Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Katarzyna Bartman
|
aktualizacja

Wrocław unieważnił przetarg na odbiór odpadów. Firmy zażądały kolosalnych podwyżek

298
Podziel się:

Gdyby władze milionowego prawie miasta zgodziły się na warunki firm, które startowały w przetargu na odbiór odpadów komunalnych, to pomimo maksymalnego podniesienia mieszkańcom opłat od nowego roku, brakowałoby i tak 130 mln zł. Firmy tłumaczą podwyżki wzrostem cen energii, paliwa i płac, ale też drakońskimi karami za recykling, które miasto zawarło w umowie. Podobnych historii jak ta z Wrocławia będzie dużo więcej - ocenia ekspert. Jego zdaniem przetargi będą unieważniane, a realizowane już umowy na wywóz odpadów wypowiadane.

Wrocław unieważnił przetarg na odbiór odpadów. Firmy zażądały kolosalnych podwyżek
śmieci śmieciarka wywóz odpadów opłaty kontener śmietnik segregacja recykling (money.pl, Rafał Parczewski)

Wrocław unieważnił przetarg na odbiór odpadów komunalnych. Prezydent blisko milionowego miasta (Wrocław liczy ok. 830 tys. mieszkańców razem z Ukraińcami) zdecydował się na taki krok po otworzeniu czterech ofert złożonych przez czterech dużych graczy na lokalnym rynku.

Okazało się, że startujące w przetargu spółki zażądały od przyszłego roku podwyżek na poziomie ponad 100 proc. Jak policzył radny Wrocławia, Mirosław Lach, przyjęcie ich oferty oznaczałoby gigantyczne podwyżki dla mieszkańców.

Przeciętnie trzyosobowa rodzina dopłacałaby do rachunków za mieszkanie ok. 90 zł ekstra miesięcznie. Zdaniem radnego żadna wspólnota mieszkaniowa, spółdzielnia czy TBS, nie odważyłby się na taki krok.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Program Money.pl 27.10 | Wszystkie kontrowersje przy połączeniu Orlenu z PGNiG-em. Były szef gazowego giganta ostrzega

Podwyżki były kolosalne

Jak przyznaje w rozmowie z money.pl Przemysław Zaleski, prezes EkoSystem, spółki, która w imieniu miasta organizuje przetargi dot. gospodarki odpadami, po otwarciu kopert z ofertami przeżyli szok.

Zaleski mówi, że liczyli się ze wzrostem cen z powodu rosnącej inflacji, znaczących podwyżek płacy minimalnej, a także rosnących kosztów energii i paliwa, ale nie aż takim.

Według oszacowanych przez niego możliwości, zakładając nawet, że gmina podniósłby mieszkańcom stawki opłat za odpady do maksymalnych limitów, na które pozwala ustawa, to i tak zabrakłoby w miejskiej kasie ok. 130 mln zł, by pokryć wszystkie koszty.

Wrocław znalazł się więc w naprawdę trudnym położeniu. Wcześniejszy samorząd Wrocławia stawiał bowiem na realizację usług komunalnych w outsorcingu, dlatego nie dysponuje własną infrastrukturą do odbioru, segregacji i utylizacji odpadów. Jest skazany na tzw. wolny rynek.

Jak dowiedział się money.pl, Ekosystem ogłosił i prowadzi już kolejny przetarg, w którym zmienił już część specyfikacji przetargowej. Dlaczego ją zmieniono?

Jak nieoficjalnie poinformował nas jeden z dużych graczy na rynku gospodarki odpadami, wysokie ceny, które zszokowały wrocławski samorząd, były następstwem wpisania do specyfikacji przetargowej drakońskich kar związanych z niedotrzymaniem norm dotyczących poziomu recyklingu.

Zaleski uważa jednak takie wyjaśnienia za nieprzekonujące. Przypomina, że specyfikacja przetargowa w tym zakresie była zgodna z orzecznictwem Krajowej Izby Odwoławczej. - Zgodnie z KIO kary za poziom recyklingu ponoszą firmy, które wygrały przetarg. Ponadto potencjalny wymiar tej kary to ok. 30 mln zł. Biorąc pod uwagę cenę, jaką dali oferenci, to ryzyko zapłacenia kary stanowi tylko parę procent tej podwyżki - ocenia prezes.

Gminy odbudowują swoją infrastrukturę

Dodaje, że Ekosystem prowadzi badania rynku pod kątem przejścia na system in house. W następstwie tego samorząd mógłby docelowo powierzyć część odbioru i zagospodarowania odpadów własnej spółce, tak aby była ona weryfikatorem faktycznie ponoszonych kosztów dla realizacji tego rodzaju usług komunalnych.

System in house działa m.in. w Krakowie. Jak informuje Piotr Odorczuk, rzecznik MPO w Krakowie. Wszystkie istotne instalacje do przetwarzania odpadów są własnością gminy i są zarządzane przez MPO Kraków (sortownie, MBP, kompostownia, składowisko, zakład odpadów wielkogabarytowych) i Krakowski Holding Komunalny (spalarnia). To gwarantuje samorządowi silną pozycję rynkową.

- MPO Kraków, jako instytucja zarządzająca całym Zintegrowanym Systemem Gospodarki Odpadami Komunalnymi (ZSGOK), zawarł z konsorcjum firm odbierających odpady umowę obowiązującą od 1 kwietnia 2022 r. do 31 marca 2025 r., która umożliwia waloryzację wynagrodzenia dla firm o wysokość inflacji – informuje rzecznik.

Z kolei biuro prasowe urzędu miasta Krakowa zapewnia, że tamtejszy samorząd nie pokrywa kosztów gospodarowania odpadami komunalnymi z innych dochodów niż pochodzące z opłat uiszczanych przez właścicieli nieruchomości.

Takie samorządy, które nie dokładają do odbioru i utylizacji odpadów komunalnych, to prawdziwy biały kruk.

W 2021 r. Instytut Ochrony Środowiska - Państwowy Instytut Badawczy udostępnił analizę kosztów gospodarki odpadami komunalnymi opracowaną na zlecenie Ministerstwa Klimatu i Środowiska, z której wynika, że w 2020 r. – zatem jeszcze przed wielkim kryzysem energetyczno-paliwowym – że gminy we wszystkich województwach w Polsce więcej wydawały na odpady, niż pobierały opłat.

Gminy boją się nowych cen

Dwa lata temu luka ta wynosiła w skali całego kraju aż 1,422 mld zł. Najwięcej, bo ponad 30 proc. do systemu dokładały samorządy z Mazowsza, a najmniej – bo tylko nieco ponad 2 proc. – Podlasie.

Warszawa nie ma np. własnej infrastruktury komunalnej do spalania odpadów.

Biuro prasowe miasta Warszawy wyjaśnia, że w 2020 roku, kiedy obowiązywała metoda naliczania opłat za odpady od gospodarstwa domowego, m.st. Warszawa dołożyło do systemu gospodarki odpadami aż pół miliarda zł. Obowiązująca od kwietnia 2021 r. "metoda wodna" przyniosła już dodatni bilans w ubiegłym roku.

Jaki będzie bilans za ten rok? Urzędnicy bardzo ostrożnie żonglują danymi. O wynikach finansowych będą mogli poinformować opinię publiczną dopiero na początku 2023 r.

Jednak już z danych za pierwsze półrocze tego roku wynika, że koszty zagospodarowania odbioru odpadów komunalnych wzrosły w stosunku do analogicznego okresu roku ubiegłego o 31,8 proc.

O tym, w jaki sposób przełoży się to na wysokość opłat, mieszkańcy niektórych dzielnic Warszawy dowiedzą się już w styczniu – a najpóźniej w czerwcu przyszłego roku, kiedy wygasną umowy z firmami odbierającymi odpady.

Walka o rynek trwa

Czy do wysokich rachunków za ciepło i prąd, dojdą po nowym roku jeszcze drakońskie podwyżki za wywóz śmieci? Zdaniem dr Marka Golenia, ekonomisty i eksperta ds. zagospodarowania odpadami z SGH, samorządy będą z pewnością próbowały tego uniknąć.

Jednak realnie wysokie marże będą mogły zbić tylko te, które mają własną infrastrukturę do odbioru i zagospodarowania odpadów. - W przyszłym roku będziemy świadkami niejednego jeszcze unieważnienia przetargu lub zerwania wykonywanej już umowy w przypadku, kiedy przedsiębiorca będzie na tym biznesie więcej tracił, niż zarabiał.

Również zdaniem Marka Wójcika w kwestii kosztów zagospodarowania odpadów wiele może się jeszcze zmienić – to znaczy pogorszyć. Chodzi m.in. o procedowaną obecnie w Sejmie ustawę dot. systemu kaucyjnego.

Wójcik szacuje, że jeśli nowe przepisy wejdą w życie, wolumen odbieranego szkła może się zmniejszyć nawet o 3/4, a i tak trzeba będzie resztę odpadów szklanych od mieszkańców odbierać, co będzie ekonomicznie nieefektywne.

Poza tym dojdą jeszcze specjalne opłaty dla spalarni odpadów na Fundusz Wypłaty Różnicy Ceny (to rozwiązanie, przy sprzeciwie samorządów, wprowadzono już przy okazji prac nad ustawą o środkach nadzwyczajnych mających na celu ograniczenie wysokości cen energii elektrycznej - red.), co nie pozostanie bez wpływu na comiesięczne rachunki uiszczane przez Kowalskiego.

Nasz rozmówca przyznaje, że samorządy zrozumiały, że powierzenie podmiotom komercyjnym odbioru i przetwarzania odpadów nie zawsze wychodzi im na dobre. Duzi gracze wykupywali tych mniejszych, rosnąc sami w siłę i dzieląc się dochodowym rynkiem pomiędzy siebie oraz dyktując gminom swoje warunki.

Wiele gmin - wzorem Francji czy Niemiec - decyduje się obecnie na tworzenie własnej infrastruktury i będzie "odbudowywać" swoje spółki komunalne zajmujące się odpadami, tyle że to zajmie im lata. Przykładowo w Krakowie budowano ją ponad dekadę. Poza tym taka inwestycja jednak sporo kosztuje.

Przedsiębiorcy z branży odpadowej nie zostają samorządom dłużni. Zarzucają im, że te również nie grają czysto. Spółki komunalne na polecenie swoich właścicieli, czyli samorządów zaniżają - ich zdaniem - ceny, przez co same są deficytowe lub niedochodowe.

To z kolei spowoduje - ostrzega konkurencja - że przy zmianie władzy w samorządzie, menedżerowie takich spółek mogą narazić się na odpowiedzialność prawną za działanie na szkodę zarządzanych przez siebie podmiotów.

Katarzyna Bartman, dziennikarka money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(298)
Piotr
rok temu
Wrocławianie niech najpierw nauczą się segregować śmieci 95% śmieci selektywnych nie nadaje się do recyklingu zapraszam na wieś tam ludzie nauczyli by was segregacji
Gienia
rok temu
Zamiast na większe rachunki lepiej wydać na dobre maski antysmogowe, większość tych śmieci wyląduje w piecach.
Jerzy Przyk
rok temu
...hmm... oto praźródło wszelkiego, polskiego zła: skrajnie pozbawionym rozumu musi być ten, kto nie chce przyjąć do wiadomości, że po 1989 roku w Polsce wszystkie kolejne ekipy rządowe poprzyklejały się do rzymsko-katolickich hierarchów (odzianych w bizantyjskie, pozłociste szaty), oczekując wzajemności, ergo - kościelnego poklasku głoszonego z kościelnych ambon. W zamian - hierarchowie zażyczyli sobie od kolejnych, tak zwanych watykańsko-polskich rządów - ziemskich nadań oraz pieniędzy - wszystko kosztem polskich podatników. Swoim rozbestwieniem i rozpasaniem - niedawno zażyczyli sobie od poloczkowatych politykierów - likwidacji niezależnych mediów, od lat funkcjonujących w Polsce. Ostatnio zażyczyli sobie od stojącego nad grobem Jarosława Kaczyńskiego - wyprowadzenia Polski z Unii Europejskiej i cofnięcie naszego kraju do średniowiecza. Nie sposób się zatem dziwić, że po 1989r głównym źródłem zła w naszym kraju stali się kościelni hierarchowie oraz ich politykierscy akolici, wspierający motłoch, hołotyzm, zabobon oraz wszelką ciemnotę. Nikt, kto posiada zdolność do samodzielnego myślenia, przenigdy nie odda swojego głosu przy wyborczej urnie na partię, która stanowczo i zdecydowanie nie odetnie się od czarnych, watykańskich sotni. W Polsce im słabszy rząd - tym bardziej przykleja się do przedstawicieli watykańskich cwaniaczków. Tylko jednostronne zerwanie hańbiącego Polskę i Polaków konkordatu, bezwzględna sekularyzacja oraz nacjonalizacja wszelkich, tak zwanych dóbr kościelnych - (ichni, tak zwany "panbóg-z-nieba" im ziemskich dóbr nie nadał). Odcięcie wszelkiej maści kapelanów, katechetów oraz im podobnych - od pieniędzy podatników - pozwoli na natychmiastowe uzdrowienie sytuacji społeczno-gospodarczej w naszym kraju. P.S. Prawdziwych mężów stanu w Polsce ze świecą szukać. Najczęściej - to zwykłe, politykierskie cwaniaczki, zakładnicy miękkich, sejmowych foteli oraz apanaży i innych synekur - powiązanych z owymi fotelami. Ot, i wszystko...
Chłop
rok temu
Wrocław niech pozbędzie się Niemca, a wybierze Polaka.
Grodzki
rok temu
Już skończcie z tymi kopertami.
...
Następna strona