Wielki szczyt, wielkie rozczarowanie. Dlaczego Brukseli tak daleko do Pekinu?
Szczyt UE-Chiny w Pekinie został zorganizowany z pompą, choć jeszcze przed jego rozpoczęciem strona unijna przyznała, że nie ma szans na porozumienie w kluczowych sprawach. - Chiny mają możliwość szantażu gospodarczego i nie będą się wahały z tego korzystać - mówi money.pl Marcin Przychodniak, ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych ds. Chin.
Chiny i UE już przed rozpoczęciem czwartkowych rozmów przyznawały, że nie ma możliwości, by porozumieć się ws. kluczowych postulatów, tj. rozluźnienia rynku chińskiego dla europejskich firm, uregulowania ekspansji handlowej Pekinu w Europie, czy wreszcie - sankcji na Rosję.
Szczyt Chiny-UE. Wydarzenie z pompą, konkretów brak
W stolicy Chin przewodniczący Rady Europejskiej Antonio Costa i szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen spotkali się z przywódcą Chin Xi Jinpingiem i premierem Li Qiangiem. Costa podkreślił, że UE i Chiny powinny dążyć do bardziej zrównoważonych, sprawiedliwych i obopólnie korzystnych relacji handlowych. Wezwał też Pekin do wykorzystania swojego wpływu na rzecz zakończenia wojny Rosji z Ukrainą.
Handel między Unią Europejską a Chinami staje się coraz bardziej jednostronny, a to nie jest zrównoważone - ocenił Antonio Costa na otwarciu spotkania z chińskim premierem.
- W naszym wspólnym interesie jest, aby nasze stosunki handlowe były zrównoważone i sprawiedliwe, z korzyścią dla obecnych i przyszłych pokoleń - przekonywał przewodniczący Rady Europejskiej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zbudował 3 sieci franczyzowe i wszystkie sprzedał - Damian Ozga w Biznes Klasie Young
Zdaniem Brukseli relacje gospodarcze z Chińskiej Republiki Ludowej (ChRL) wymagają "zrównoważenia". UE zarzuca Chinom ogromną dysproporcję między eksportem a importem czy - jak to określiła von der Leyen - "najwyższą w historii nadwyżkę handlową". W 2024 r. UE wyeksportowała do Chin towary i usługi o wartości 213 mld euro, a Chiny do UE - 519 mld euro.
Tymczasem Xi Jinping podkreślił, że różnice dotyczące historii, kultury i systemów politycznych nie powinny stanowić przeszkody dla zachowania wzajemnego szacunku i umacniania partnerstwa. - Współzależność nie jest ryzykiem, zbieżność interesów nie jest zagrożeniem, zwiększenie konkurencyjności nie może polegać na budowaniu murów i barier - przyznał.
Czy to oznacza, że wydarzenia zorganizowane z wielkim rozmachem było na wyrost?
Nie było żadnych daleko idących oczekiwań i świadomość tego była po obu stronach jeszcze przed szczytem. Z upływem czasu strony usztywniały swoje stanowiska. Unia nie chce wychodzić naprzeciw chińskim oczekiwaniom i nie może ustępować "za nic". One muszą się zmienić, żeby mówić o współpracy, ale Chińczycy nie chcą tego zrobić, bo uważają że są w lepszej pozycji od Unii. Wykonują gesty, ale nie do ustępstw z ich strony. Obie strony są w impasie, widać to na tym szczycie - mówi money.pl dr Marcin Przychodniak, analityk ds. Chin z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych.
"Klucz leży po stronie chińskiej"
W jego ocenie "klucz" do ewentualnej zmiany sytuacji "leży po stronie chińskiej". - Trzeba też zaznaczyć, że Unia zmieniła swoją politykę wobec Chin w porównaniu z tą sprzed kilku lat. Mimo różnic między państwami członkowskimi doszło do przewartościowania relacji z Chinami, które są traktowane jako zagrożenie - ocenia ekspert.
Chińczycy czekają, aż sytuacja dojdzie do momentu, w którym UE zmieni nastawienie. Wpływają jednocześnie na pojedyncze państwa członkowskie. Pekin ma możliwość szantażu gospodarczego i nie będzie się wahał z tego korzystać - dodał ekspert.
Co by się musiało zmienić, by rozmowy ruszyły z obecnego punktu? - Szczyt pokazuje pewność siebie Chińczyków po tym, jak udało się im doprowadzić Amerykanów do pewnych ustępstw. Rozmowy z UE są na temat ceł na pojazdy elektryczne, wymogów wobec inwestycji Chin w elektromobilność, blokady eksportu chińskich pierwiastków ziem rzadkich - zauważa analityk OSW.
- Dyskutowano, czy Unia w składzie z samymi liderami ma jechać do Chin. Jest jednak argument za tym - nawet przy różnicach poglądów - by komunikować je wprost przewodniczącemu Xi Jinpingowi - podsumowuje ekspert.
Wspólne oświadczenie
Już po czwartkowych rozmowach w Pekinie obie strony opublikowały oświadczenie. Zgodnie z jego treścią Chiny i UE zobowiązały się do "zintensyfikowania wysiłków na rzecz przeciwdziałania zmianom klimatu". Unijni liderzy zaapelowali o konkretne działania w celu zrównoważenia handlu i zakończenia wojny Rosji z Ukrainą.
W obliczu nierównowagi handlowej, która wyniosła 305 mld euro w 2024 r., UE wyraziła obawy dotyczące "systemowych zakłóceń i rosnącej nadwyżki mocy produkcyjnych" - czytamy w oświadczeniu prasowym KE. UE zapowiedziała, że "będzie podejmować proporcjonalne, zgodne z prawem działania w celu ochrony swoich uzasadnionych interesów". Strona unijna ponowiła apele o postęp w kwestii dostępu do rynku dla europejskich firm w kluczowych sektorach.
Bartłomiej Chudy, dziennikarz i wydawca money.pl