Singapur czeka na polską żywność. Ale jest problem. Dostępność pracowników
Polscy dostawcy żywności mogą wejść na azjatycki rynek. Pandemia koronawirsa wpłynęła bowiem za zakłócenie dostaw - Sinapur utracił dostawy z Australii.
20 polskich firm odpowiedziało na wiadomość polskiej ambasady w Singapurze, że z powodu zakłócenia dostaw z Australii kraj pilnie poszukuje dodatkowych dostaw żywności - informuje "Rzeczpospolita".
Singapur czeka na nabiał, warzywa, mrożonki, dania gotowe, makarony, ale także papier toaletowy i mydło. Do Krajowej Izby Gospodarczej zgłaszają się i ambasady, i pośrednicy, oferujący pomoc w eksporcie, czytamy w dzienniku.
Michał Koleśnikow, ekonomista PKO BP, w komentarzu dla "Rz" zaznacza, że obecny spadek eksportu żywności jest przejściowy i wkrótce żywność może być bardzo poszukiwanym towarem na rynkach międzynarodowych.
Obejrzyj także: Koronawirus a żywność. Ardanowski: "Wystarczy dla nas, eksport na razie się zerwał"
- Powinniśmy dziś mobilizować zasoby do utrzymania produkcji żywności w Polsce, to sektor o strategicznym znaczeniu. Ograniczenie podaży żywności zwykle przynosi podwyżki jej cen - mówi Koleśnikow, cytowany w "Rz". Według niego trzeba zapewnić obsadę pracowników w zakładach spożywczych, transporcie, w magazynach i sprzedaży. Tu mogłyby pomóc ułatwienia w rekrutacji, zwłaszcza pracowników gastronomii czy hoteli.
Na to, że produkcja żywności zależy w znacznym stopniu od dostępności pracowników, zwracał wcześniej uwagę prezes Indykpolu Piotr Kulikowski.
Obejrzyj i dowiedz się, jak chronić się przed koronawirusem: