Tak Trump chce zakończyć wojnę w Ukrainie. Ekspert: "Chybiony strzał"

Donald Trump uważa, że zakończenie wojny w Ukrainie jest możliwe, jeśli ceny ropy spadną i Rosja straci dochody z energii. Szczególny nacisk kładzie na Europę. - Nawet całkowite odejście Europejczyków od importu rosyjskiej ropy nie wpłynie znacząco na dochody Rosji z jej sprzedaży - oceniają eksperci.

epaselect epa12398933 US President Donald Trump speaks in the Roosevelt Room at the White House, in Washington, DC, USA, 22 September 2025. Trump announced new recommendations on autism. EPA/FRANCIS CHUNG / POOL Dostawca: PAP/EPA.Prezydent USA Donald Trump
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/EPA/FRANCIS CHUNG / POOL
Przemysław Ciszak

Donald Trump nie po raz pierwszy krytykuje europejskie kraje za ich politykę energetyczną. Podczas spotkania w Mount Vernon zwrócił się bezpośrednio do ambasadora USA przy NATO, Matta Whitakera, z zadaniem zwiększenia presji na Europę. - Muszą przestać kupować ropę od Rosji, Matt – powiedział prezydent USA. - Matt nie pozwoli, żeby to dłużej trwało - podkreślił.

Prezydent USA uważa, że zakończenie wojny w Ukrainie jest możliwe, jeśli ceny ropy spadną i Rosja straci dochody z ropy. W tym założeniu jest dużo prawdy, ale nie może się ono ograniczać jedynie do Europy. Trump ponownie jednak odpowiedzialnością za dalszą ekspansję Putina obarcza kraje UE i sojuszników w NATO, o czym pisaliśmy szerzej w money.pl.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Płatności to ostatni bastion suwerenności. Czy Polska obroni się przed dominacją Big Techów?

Nawet całkowite odejście Europejczyków od importu rosyjskiej ropy nie wpłynie znacząco na dochody Rosji z jej sprzedaży. Tym bardziej sugestia, że w ten sposób udałby się skłonić Putina do zakończenia wojny, nie trzyma się całości. To chybiony strzał - ocenia w rozmowie z money.pl Tymon Pastucha, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych (PISM).

- Gdybyśmy spojrzeli na import UE ropy z Rosji, to mamy tylko dwa państwa, które wciąż ją kupują: Węgry i Słowacja. Wartość tego importu to ok. 5 mld euro rocznie, to mniej niż 5 proc. całego wolumenu eksportu. Kropla w morzu - dodaje.

Oba te kraje zostały wyłączone spod europejskich obostrzeń w ramach tzw. wyjątku rurociągowego dla najbardziej uzależnionych krajów UE od wschodniego surowca. Pozwala im to wciąż importować ropę z Rosji przez południową odnogę ropociągu Przyjaźń pomimo ogólnych restrykcji nałożonych przez Unię Europejską.

W sierpniu Budapeszt kupił rosyjski surowiec za 176 mln euro - wynika z szacunków analityków CREA (Centre for Research on Energy and Clean Air). Słowacja zaś kupowała w analogicznym miesiącu ropę od Putina za 204 mln euro. Rosyjska ropa naftowa do czerwca tego roku była rafinowana na produkty naftowe i reeksportowana do Czech. Te jednak zakończyły import rosyjskiej ropy w pierwszej połowie 2025 r.


- Poza Słowacją i Węgrami do UE nie trafia ani surowa ropa, ani paliwa, ani inne produkty przetworzone - przypomina Pastucha.

Turcja to największy importer w NATO

Prezydent USA już połowie września w swoim liście do członków Sojuszu wzywał do zaprzestania importu rosyjskiej ropy naftowej. Wówczas jednak kierował apel do wszystkich członków NATO, a w więc również do Turcji, choć tej nie wymienił bezpośrednio.

- Jeśli podciągnąć pod Europę również Turcję, ten wolumen znacznie by wzrósł. Ankara to największy importer rosyjskiej ropy wśród krajów NATO, roczna wartość importu ropy i paliw to ok. 20 mld euro. Jednak Trump do tej pory ani razu nie wspomniał o Turcji. To więc tylko dywagacje - podkreśla analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Być może Trump jest świadomy tego, że naciski na tureckiego prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana mogą niewiele zdziałać. Jak pisaliśmy w money.pl, potężnego sojusznika nie będzie łatwo skłonić do porzucenia tanich surowców z Rosji. Prezydent USA usprawiedliwia również rząd Viktora Orbana i Roberta Ficy, twierdząc, że w ich przypadku "można to w pewien sposób zrozumieć, bo oni mają bliskie relacje" z Rosją.

Problem polega więc na tym, kto w Europie, zdaniem Trumpa, miałby właściwie zrezygnować z rosyjskich dostaw ropy. Węgry? Minister spraw zagranicznych Péter Szijjártó twierdzi, że uzyskał zapewnienie od administracji USA, że Budapeszt będzie mógł dłużej importować ropę z tego kierunku bez narażania się na jakiekolwiek amerykańskie sankcje. Kto więc ma odejść od rosyjskiej ropy? - dopytuje Pastucha.

Kluczem są Chiny i Indie

Faktycznym kierunkiem nacisku powinny być Chiny oraz Indie. To ich wsparcie w postacie potężnego importu surowców energetycznych z Rosji pozwala utrzymać stabilny poziom wpływów do budżetu i zasilić gospodarkę wojenną Putina.

W całym 2024 roku Chiny kupiły od Rosji 108,5 mln ton, a w okresie styczeń–sierpień 2025 r. kolejne 66 mln ton. To one pozostają największym odbiorcą rosyjskiej ropy, utrzymując rekordowy poziom importu z tego kierunku.

- Aby faktycznie zaszkodzić rosyjskim wpływom budżetowym z ropy naftowej, w sposób drastyczny musiałby ograniczyć import Chiny albo Indie. Poza Chinami, Indiami i Turcją nie mamy większych graczy. Minimalne Rosja eksportuje do Egiptu, Algierii, Brazylii czy Arabii Saudyjskiej, ale to nie są duże ilości, nie takie by wpłynęły na budżet Rosji - ocenia analityk PISM. 

Jak podje agencja Reuters, że w 2024 r. Rosja miała 36 proc. udziału w indyjskim imporcie ropy, a łączny import Indii wyniósł około 86,8 mln ton surowca. Od stycznia tego roku do sierpnia New Delhi kupiło kolejne 52,2 mln ton ropy.

Donald Trump podjął próbę wpłynięcia na Indie poprzez nałożenie bardzo wysokich ceł. "Indie nie tylko kupują ogromne ilości rosyjskiej ropy, ale też później znaczną jej część sprzedają na wolnym rynku z dużym zyskiem. Nie obchodzi ich, ile osób w Ukrainie ginie od rosyjskiej machiny wojennej" - napisał Trump na początku sierpnia tego roku na swojej platformie społecznościowej Truth Social.

Według agencji Reutera w 2025 roku zwiększyły import tego surowca o 1 proc. w porównaniu do 2024 r. i sprowadzają średnio 1,75 mln baryłek dziennie. Rosja stała się głównym źródłem surowca dla Indii, mimo że przed wojną przypadał na nią tylko ułamek dostaw do tego kraju.

Naciski w tej sprawnie sprawiły, że czasowo Indie faktycznie ograniczyły import, przekierowując zamówienia na kraje afrykańskie. Ostatecznie jednak nie ugięły się pod presją Trumpa, pozostając wciąż jednym z ważniejszych klientów Rosji.

- Gdyby jednak Pekin i New Delhi zdecydowały się nagle ograniczyć zakupy, Rosja znalazłaby się w bardzo trudnym położeniu. Putin nie miałby czego z tą ropą robić. Nie można przerwać wydobycia ropy, bo później z technologicznego punktu widzenia często niemożliwe byłby przywrócenie produkcji. Rosja, by się tą ropą udusiła. Nadmiar ropy ciężko i kosztownie jest zmagazynować, nie można jej spalać, jak gazu. Trzeba by ją wylewać, a to poważne szkody środowiskowe i ogromne koszty gospodarcze. Byłaby to szokowa terapia, która w krótkim okresie wywołałby wstrząs gospodarczy. Niestety nie widać na to przestrzeni, chociaż pewne nadzieje dla takiego obrotu spraw dają ukraińskie ataki na rosyjskie rafinerie i rurociągi - stwierdza Tymon Pastucha.

Uszczelnić sankcje

Choć ograniczenie importu przez Chiny i Indie przyniosłoby szybki efekt, nie oznacza to, Zachód nie ma możliwości uderzenia w przychody Kremla. Takim rozwiązaniem są sankcje oraz tzw. mechanizm tzw. price cap-u.

W ramach 18. pakietu sankcji Europa obniżyła limit ceny za baryłkę rosyjskiej ropy z 60 do 45 dol. Wcześniejszy poziom ustanowiony został w grudniu 2022 roku na szczeblu G7.

Najlepszym rozwiązaniem byłoby kolejne obniżanie tzw. pułapu cenowego (pirce cap - przyp. red.) rosyjskiej ropy oraz restrykcyjne przestrzeganie sankcji. To powoduje, cena ropy spada, a w efekcie spadają przychody Rosji. To rozwiązanie mogłoby wpłynąć na Putina, zwłaszcza że byłoby również w interesie importerów, a więc Chin, Indii czy Turcji. Jego efekty zaobserwujemy w średnim okresie - ocenia ekspert. 

Mechanizm price cap zakłada zakaz handlu rosyjską ropą transportowaną drogą morską do krajów trzecich, jeśli cena za baryłkę przekracza nałożony limit. Dodatkowo obostrzenia dotyczą również świadczenia usług transportowych, ubezpieczeniowych oraz reasekuracyjnych. W praktyce ma on obniżać dochody Rosji ze sprzedaży ropy.

Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl

Wybrane dla Ciebie
Unijne dotacje dla kolei pod znakiem zapytania
Unijne dotacje dla kolei pod znakiem zapytania
Ile kosztuje euro? Kurs euro do złotego PLN/EUR 05.12.2025
Ile kosztuje euro? Kurs euro do złotego PLN/EUR 05.12.2025
Ile kosztuje frank szwajcarski? Kurs franka do złotego PLN/CHF 05.12.2025
Ile kosztuje frank szwajcarski? Kurs franka do złotego PLN/CHF 05.12.2025
Ile kosztuje dolar? Kurs dolara do złotego PLN/USD 05.12.2025
Ile kosztuje dolar? Kurs dolara do złotego PLN/USD 05.12.2025
Ile kosztuje funt? Kurs funta do złotego PLN/GBP 05.12.2025
Ile kosztuje funt? Kurs funta do złotego PLN/GBP 05.12.2025
Pozwolenie na pracę w USA. Urząd ogłosił zmiany
Pozwolenie na pracę w USA. Urząd ogłosił zmiany
Sala za 300 mln dolarów na 1000 osób. Trump zatrudnił nowego architekta
Sala za 300 mln dolarów na 1000 osób. Trump zatrudnił nowego architekta
Na Wyspach chcą przekazać miliardy Ukrainie z zamrożonych rosyjskich aktywów
Na Wyspach chcą przekazać miliardy Ukrainie z zamrożonych rosyjskich aktywów
170 tys. zł odprawy i urlop. Sejm przyjął ustawę
170 tys. zł odprawy i urlop. Sejm przyjął ustawę
Wiceprezydent USA ostrzega UE przed nałożeniem kary na platformę X
Wiceprezydent USA ostrzega UE przed nałożeniem kary na platformę X
Firmowe samochody tylko na prąd? Oto plan UE
Firmowe samochody tylko na prąd? Oto plan UE
Biorą kredyty na wyższe kwoty niż Polacy. "To zaskakujące"
Biorą kredyty na wyższe kwoty niż Polacy. "To zaskakujące"
Wyłączono komentarze
Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.
Redakcja serwisu Money.pl