Ukraińcy chcą wejść na unijny rynek. Ich oferta to dla Polski pozorna korzyść
Rząd Ukrainy chce szybko zliberalizować rynek energii i odciąć go od wpływów Rosji. W kluczowym projekcie bierze udział Polenergia, a dostawy na Zachód miałyby iść przez Polskę. Pytanie, czy ponowne uruchomienie linii przesyłowej Rzeszów-Chmielnicki ma dla Polski większe znaczenie.
Pomysł importowania ukraińskiego węgla na Zachód wraca jak bumerang. Dziś więcej importujemy niż eksportujemy, a ukraiński tani prąd mógłby być atrakcyjny na polskim rynku – zwłaszcza w perspektywie przyszłorocznych podwyżek cen. W praktyce jednak połączenie Polski z elektrownią Chmielnicki nie miałoby jednak wielkiego znaczenia – zauważa "Rzeczpospolita".
- Chmielnicki ma zbyt mały potencjał, by dostawy z tej elektrowni odgrywały istotną rolę. W maksymalnym wymiarze to wciąż mniej niż 1 proc. potencjału polskiego rynku – mówi Grzegorz Stanisławski, menedżer pilotujący w Polenergii ukraiński projekt.
Jego zdaniem trudno zakładać, by w jakikolwiek sposób mogło to wpłynąć na los polskich koncernów energetycznych czy górnictwa. Z drugiej jednak strony Polska kupiła z Rosji 15 mln ton węgla, a dostawy z Ukrainy mogły być ekwiwalentem 1,5 mln ton takiego węgla. I tu pojawia się dylemat: czy lepiej kupować rosyjski węgiel czy ukraiński prąd?
Obejrzyj: Wybór dostawcy prądu dla firm. Ekspert: "Ustawa z grudnia narobiła mnóstwo zamieszania"
Aspekt geopolityczny aspekt ma ogromne znaczenie, a kontekst ekonomiczny jest drugoplanowy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl