Rewolucja w fotowoltaice? Minister ma plan. Eksperci: sieć nie wytrzyma
Nowy minister energii Miłosz Motyka chce specjalnych taryf dla prosumentów. Jego pomysł ma poprawić opłacalność fotowoltaiki, ale budzi kontrowersje. Eksperci ostrzegają: to może zniszczyć rynek, zniechęcić do inwestycji w magazyny energii i obciążyć innych odbiorców - podaje "Gazeta Wyborcza".
Miłosz Motyka, nowy minister energii z PSL, zapowiedział wprowadzenie specjalnych taryf dla prosumentów – osób, które produkują prąd w gospodarstwach domowych, np. za pomocą fotowoltaiki. Jak wyjaśnił, rozwiązanie ma poprawić opłacalność inwestycji dla tych, którzy nie mają możliwości magazynowania energii.
– Taryfa miałaby dotyczyć głównie tych, którzy nie posiadają magazynów energii, czyli nie mogą przechowywać wyprodukowanego prądu i oddają go do sieci. Uważam, że taka specjalna taryfa dla prosumentów byłaby właściwa. Chcę o tym rozmawiać, chcę poznać koszty. Przyświeca nam przede wszystkim to, co pan premier powiedział w swoim środowym wystąpieniu – obywatele mają być tymi, którzy są beneficjentami transformacji energetycznej, a nie wielkie firmy – powiedział minister energii.
Wątpliwości budzi też kompetencyjny chaos. Choć Motyka odpowiada za energetykę, to kwestie prosumeryzmu nadal znajdują się w resorcie klimatu kierowanym przez Paulinę Hennig-Kloskę
Na tę chwilę ponad 1,5 mln gospodarstw domowych w Polsce korzysta z fotowoltaiki, a około 450 tys. z nich rozlicza się w systemie net-billingu, czyli sprzedaje prąd po cenach godzinowych – często bardzo niskich. To oznacza, że okres zwrotu z inwestycji może wydłużyć się z 5-7 do nawet 15 lat – podkreśla "Wyborcza".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie miał nic. Dziś prowadzi miliardowy biznes i Widzew Łódź - Robert Dobrzycki w Biznes Klasie
Eksperci krytykują możliwie zmiany
Część ekspertów nie zostawia jednak na pomyśle suchej nitki.
Rynek powinien definiować ceny energii przez relację podaży i popytu. Systemy dopłat i wsparcia mają efekt krótkotrwały. Widzimy to na przykładzie cen energii: to nie stymuluje inwestycji, ani rozwoju rynku, a jeśli kogoś zaczynamy traktować preferencyjnie, to znaczy, że komuś innemu musimy coś zabrać - komentuje Krzysztof Kochanowski, prezes Stowarzyszenia Polska Izba Magazynowania Energii i Elektromobilności (PIME), cytowany przez "GW".
Według niego taryfa oderwana od realnych cen energii prowadzi do nieefektywności. – Jeśli kogoś traktujemy preferencyjnie, to komuś innemu musimy coś zabrać – powtarza. Podobne zdanie ma Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.
– Ryzyko związane z nowym pomysłem jest takie, że jeszcze więcej energii trafi do sieci, ale prosumenci na niej nie zarobią. Sieć będzie przeciążona, a odbiorcy będą doświadczać jeszcze częstszych wyłączeń instalacji – mówi Wiśniewski.
Dodatkowo wskazuje, że Polacy zaczęli już przystosowywać się do nowych zasad, inwestując w automatykę, systemy zarządzania energią i mniejsze instalacje. – To wielka wartość, którą nowy pomysł może zrujnować – ocenia.
Rekordowe zainteresowanie dotacjami do magazynów energii
Eksperci zgodnie twierdzą, że zamiast wspierać sprzedaż prądu do sieci, rząd powinien promować jego zużycie na miejscu i inwestycje w magazyny. – Reguły rynkowe znane są od dawna. Nie ma obowiązku bycia prosumentem – mówi Wiśniewski.
Poza tym niskie ceny energii zachęcają prosumentów do montażu jeszcze większych instalacji – skoro cena energii jest niska, to prosumenci zwiększają produkcję, co jest ze szkodą dla przeciążonego systemu energetycznego – to jest kwestia, której obawiają się eksperci ministerstwa, promujący ten pomysł. Wprowadzenie stałej ceny na poziomie np. 200-300 zł za MWh dałaby poczucie bezpieczeństwa i zmianę podejścia ludzi, którzy może nie budowaliby większych instalacji PV niż potrzebują – komentuje z kolei Maciej Borowiak, prezes Stowarzyszenia Branży Fotowoltaicznej i Magazynowania Energii "Polska PV".
Tymczasem Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej notuje rekordowe zainteresowanie dotacjami do magazynów energii – 60 tys. wniosków na ponad 828 mln zł.