Dawniej, aby zasiadać w radach nadzorczych spółek Skarbu Państwa, trzeba było spełniać jeden z kilkunastu warunków określonych w Ustawie o zasadach zarządzania mieniem państwowym.
Dyplom MBA zamiast egzaminu
Oprócz wyższego wykształcenia i 5-letniego stażu zawodowego lub prowadzenia działalności gospodarczej trzeba było wykazać np. tytuł doktora nauk ekonomicznych, prawnych, technicznych, specjalistyczny certyfikat, taki jak CFA lub ACCA, być np. adwokatem czy radcą prawnym lub zdać specjalny, państwowy egzamin, który jest trudny i wymaga intensywnej nauki.
Dla osób, które nie spełniały wcześniejszych kryteriów, to właśnie zdanie tego egzaminu było przepustką do stanowisk w spółkach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To wszystko zmieniło się osiem lat temu, kiedy rząd Prawa i Sprawiedliwości, na czele którego stała wówczas Beata Szydło, wprowadził kryterium posiadania dyplomu MBA (Master Business Administration), co dało możliwość obejścia wymogu egzaminu.
Na efekty długo nie trzeba było czekać. Liczba kandydatów przystępujących do państwowego egzaminu spadła dziesięciokrotnie.
W 2016 r. do egzaminu przystąpiło 966 osób, a zdało go 375 (ok. 39 proc.). Potem nastąpił znaczący spadek. W 2023 r. do egzaminu państwowego przystąpiło zaledwie 90 osób, z czego zdało go tylko 14.
Co ważne, w ubiegłym roku zmieniły się zasady państwowego egzaminu. Teraz ma on dwie części: pisemną (test jednokrotnego wyboru składający się ze 100 pytań) i ustną, podczas której osoba zdająca odpowiada na trzy pytania problemowe zadawane bezpośrednio przez członków komisji egzaminacyjnej.
Warunkiem przystąpienia dla części ustnej jest udzielenie prawidłowej odpowiedzi na minimum 75 pytań testu. Aby zdać, trzeba uzyskać wynik pozytywny z obu części. Pierwszy egzamin w nowej formule, w kwietniu 2024 roku zdało tylko sześć osób z 29 przystępujących.
W sumie w ubiegłym roku do egzaminu przystąpiło 356 osób, a zdało go 94. W tym roku do egzaminu przystąpiło już 80 uczestników, z czego zdało go 25.
Lata, w których spadała liczb osób przystępujących do egzaminu państwowego, to czas rozkwitu Collegium Humanum, prywatnej uczelni, która powstała w 2018 r. w Warszawie.
Miała w ofercie błyskawiczne kursy, dzięki którym można było uzyskać dyplom MBA. Nie wszyscy absolwenci CH chodzili jednak na zajęcia i zdawali egzaminy. Niektórzy, jak przekonuje prokuratura, mieli po prostu zapłacić za dyplomy, które stały się przepustką do intratnych stanowisk.
Wśród absolwentów Collegium Humanum znaleźli się m.in. politycy, prezesi i członkowie zarządów spółek Skarbu Państwa, oficerowie służb specjalnych i dowódcy wojskowi.
Będą zmiany w spółkach. Ministerstwo komentuje
Ministerstwo Aktywów Państwowych od ubiegłego roku pracuje nad zmianą przepisów Ustawy o zasadach zarządzania mieniem państwowym. Resort rozważał różne warianty zmian. Choć jest jeszcze wiele niewiadomych, to pewne jest, że dyplomy MBA pozostaną w kryteriach.
"MAP nie bierze pod uwagę zniesienia możliwości zasiadania w radach nadzorczych osobom z tytułami MBA, ale jedynie ograniczenie tej możliwości w ten sposób, aby przepisy ustawowe eliminowały możliwość zasiadania w tych organach osobom o niewystarczających kompetencjach, np. kandydatów, którzy spełniają obecnie jedynie jeden ustawowy wymóg ukończenia studiów MBA, które nie dają rękojmi wykazania się przez kandydata wysokimi kompetencjami" - informuje money.pl resort.
I przypomina, że minister aktywów państwowych Jakub Jaworowski nie wskazuje do rad nadzorczych osób z dyplomem studiów MBA Collegium Humanum.
W skrócie - sam dyplom MBA już nie wystarczy, aby dostać stanowisko w radzie nadzorczej.
Oprócz dyplomu MBA trzeba będzie się także wykazać doświadczeniem na stanowiskach kierowniczych w spółkach. Teraz trwa dyskusja, jakie to mają być spółki i ile te doświadczenie powinno wynosić - mówi w rozmowie money.pl wiceminister aktywów państwowych Robert Kropiwnicki.
Z naszych informacji wynika, że resort analizuje także różne możliwości w sprawie określenia warunków, jakie muszą spełniać dyplomy MBA, które potem będą honorowane podczas procesu rekrutacji. Jak słyszymy nieoficjalnie, chodzi o to, aby brać pod uwagę tylko dyplomy tych uczelni, które gwarantują określoną jakość nauczania. Nie ustalono jednak jeszcze, jakie konkretne kryteria mają znaleźć się w ustawie.
"Celem ministerstwa jest zapewnienie wysokiego poziomu kompetencji kandydatów na członków rad nadzorczych oraz wyeliminowanie z życia publicznego patologicznych sytuacji, do których dochodziło w ostatnich latach. Dla MAP kwestia wysokich kompetencji organów spółek pod nadzorem ministerstwa jest kluczowa, podobnie jak poprawa ładu korporacyjnego w spółkach pod nadzorem MAP" - przekonuje ministerstwo.
Jak słyszymy nieoficjalnie, projekt ustawy może trafić do Sejmu pod koniec tego półrocza.
Afera Collegium Humanum
W sprawie nieprawidłowości dotyczących Collegium Humanum funkcjonariusze CBA działają od 2024 roku.
Do tej pory w tej sprawie zostało zatrzymanych 28 osób, które usłyszały łącznie 150 zarzutów. W tym gronie znaleźli się m.in. były europoseł PiS Karol Karski czy prezydent Wrocławia Jacek Sutryk. W tej sprawie na początku marca Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało dwóch byłych komendantów głównych Państwowej Straży Pożarnej.
W lutym prokurator krajowy Dariusz Korneluk poinformował, że prokuratura będzie w ciągu kilku miesięcy podejmować kroki mające na celu zamknięcie pewnych wątków sprawy Collegium Humanum i skierowanie aktu oskarżenia. Dodał, że śledztwem prokuratury objętych jest ponad 50 osób.
Podkreślił, że większość osób nie było nawet na listach studentów, choć otrzymywało dyplomy ukończenia uczelni.
Paweł Cz., były rektor Collegium Humanum, został zwolniony z aresztu w listopadzie 2024 roku po wpłaceniu 2 mln zł poręczenia majątkowego. Prokuratura zastosowała wobec niego zakaz opuszczania kraju, zatrzymanie paszportu oraz zakaz zbliżania się do uczelni i jej pracowników.
Paweł Cz. otrzymał zarzut kierowania zorganizowaną grupą przestępczą. Postawiono mu dotychczas blisko 100 zarzutów.