu firm za chwilę stanie się prezentem dla zauszników Putina.

Podział łupów?

Elektorat Putina to nie jest społeczeństwo Rosji, tylko to jest grupa kilkudziesięciu najpotężniejszych osób związanych z Kremlem. Wąskie grono ludzi należy obdarowywać pieniędzmi po to, żeby dalej móc sprawować władzę i od nich tak naprawdę zależy to, w jakim kierunku zmierza rząd autorytarny. Słabnąca gospodarka, słabnący rubel, nacjonalizacja majątku, brak twardej wymiany handlowej w euro czy dolarze.

Zostaje uzależnienie od Chin?

Im dłużej będzie trwał konflikt zbrojny w Ukrainie, tym bardziej Rosja będzie musiała zwiększać swój potencjał militarny, zaciągać kredyty w juanie. Będzie oferować więcej produktów chińskich na swoim rynku, czy wreszcie będzie musiała sprzedać część aktywów Chinom. Dodajmy, że Chiny nie mają takiego zapotrzebowania na gaz jak Europa, nie mają też interkonektorów, którymi mogliby przez Syberię transportować ten surowiec do Shenzhen. Dodatkowo Rosja potrzebuje, dla zachowania stabilności finansowej, napływu gotówki, która ma charakter wymienialny, mam tu na myśli euro i dolara.

A teraz zapycha się juanami i rupiami?

Tak i w tej sytuacji utrzymywanie wymiany handlowej będzie wymagało powiększania deficytu. Rosja będzie powoli zmierzać w kierunku niewypłacalności wewnętrznej. To będzie proces usychania gospodarki przypominający Związek Radziecki. Ta gospodarka będzie krok po kroku cofać się w porównaniu z Zachodem czy Dalekim Wschodem. Stany Zjednoczone, Europa i Chiny będą zwiększać swój potencjał przemysłowy, a Rosja będzie coraz mniej znaczącą gospodarką. Zgodnie z prognozowanym przez MFW trendem rozwoju polskiej i rosyjskiej gospodarki, Polska w 2050 roku będzie mieć PKB prawie tak duże jak Rosja.

Łukasz Kijek, szef redakcji money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl