Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. KKG
|
aktualizacja

Temat cen masła wraca jak bumerang. Kowalczyk: taniej nie będzie

Podziel się:

- Nie spodziewam się, żeby masło czy olej taniały. To konsekwencja wojny w Ukrainie i wzrostu cen energii, gazu i nawozów - mówił w czwartek wicepremier, minister rolnictwa i rozwoju wsi Henryk Kowalczyk. Produkty żywnościowe są motorem napędzającym inflację. Żywności w Polsce nie zabraknie, problemem są ceny - dodał.

Temat cen masła wraca jak bumerang. Kowalczyk: taniej nie będzie
"Nie ma takiej groźby, że żywności w Polsce zabraknie, problemem są ceny" - uważa Henryk Kowalczyk, minister rolnictwa (East News, Tomasz Jastrzebowski/REPORTER)

Kowalczyk zapewnił w Programie 1 Polskiego Radia, że w obliczu wojny w Ukrainie w Polsce żywności nie zabraknie.

- Mamy duży margines nadmiaru żywności (...). Świadczy o tym choćby eksport, który w ubiegłym roku wyniósł prawie 40 mld euro. Jest to naprawdę duży zapas. Nie zabraknie żywności ani dla Polaków, ani dla uchodźców z Ukrainy. (...) Co do ilości możemy czuć się całkowicie bezpieczni - powiedział szef MRiRW.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Inflacja poszybuje w górę. "Najgorsze dopiero przed nami"

Minister nie mydli oczu: ceny w górę o 25 proc.

Przyznał, że problemem może być cena żywności.

Takie produkty jak masło, olej itd. - nie spodziewam się, żeby taniały te produkty - powiedział Kowalczyk.

Jak wskazał, może okazać się, że trudniej będzie o kupno oleju słonecznikowego, ponieważ pochodzi on z Ukrainy.

- Mamy dużo rzepaku. Będziemy posługiwać się nim. Nie ma takiej groźby, że tego oleju zabraknie, problemem jest cena - dodał.

Jak mówił minister rolnictwa, wzrost cen to konsekwencja wojny w Ukrainie. - Rosną ceny energii, gazu - wielokrotnie, ceny nawozów - znowu dwu-, trzykrotnie - wobec tego ceny zbóż. I pociąga to za sobą wzrost cen produktów mącznych, jak chleb, makarony, ale i produktów pochodzenia zwierzęcego, bo rosną ceny pasz. To jest taki nieunikniony łańcuch konsekwencji, który w tej chwili przeżywamy - tłumaczył.

Przyznał, że w przypadku tzw. koszyka artykułów spożywczych jego wzrost szacowany jest na ok. 25 proc. Jak dodał, są produkty spożywcze, które zdrożały np. o 40 proc., jak w przypadku masła.

-To jest bardzo dużo, bo to jest dużo więcej niż inflacja. Produkty żywnościowe są motorem napędzającym inflację. Wtórnie energia pod każdą postacią, co też powoduje ten wzrost cen produktów żywnościowych - powiedział.

Taniej? Nie bardzo. Rząd ma postarać się, by już nie zdrożało

Kowalczyk był pytany także o to, jak będą się kształtowały ceny produktów spożywczych jesienią.

- Wszystko zależy od wielu czynników. Jednym z nich jest to, czy wojna w Ukrainie będzie trwała i zależy o jakim zasięgu. Czy będzie to bardzo duży spadek produkcji rolnej, bo wtedy będzie niedobór żywności i to w tych krajach szczególnie, gdzie importowano zboże z Ukrainy, jak np. Afryka Północna, kraje arabskie, Bliski Wschód. Więc ceny automatycznie na rynkach światowych wystrzelą i my się od tego nie uchronimy - ocenił.

Kolejnym czynnikiem jest - jak wskazał szef resortu rolnictwa - pogoda, czy będzie ona sprzyjająca dla rolników, czy też nie. - Na szczęście teraz susza lekko została złagodzona, bo te opady deszczu, przynajmniej w niektórych rejonach Polski, jakieś były. Niestety, w niektórych nadal jest bardzo głęboka susza - to jest też ilość plonów - więc to też będzie miało wpływ na ceny - powiedział.

Zastrzegł, że nie chce prognozować, "ale przy zachowaniu tych parametrów i gdyby nie było głębokiej suszy, to te ceny w drugim półroczu powinny się mniej więcej utrzymać". - Nie liczyłbym oczywiście na to, że stanieje, ale żebyśmy się tylko starali, żeby nie zdrożały - powiedział Kowalczyk.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP