Bilion złotych i niższe ceny energii. Kluczowy dla Polski plan przyjęty
Ponad bilion złotych do 2030 roku na inwestycje i niższe ceny energii - minister klimatu ujawniła w poniedziałek szczegóły wyczekiwanego od dawna Krajowego Planu na Rzecz Energii i Klimatu. Pytanie, czy dokument za chwilę nie stanie się zarzewiem sporu pomiędzy resortem klimatu a nowo powstającym resortem energii.
W ciągu pięciu lat rząd ma zainwestować 1,1 bln zł w nowe moce, w tym OZE, a także sieci przesyłowe i termomodernizację - wynika z Krajowego Planu Energii i Klimatu (KPEiK) do 2030 roku.
Ceny energii dla gospodarstw domowych do 2035 roku powinny spaść - w optymistycznym scenariuszu - nawet o 18 proc.
Tak wynika z finalnej wersji Krajowego Planu na Rzecz Energii i Klimatu, które przyjęło kierownictwo Ministerstwa Klimatu. Dalszymi pracami nad nim będzie zarządzać nowo utworzone Ministerstwo Energii, na czele którego stanął - w wyniku rekonstrukcji rządu - Miłosz Motyka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie miał nic. Dziś prowadzi miliardowy biznes i Widzew Łódź - Robert Dobrzycki w Biznes Klasie
Kluczowy dokument z wielkim poślizgiem
Minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska przekonuje, że jest zadowolona z podziału kompetencji pomiędzy jej resort a nowo powstałe ministerstwo.
- To, że w MKiŚ był departament elektroenergetyki, a rządowy pełnomocnik (ds. Strategicznej Infrastruktury Energetycznej - red.) w przemyśle, to nie było dobre i zdrowe. Średni i mali wytwórcy OZE, energetyka prosumencka, często ma interes gdzie indziej niż duże spółki energetyczne, to że ich głos będzie reprezentowany przez osobne ministerstwo (klimatu - red.), to dobry model zarządzania - stwierdziła Hennig-Kloska.
Czy możemy spodziewać się, że resort Miłosza Motyki wprowadzi do tego kluczowego dokumentu swoje korekty? Paulina Hennig-Kloska dopuszcza pewne zmiany, ale w ograniczonym zakresie.
- Nie widzę możliwości wprowadzenia strategicznych zmian, bo to wydłużyłoby prace o co najmniej cztery miesiące - mówiła w poniedziałek ministra klimatu. - Dokument jest gotowy, uważam, że w miesiąc można zakończyć nad nim prace. Minister Motyka na każdym etapie uczestniczył w tym procesie, nadzorował departamenty OZE czy elektromobilności, sam minister i jego departamenty nie zgłosiły już więcej uwag - dodała Hennig-Kloska.
Wiceminister klimatu Urszula Zielińska zauważyła, że prace nad KPEiK 2030 zaliczyły dwuletnie opóźnienie. - Pierwszy termin dostarczenia szkicu dokumentu minął 30 czerwca 2023 roku i Polska go nie dostarczyła - wskazała.
Ogromne inwestycje i ulgi
Liczący ok. 600 stron dokument zakłada zainwestowanie 1,1 bln zł do 2030 roku - czyli średnio ok. 216 mld rocznie przez pięć lat - przede wszystkim w nowe moce, w tym OZE, a także sieci przesyłowe i termomodernizację.
KPEiK 2030 w segmencie dotyczącym energii z wiatru zakłada skrócenie procedur, ułatwienia dla przyłączeń, integrację z magazynami energii i cyfryzację.
Z kolei w przypadku elektromobilności mowa o dalszych programach wsparcia finansowego zakupu i leasingu pojazdów elektrycznych, ulg i preferencyjnych stawek podatków dla posiadaczy aut elektrycznych czy rozwoju infrastruktury ładowania pojazdów.
"Największy projekt modernizacyjny po 1989 roku"
W dokumencie opisane są trzy scenariusze - dwa mniej ambitne i jeden bardziej ambitny. Te pierwsze są zbliżone do obecnego tempa transformacji, a trzeci zakłada jej przyspieszenie. Dane, jakie przytaczamy, pokazują przede wszystkim scenariusz ambitnej transformacji (WAM).
Jeśli te inwestycje wdrożymy - z czego większość tych inwestycji to rynek prywatny, a ponad ⅓ kosztów to koszty europejskie - to możemy mówić o największym projekcie modernizacyjnym po 1989 roku - mówiła w poniedziałek wiceminister Urszula Zielińska.
Zwróciła uwagę, że pewne zmiany w tym zakresie już się dzieją - przez ostatnie półtora roku z MKiŚ wyszło 15 ustaw dotyczących energetyki i podpisanych przez głowę państwa. Wkrótce do prezydenta Nawrockiego trafią m.in. regulacje dotyczące farm wiatraków, choć tu nieoficjalnie słychać o możliwym wecie nowego prezydenta.
- Plan zakłada, że do 2030 r. udział produkcji energii elektrycznej z odnawialnych źródeł energii wyniesie 51,8 proc., a w 2040 roku - 79,8 proc.
- W przypadku ciepłownictwa wskaźnik ten ma wynieść odpowiednio: 36,7 proc. w 2030 roku i 67,6 proc. w 2040 roku.
- Dekarbonizacja ciepłownictwa jest największym wyzwaniem strategii, bo to jest sektor najbardziej uzależniony od węgla - podkreślała wiceminister Zielińska.
Co z węglem i gazem?
Elektrociepłownie na węgiel mają zakończyć pracę w 2035 roku. Jeśli chodzi o gaz ziemny, to jego szczyt zużycia ma przypaść na lata 2025-2030, a do 2040 r. zużycie ma spaść o połowę (w elektroenergetyce i ciepłownictwie spadek z 8,6 do 3,3 mld metrów sześciennych). - Po 2035 roku węgla w systemach może nie być - stwierdziła Zielińska, zaznaczając, że jednocześnie ważne będzie zabezpieczenie złóż strategicznych, na wypadek, gdyby pojawiła się potrzeba sięgnięcia po nie.
Efektem podejmowanych działań ma być niższy o 11 proc. jednostkowy koszt wytwarzania energii elektrycznej w perspektywie do 2030 roku i o 31 proc. do roku 2040.
To z kolei miałoby się przełożyć na niższe ceny energii dla gospodarstw domowych.
- Do roku 2030 - w zależności od mniej lub bardziej ambitnego scenariusza transformacji - mowa o obniżce 3-6 proc.
- Do roku 2035 spadek wyniósłby 6-18 proc.,
- a do roku 2040 to od 7 do 27 proc.
W przypadku przemysłu redukcje cen do roku 2040 wyniosłyby od 10 do 28 proc. W tym przypadku mowa o kosztach dla odbiorców, które pod uwagę biorą zarówno ceny wytwarzania jak i koszt dystrybucji.
Alternatywa? Koszty sięgające 266 mld zł rocznie
Co jeśli Polska nie będzie inwestować w przemianę swojej energetyki opartej na paliwach kopalnych? Brak aktywnej transformacji i stagnacji w tym zakresie wygeneruje dodatkowe koszty - i to ogromne - bo wynoszące średnio 266 mld zł rocznie - szacuje resort klimatu. Z tego:
- 20 mld zł to koszt uprawnień do emisji,
- 140 mld zł to koszt importu paliw,
- 100 mld zł to koszt smogu,
- 6 mld zł to koszt ekstremalnych zjawisk pogodowych.
Pomogą pieniądze z UE
Pytanie, czy na cały plan transformacji, zwłaszcza w jego ambitniejszej wersji, wystarczy pieniędzy. Około 351 mld zł ma dać Unia Europejska, z czego 89 mld zł (do 2032 r.) ma pochodzić z systemu handlu uprawnieniami do emisji ETS2, obejmującego transport i budownictwo z początkiem 2027 roku.
Z tą kwestią związanych jest też 63 mld zł ze Społecznego Funduszu Klimatycznego. Jeśli polski rząd dopnie do końca plan odsunięcia w czasie wejścia ETS2 w życie, np. na rok 2030, to może się okazać, że w planie powstanie wyrwa na nawet 150 mld zł.
W trakcie prac rządowych ma zostać wypracowana rekomendacja dotycząca tego, co ma trafić do oceny przez Brukselę - zapewne wysłane zostaną tam oba scenariusze. Nie wiemy na razie, który z nich zostanie uznany za bardziej realistyczny.
W scenariuszach nie ma SMR-ów (małych reaktorów jądrowych), bo - jak tłumaczyła wiceminister Zielińska - nie nie wiadomo jeszcze, jakie koszty będą generować. - Tej technologii jeszcze faktycznie nie ma, trudno ją uwzględniać w takim dokumencie, gdy nie wiemy, jakie są koszty - mówiła minister Hennig-Kloska. Dodała, że plan będzie jeszcze korygowany.
Tomasz Żółciak i Grzegorz Osiecki, dziennikarze money.pl