UE następna w kolejce? Ekspert tłumaczy, jak cła mogą uderzyć w Polskę

Co jeśli Donald Trump nałoży cła na Unię? Podniesienie cen niemieckich samochodów nawet o kilka procent obniży na nie popyt w USA, co będzie problemem dla Polski - ostrzega w rozmowie z money.pl Piotr Dzierżanowski, analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i prezydent USA Donald Trump, forum ekonomiczne w Davos, 2020 rokPrzewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i prezydent USA Donald Trump, forum ekonomiczne w Davos, 2020 rok
Źródło zdjęć: © East News | Polaris Images, Shealah Craighead
Robert Kędzierski

Na sobotnią zapowiedź nowych ceł nerwowo zareagowali inwestorzy w Europie - o czym świadczą giełdowe spadki najważniejszych producentów m.in. samochodów. Możliwe bowiem, że w przyszłości Donald Trump zdecyduje się na objęcie cłami również produktów pochodzących z UE. Podczas poprzedniej kadencji tak właśnie zrobił - uderzając w unijny eksport pojazdów do USA.

Ekspert PISM: Samo nałożenie ceł nie przyniesie efektu

Jakie jeszcze branże mogą czuć się zagrożone? Czy Wspólnota ma się czym bronić? Piotr Dzierżanowski, analityk ds. międzynarodowych stosunków gospodarczych z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, podkreśla w rozmowie z money.pl, że na razie cła mają zostać wprowadzone na Kanadę i Chiny (i być może za miesiąc na Meksyk, o ile w tym czasie kraje te nie dojdą do porozumienia), a w przypadku UE żadnej decyzji jeszcze nie ma - są tylko groźby.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Prezes Cracovii ujawnia zarobki piłkarzy w Polsce - Mateusz Dróżdż w Biznes Klasie

Ekspert przyznaje jednak, że nakładanie ceł przez USA - biorąc pod uwagę obecną sytuację Stanów Zjednoczonych - nie jest tak bezsensowne, jak przez wiele lat uważali ekonomiści. Wskazuje jednak, że bez innych rozwiązań nie będą skuteczne.

Nałożenie ceł mogłoby mieć pewien sens dla zmniejszenia deficytów handlowych, na których Donald Trump się koncentruje, jeśli byłoby odpowiednio sformatowane i towarzyszyłyby mu właściwe instrumenty polityki wewnętrznej. A także zmiany w zakresie przepływów kapitału. Samo nałożenie ceł, zwłaszcza tak szerokich, tego efektu po prostu nie przyniesie - ocenia Dzierżanowski.

Cła bardziej narzędziem politycznego nacisku niż gospodarczym

Ekspert PISM podkreśla, że brak towarzyszących działań w krajowej polityce gospodarczej sugeruje polityczny charakter wprowadzonych ceł. - Na decyzje USA należy patrzeć przede wszystkim jako na instrument polityczny. To pokazuje, że USA podchodzi do nadchodzących negocjacji w dziedzinie handlu międzynarodowego serio - tłumaczy analityk.

Ekspert PISM zwraca uwagę na skalę wymiany handlowej między UE a USA.

Faktycznie Stany Zjednoczone mają spory deficyt z Unią Europejską, szczególnie w dziedzinie handlu towarami. Według danych z 2023 roku deficyt w handlu towarami wynosił 200 miliardów dolarów, przy jednoczesnej nadwyżce 70 miliardów po stronie USA w dziedzinie handlu usługami. Łączny deficyt handlowy USA wynosił około 130 miliardów dolarów - wylicza.

Niemcy w centrum uwagi. Polska może otrzymać cios rykoszetem

Zdaniem analityka PISM działania ze strony USA były do przewidzenia. - Z punktu widzenia sposobu patrzenia na handel międzynarodowy, który przyjął Donald Trump, czyli koncentracji na dwustronnych deficytach, jakieś działania w mniemaniu USA są potrzebne. Dlatego można się ich było spodziewać - podkreśla Dzierżanowski.

Zwraca też uwagę, że Unia Europejska niewątpliwie straci na wprowadzeniu ceł, o ile te rzeczywiście zostaną nałożone. - Cła są nieoptymalne, zwłaszcza że relacja ze Stanami Zjednoczonymi, choć nie zawsze bardzo łatwa, jest relacją bardzo bliską. Północny Atlantyk to rejon najgęstszych powiązań gospodarczych, nie tylko w handlu towarami i usługami, ale również np. w dziedzinie inwestycji. Nie można więc liczyć, że strony nie stracą na wprowadzeniu ceł - argumentuje ekspert.

Analityk PISM wskazuje na szczególną rolę Niemiec w tej sytuacji.

Patrząc głębiej na dane dotyczące nadwyżek handlowych ze Stanami, wyraźnie widać dominację Niemiec, szczególnie w sektorze motoryzacyjnym - zauważa.

Zdaniem eksperta może to mieć istotne znaczenie dla polskiej gospodarki. - Trump niejednokrotnie wyszczególniał Niemcy jako kluczowy problem dla USA w obrębie Unii Europejskiej. Możemy więc spodziewać się jakiegoś uderzenia - pytanie, czy we wszystkie towary pochodzące z Unii, czy konkretnie w niemiecki przemysł samochodowy - analizuje Dzierżanowski. I podkreśla, że podniesienie cen niemieckich samochodów nawet o kilka procent obniży na nie popyt, co będzie problemem dla Polski. Jesteśmy bowiem dostawcą niemieckich i europejskich producentów samochodów.

Branża motoryzacyjna w Polsce, mimo dominacji zagranicznych koncernów, odgrywa istotną rolę w krajowym eksporcie. Polska specjalizuje się głównie w produkcji części i podzespołów, co stanowi około 4,9 proc. unijnego eksportu w tej kategorii. Szczególnie silną pozycję zajmujemy w produkcji akumulatorów do samochodów elektrycznych, gdzie należymy do europejskich liderów.

Główne rynki zbytu to fabryki samochodów w Niemczech, Czechach i Francji. Polski przemysł motoryzacyjny systematycznie zwiększa swoją rolę w bardziej zaawansowanych technologicznie segmentach rynku, co umacnia jego pozycję na arenie międzynarodowej.

- Pierwsze uderzenie prawdopodobnie będzie bardzo szerokie i bardzo proste, żeby pokazać zdecydowanie. Trudno jednak zgadywać, co się dzieje w administracji Trumpa. Mijają dopiero 2 tygodnie po inauguracji, a jej działania i sposób komunikacji są niestandardowe i odmienne od poprzednich administracji w USA - zauważa analityk.

UE ma czym odpowiedzieć?

Ekspert PISM wskazuje na możliwe reakcje ze strony partnerów handlowych USA. - Kanada już zadeklarowała silne środki odwetowe. Mimo że jest dużo mniejszą gospodarką niż Stany i jest bardziej od nich uzależniona, premier Trudeau oświadczył, że będą wprowadzali cła na towary pochodzące z USA. Prawdopodobnie to samo będzie starała się zrobić Europa - przewiduje.

Zdaniem analityka Unia Europejska ma dwie możliwe ścieżki działania. - W kwestii przekonywania Amerykanów do negocjacji, aby zmniejszyć deficyty, pojawiają się pomysły takie jak zakup większych ilości surowców energetycznych ze Stanów, zakupy uzbrojenia, możliwe jest zwiększenie zakupów produktów amerykańskich w ramach zamówień publicznych - wyjaśnia.

Analityk PISM zwraca uwagę na możliwość zaostrzenia konfliktu. - Jeśli nie uda się dogadać z Amerykanami, opcja konfliktowa nie może być wykluczona, biorąc pod uwagę tempo wprowadzenia ceł przeciwko trzem krajom (Meksykowi, Kanadzie i Chinom - przyp. red.). W takiej sytuacji Unia prawdopodobnie wprowadzi cła odwetowe, jak za poprzedniej kadencji Trumpa. Będą to zapewne cła wybierane tak, aby uderzyć w politycznie ważne regiony Stanów Zjednoczonych - ocenia.

Trump nie chce powtórzyć błędów pierwszej kadencji?

Pytamy też eksperta PISM, dlaczego Donald Trump działa tak szybko i stanowczo. - Co do stylu prowadzenia negocjacji - delikatniejsze sposoby za poprzedniej kadencji Trumpa nie zawsze przynosiły oczekiwane przez prezydenta efekty. Przykładowo, umowa handlowa z Chinami znana pod nazwą "pierwszej fazy" nie była w pełni realizowana, a obecną umowę z Kanadą i Meksykiem prawdopodobnie czeka renegocjacja - przypomina Piotr Dzierżanowski.

Zauważa też specyfikę działań obecnej administracji USA. - Trump patrzy na świat radykalnie, twierdząc, że Stany dostały bardzo "zły układ". I trzeba to szybko zmieniać. To będzie jego ostatnia kadencja. Radykalny styl negocjacji nie jest kwestią wieku, ale osobowości - już w książce "The Art of the Deal" sprzed niemal 40 lat prezentował podobne podejście - wyjaśnia.

Na zakończenie analityk PISM zwraca uwagę na szerszy kontekst amerykańskiej polityki handlowej. - W "Projekcie 2025" przygotowanym przez osoby związane z nową administracją, w rozdziale o handlu międzynarodowym wprost napisano, że w stosunku do Chin nie ma sensu negocjować, tylko należy podejmować ostre jednostronne rozwiązania. To przekonanie w Stanach Zjednoczonych jest szersze, nie wyraża go tylko sam prezydent, jest podzielane przez jego zaplecze - podsumowuje rozmówca money.pl.

Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl

Wybrane dla Ciebie
Na Wyspach chcą przekazać miliardy Ukrainie z zamrożonych rosyjskich aktywów
Na Wyspach chcą przekazać miliardy Ukrainie z zamrożonych rosyjskich aktywów
Wiceprezydent USA ostrzega UE przed nałożeniem kary na platformę X
Wiceprezydent USA ostrzega UE przed nałożeniem kary na platformę X
Firmowe samochody tylko na prąd? Oto plan UE
Firmowe samochody tylko na prąd? Oto plan UE
Biorą kredyty na wyższe kwoty niż Polacy. "To zaskakujące"
Biorą kredyty na wyższe kwoty niż Polacy. "To zaskakujące"
Budowa bez pozwolenia. Sejm poparł poprawki Senatu
Budowa bez pozwolenia. Sejm poparł poprawki Senatu
Więzienie za rażące przekroczenie limitu prędkości. Ustawa trafi do prezydenta
Więzienie za rażące przekroczenie limitu prędkości. Ustawa trafi do prezydenta
Nowelizacja ustawy górniczej. Sejm przegłosował odprawy dla górników
Nowelizacja ustawy górniczej. Sejm przegłosował odprawy dla górników
Sejm za ujednoliceniem sposobu obliczania powierzchni użytkowej mieszkania
Sejm za ujednoliceniem sposobu obliczania powierzchni użytkowej mieszkania
Ambasador USA: Polska to jeden z cudów tego świata
Ambasador USA: Polska to jeden z cudów tego świata
Zapłacą ludziom za wymianę okien. Lotnisko rusza z akcją
Zapłacą ludziom za wymianę okien. Lotnisko rusza z akcją
Nagły zwrot Amerykanów. Zmieniają decyzję ws. rosyjskiego giganta
Nagły zwrot Amerykanów. Zmieniają decyzję ws. rosyjskiego giganta
Szybka kolej połączy Londyn i Niemcy. Podpisano memorandum
Szybka kolej połączy Londyn i Niemcy. Podpisano memorandum