To dlatego Putin potrzebuje wojny? Znamienne słowa byłego dyplomaty
- Ta wojna jest dla Putina całkiem wygodna. Kraj wciąż jest spokojny, nie ma wielu protestów, gospodarka jakoś działa - mówi w wywiadzie udzielonym Wirtualnej Polsce były rosyjski dyplomata Borys Bondarew. Jego zdaniem wszystkie wewnętrzne problemy w kraju można tłumaczyć wojną.
- To jest wojna na tzw. niskiej intensywności. Jeśli intensywność spadnie jeszcze bardziej, to nawet lepiej, a wciąż wszystkie problemy w kraju można tym właśnie wytłumaczyć. Dlaczego ceny rosną? Wojna. Dlaczego żyjemy coraz gorzej? Wojna - mówi Wirtualnej Polsce Borys Bondarew, który po rozpoczęciu inwazji zerwał z reżimem.
Bondarew, który przez 20 lat był rosyjskim dyplomatą, zrezygnował tuż po wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie w lutym 2022 r. Oskarżył wtedy Putina o popełnienie zbrodni wojennych.
Teraz ocenia, że jest on "tchórzem", który "nie ma żadnej wizji". - Niektórzy twierdzą, że chce przywrócić Imperium Rosyjskie, inni, że wskrzesić ZSRR. Według mnie on sam nie wie. Wszystko, czego chce, to utrzymać się u władzy jak najdłużej. I uznał, że wojna w Ukrainie będzie wygodnym i skutecznym narzędziem do tego celu. Dlatego wojna jest akceptowalna - jeśli nastanie pokój, pojawią się problemy - uważa Bondarew.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przypadkiem odkrył karty? Prof. Marciniak o "ważnym sygnale" od Putina
Były dyplomata podkreśla, że utrzymywanie wojny, a nie jej zakończenie, jest w interesie Putina. Bo "pozwala na wiele rzeczy" i "ucisza pytania". Na przykład o przyszłość nawet miliona rosyjskich żołnierzy, którzy wróciliby z frontu. Czym się zajmą?
- Oczywiście przez pewien czas wzrósłby wskaźnik przestępczości, jak po II wojnie światowej, ale weterani nie zorganizują się w ruch czy partię i nie będą krzyczeć pod Kremlem "Po co krwawiliśmy?" - mówi Bondarew.
Prawda o gospodarce Rosji
Putin ma wiele do ukrycia. Wiele problemów gospodarczych - wysoką inflację czy brak rąk do pracy - może "przykryć" wojną. Rosyjska propaganda chwali się oczywiście dobrymi wskaźnikami makroekonomicznymi: wzrostem gospodarczym, wysokim tempem produkcji i poziomem inwestycji. Prawda jest jednak inna.
- Gdy zaczynamy wchodzić głębiej, pojawia się problem. Co stoi za tymi wskaźnikami? W przypadku wzrostu PKB to przede wszystkim wydatki na zbrojenia - mówiła niedawno PAP Iwona Wiśniewska z Ośrodka Studiów Wschodnich.
Ekspertka dodała, że "rząd płaci ogromne pieniądze zakładom zbrojeniowym, kreując w ten sposób popyt w gospodarce".
Jednak sektor cywilny nie jest w stanie sobie poradzić z tym, by zaspokoić potrzeby kupujących. Makroekonomicznie jest dobrze. Ale ukryte w gospodarce wyzwania, które stoją przed rządem, rosną - oceniła.
Piotr Dzierżanowski z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych jesienią ubiegłego roku zapowiadał, że "2025 rok będzie graniczny" dla Rosji.
- Rosyjskie społeczeństwo obawia się powrotu do chaosu gospodarczego lat 90., a w przyszłym roku (2025 r. - przyp. red.) możemy zobaczyć jego pierwsze dostrzegalne dla społeczeństwa zwiastuny. Nie można wykluczyć np. niewielkich opóźnień w wypłacie świadczeń, emerytur czy wypłat w sektorze publicznym i armii. Nie prognozuję trwałego załamania, ale nawet nieznaczne opóźnienia mogą być dla Rosjan problemem - mówił Dzierżanowski.
O problemach Putina wynikających z ewentualnego końca wojny mówił też w rozmowie z money.pl rosyjski opozycjonista prof. Władimir Ponomariow. Zwracał uwagę, że w przypadku wygaśnięcia konfliktu spowolni produkcja w zbrojeniówce, a żołnierze będą bezczynnie czekać na rozkazy.
- Spokoju nie będzie, dopóki istnieje ten reżim. Reżim totalitarny, który panuje w Rosji, jest niebezpieczeństwem dla świata tak długo, jak długo będzie istniał. Nieważne, czy to będzie Putin, Miszustin czy Kirijenko - mówił prof. Ponomariow, który w latach 1999-2004 pracował jako sekretarz stanu w Ministerstwie Budownictwa FR w rządach Władimira Putina i Michaiła Kasianowa.
W 2024 r. wieszczył, że gospodarka Rosji może się załamać. Jednak okoliczności się zmieniły, dziś Ponomariow widzi przyszłość Rosji inaczej. Jego zdaniem razem z powrotem Donalda Trumpa do Białego Domu zwiększyły się szanse Putina na zakończenie wojny w Ukrainie po jego myśli.
- Świat zmienił się z dojściem Trumpa do władzy. Prezydent USA ideologicznie należy do tej samej grupy ludzi co Putin. Trump robi wszystko, żeby ze swojej perspektywy zatrzymać wojnę i wykorzystuje wszystkie możliwe argumenty. Przecież na Ukrainie nie ma dyktatury. Trump kłamie po to, żeby osiągnąć sukces - ocenia prof. Ponomariow.
Uważa, że Putin nie odejdzie od gospodarki wojennej, bo "nie ma w tym interesu".
- Będzie powiększać arsenał, podczas gdy europejskie magazyny broni są puste. Inflacja jest wysoka, ale wzrosła wartość rubla, która była sztucznie zaniżana przez bank centralny. Będą trudności technologiczne, demografia jest fatalna, ale przy wiejącym wietrze zmian z Zachodu poradzą sobie - mówił nasz rozmówca w rozmowie przeprowadzonej pod koniec lutego.