Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Pierwsza tura wyborów już za nami. Przed nią sondaże dosłownie szalały. Różnice między nimi były wręcz porażające. Jedno się w nich powtarzało: w pierwszej trójce będzie Rafał Trzaskowski, Karol Nawrocki i Sławomir Mentzen. I tak się też stało, co wiemy z wyników sondaży exit poll. Większość sondaży pokazywała, że na finiszu Nawrocki gonił Trzaskowskiego, mimo afery z kawalerką pana Jerzego, co mnie osobiście dziwiło. To może się odcisnąć na drugiej turze.
Problem Lewicy i szokujący wynik Brauna
Kolejność pod tą trójką też była istotna. Trzeba jednak pamiętać, że exit poll nie zawsze pokazuje to, co pojawia się w prawdziwych wynikach. Wiem, że Czytelnicy czasem mają mi za złe wchodzenie w politykę, zamiast pozostawania na bezpiecznym gruncie gospodarki. Uważam jednak, że polityka mocno potrafi się odcisnąć na gospodarce, więc nie sposób zamknąć się w wieży z kości słoniowej i udawać, że polityków nie ma.
Czwarte miejsce Grzegorza Brauna jest według mnie szokujące i umacnia sojusz tego polityka z Konfederacją, zmniejszając szanse Trzaskowskiego w drugiej turze.
Sondaże przedwyborcze pokazywały umocnienie Lewicy (troje kandydatów) – nic z tego nie wyszło. Przy okazji małe, prywatne wynurzenie. Przed wyborami zrobiłem sobie test Latarnika Wyborczego. Kandydat, na którego głosowałem, był na piątym miejscu pod kątem zgodności z moimi poglądami. Ale na tego, którego poglądy były najbardziej zbieżne z moimi, z pewnością bym nie zagłosował. I to jest wyjaśnienie, dlaczego Lewica zbiera mało głosów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Cuda w gospodarczych obietnicach kandydatów
Wracajmy jednak do gospodarki i wyborów. Wszyscy jak mniemam wiemy, że prezydent ma prawo weta i inicjatywę ustawodawczą, ale oprócz tego na niwie gospodarczej może zdziałać niewiele. Co nie przeszkadzało kandydatom w wygłaszaniu gospodarczych zapowiedzi. Starałem się ich nie słuchać, ale niestety niektóre mi się w głowie zagnieździły. Poniżej kilka z nich (bez wymieniania autora).
Jedna z nich to 'obniżę cenę energii elektrycznej o 30 proc. i będzie to energia z węgla'. Jakim cudem? Węgiel wydobywany w Polsce jest droższy od tego sprowadzanego z antypodów. Poza tym cenę prądu znacznie podnosi handel emisjami (ETS), a wyjście z niego praktycznie, jak myślę, byłoby możliwe po opuszczeniu Unii Europejskiej.
"Nie dopuszczę do wejścia Polski do strefy euro". Serio? Przecież decyduje o tym jedynie minister finansów z prezesem NBP, prezydent nie ma nic do powiedzenia - choć będzie desygnował nowego prezesa NBP.
Kolejne cuda: "Obniżenie składki zdrowotnej dla małych przedsiębiorców jest pożądane, bo im mniejsze pieniądze w ochronie zdrowia, tym większa wydajność systemu". Bez komentarza, chociaż dla mnie kuriozalne jest takie obniżenie składki, które wymusi arbitraż płacowy między "etatowcami" i tymi z jednoosobowych działalności gospodarczych.
I ostatnie: "spowoduję, że kredyty hipoteczne będą oprocentowane na 4 proc.". Już widzę prezesa banku, który ryzykując wyrzucenie przez akcjonariuszy, decyduje o udzielaniu takich kredytów zamiast kupowania bonów skarbowych NBP oprocentowanych tak jak stopa RPP w danym momencie – 5,25 proc. (i pobawionych ryzyka).
Prezydent kluczowy dla stabilności stanowienia prawa
Wyzłośliwiłem się, a teraz o przyszłości. Będę popierał konkretnego kandydata nie z miłości do niego (wyżej napisałem, że był dopiero na piątym miejscu w teście Latarnika Wyborczego), a na kanwie czystej logiki - i to skierowanej na gospodarkę. Chociaż światopogląd też ma dla mnie znaczenie, ale nie był tutaj najważniejszy.
Wygrana Rafała Trzaskowskiego w drugiej turze to zapewnienie aksamitnej współpracy rządu z prezydentem do czasu wyborów parlamentarnych w listopadzie 2027 r. Prezydent i rząd będą się starali uzgodnić gospodarcze pomysły tak, żeby nie powstawało wrażenie pojawienia się zjawiska określanego mianem "szorstkiej przyjaźni". Po 2027 roku prezydent będzie miał jeszcze 3 lata do walki o drugą kadencję, a to dużo czasu, żeby pokazać niezależność.
Zupełnie inaczej wyglądałaby współpraca rząd-prezydent po wygranej Karola Nawrockiego. Kandydat przecież nie ukrywa, że marzeniem zarówno jego, jak i jego ugrupowania, jest zmiana koalicji rządzącej na taką, w której pojawiłoby się Prawo i Sprawiedliwość. Z tego wniosek, że sam będzie składał projekty ustaw (odrzucane przez rządzącą koalicję) i będzie wetował wiele z ustaw przyjmowanych przez Sejm. Wynikiem będzie bałagan, który może skończyć się nawet wcześniejszymi wyborami.
Oczekiwanie na drugą turę. Na złotym może być niespokojnie
Nic dziwnego, że na naszym rynku walutowym ostatnie dwa dni przed ciszą wyborczą zdominowane były przez zamieniających złotego na euro czy dolara. Co prawda wszyscy wiedzieli, że pierwsza tura niczego nie przesądzi, ale zbliżanie się w sondażach Nawrockiego do Trzaskowskiego, mimo afery z kawalerką, było tak wyraźne, że musiało graczy zaniepokoić. Warto zauważyć, że złoty tracił nawet wtedy, kiedy rósł kurs EUR/USD, co było zdecydowanie nietypowe.
Wniosek jest prosty. Jeśli ktoś chce harmonijnej współpracy (gospodarczej) na linii rząd-prezydent, to powinien głosować w drugiej turze na Rafała Trzaskowskiego. Jeśli zaś mniej go interesują sprawy ekonomiczno-gospodarcze, a zdecydowanie przeważa chęć zmiany rządu, to musi głosować na Karola Nawrockiego. I na koniec: jeśli rzeczywiste wyniki pierwszej tury będą takie jak exit poll lub gorsze, to w drugiej turze większe będzie prawdopodobieństwo wygranej Karola Nawrockiego.