Banki już szukają wsparcia u Nawrockiego. Ale Pałac może je zaskoczyć
Bankowcy już podjęli starania o spotkanie z prezydentem Karolem Nawrockim, by ten zawetował szykowany przez rząd wyższy CIT od banków. I - jak słyszymy - jest na to szansa. W otoczeniu prezydenta trwają prace nad konkurencyjnym projektem, który może być przedstawiony równolegle z ewentualnym wetem. Jednak dla sektora bankowego to niekoniecznie musi być powód do zadowolenia.
Po tym, jak resort finansów i gospodarki opublikował projekt ustawy dotyczący podwyżki CIT od banków, przedstawiciele sektora finansowego rozpoczęli krucjatę, by powstrzymać rząd przed wprowadzeniem nowej daniny w życie. Ratunku upatrują w prezydenckim wecie. - Ustawa dotyczy także SKOK-ów, więc może to ułatwi prezydentowi decyzję o jej zawetowaniu - zauważa jeden z rozmówców.
Przypomnijmy: ustawa rządowa zakłada wzrost stawki CIT dla banków od początku 2026 r. do 30 proc., następnie do 26 proc. w 2027 r. i - począwszy od 2028 r. - do poziomu 23 proc. Rząd liczy, że tylko w przyszłym roku przyniesie to ok. 6,6 mld zł dodatkowych wpływów do budżetu państwa.
Z naszych informacji wynika, że bankowcy weszli w roboczy kontakt z otoczeniem prezydenta, by ci utorowali im drogę do Karola Nawrockiego. - W otoczeniu prezydenta są osoby, z których zdaniem się on liczy i warto z nimi rozmawiać - mówi nasz rozmówca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polka na czele światowej rewolucji: „Jesteśmy jednymi z pierwszych” - Maja Schaefer
Bankowcy liczą, że jeśli nie uda się "wychodzić" prezydenckiego weta, to może chociaż uda się złagodzić propozycje ustawowe, by podwyżka CIT miała czasowych charakter, a po paru latach stawka wróciła do dzisiejszych 19 proc.
Jest też cała litania argumentów, dlaczego - zdaniem bankowców - propozycje rządu nie mają racji bytu. Związek Banków Polskich (ZBP) podnosi, że zgodnie z europejskimi wzorcami tego rodzaju "opłaty solidarnościowe" są nakładane także na inne sektory gospodarki wykazujące wysokie wyniki finansowe, np. energetyka, branża paliwowa czy telekomunikacyjna. Według ZBP przedstawione przez rząd założenia nie uwzględniają faktu spadku stóp procentowych i ich negatywnego wpływu na wyniki finansowe banków.
Zaproponowane przez Ministerstwo Finansów rozwiązanie w horyzoncie kolejnej dekady oznacza wzrost kosztów dla sektora bankowego o ponad 20,6 mld zł
Związek podkreśla, że tylko w 2024 roku banki zasiliły budżet państwa kwotą 24,16 mld zł w postaci CIT i PIT, podatku bankowego oraz dywidendy na rzecz Skarbu Państwa.
Pałac może jeszcze zaskoczyć
Czego spodziewać się ze strony Pałacu Prezydenckiego? Jeden z rozmówców z otoczenia Nawrockiego uważa, że propozycja, z którą wyszedł rząd, jest "za mało ambitna".
Bankom należy jeszcze bardziej dokręcić śrubę. Takie jest przekonanie w PiS, ale siłą rzeczy przekonanie partyjne ma swoje przełożenie na Pałac - tłumaczy nasze źródło.
Jego zdaniem możliwe są więc dwa scenariusze. Pierwszy to po prostu podpisanie ustawy przez prezydenta (choćby z uwagi na obawy o przyklejenie mu łatki "obrońcy banków"). Drugi to weto i przedłożenie własnej ustawy przez Karola Nawrockiego - takiej, która być może jeszcze mocniej dokręci śrubę bankom.
Drugi rozmówca z Pałacu obstawia drugi scenariusz. - My też mogliśmy zrobić wyższy CIT, ale banki wiedzą, jak uciekać z zyskiem i obniżać należny CIT. Dlatego Morawiecki wprowadził podatek bankowy, który dotyczył kapitału banków. A obecny rząd chce pierwsze podwyższać, a drugie obniżać. To nie ma sensu - przekonuje.
Ustawa rządowa zakłada, poza podwyższeniem CIT dla banków, obniżenie stawki podatku bankowego o 10 proc. w 2027 r. oraz o 20 proc. od początku 2028 roku, tj. odpowiednio do: 0,4 proc. podstawy wymiaru w 2027 r. i 0,35 proc. podstawy wymiaru od 2028 r.
Jak wskazuje rozmówca z otoczenia prezydenta, już trwają prace nad projektem ustawy, mającej stanowić alternatywę wobec rządowych propozycji.
Trzeba przygotować rozwiązanie obniżające dochody banków i pomagające ludziom. Można coś pomyśleć w kontekście kolejnych wakacji kredytowych lub wprowadzić opodatkowanie uzależnione od marży przy kredytach hipotecznych. Dzięki temu im mniej banki będą obciążać ludzi z zaciągniętymi kredytami, tym same będą lepiej na tym wychodzić
Wyjątek dla nielubianych banków?
Ustawa rządowa, która trafiła do konsultacji, zawiera jedynie rozwiązania dotyczące banków i te dotyczące CIT i podatku bankowego. Część naszych rozmówców zastanawia się, czy to nie ruch, który ma ułatwić prezydentowi przepuszczenie tych rozwiązań pod pretekstem walki z nadzwyczajnymi zyskami banków. Nawrocki w kampanii mówił, że nie zgodzi się na podniesie podatków. W tym przypadku mógłby zrobić wyjątek dla nielubianych banków.
Ale zdaniem Sławomira Dudka z Instytutu Finansów Publicznych resort nie ma tu dużego pola manewru.
Trybunał Konstytucyjny wielokrotnie mówił, że nie można opakowywać ani ustawy okołobudżetowej, ani budżetowej zmianami podatkowymi. Ustawa okołobudżetowa ma być tylko techniczną zmianą do wykonania budżetu
W tej na przyszły rok znalazły się np. nowelizacja ustawy kominowej dotyczącej władz spółek, która daje możliwość maksimum 3 proc. podwyżek dla szefów spółek czy zmienia zasady tworzenia rezerwy celowej dla przeciwdziałania klęskom żywiołowym, epidemii oraz przeciwdziałaniem zdarzeniom bezpośrednio zagrażającym bezpieczeństwu państwa związanym z sytuacją geopolityczną i usuwać powstałe w ich wyniku skutki.
Z kolei łączenie tych zmian z innymi propozycjami zmian podatkowych także mogłoby być wątpliwe. Poza tym resort może liczyć, że przynajmniej ta część wejdzie w życie, co zmniejszy napięcia w budżecie na 2026. Te inne zmiany to np. podwyżka o 15 proc. stawek akcyzy na alkohol etylowy, w tym piwo czy wino, ale także podwyżka stawek akcyzy na papierosy i wyroby tytoniowe. W górę ma także pójść opłata cukrowa.
"W trybie ekspresowym i metodą obucha"
Według Ministerstwa Finansów i Gospodarki prognozowane dochody na 2026 r. wyniosą 647,2 mld zł i mają być o 43,8 mld zł większe niż przewidywane wykonanie w bieżącym roku. Resort szacuje, że podwyżki danin mają dać z tego blisko 10 mld zł, z tego najwięcej 6,6 mld zł mają dać zmiany w podatku bankowym, podwyżka akcyzy to 1,82 mld zł, a podwyżka podatku cukrowego - około 1,3 mld zł.
Zdaniem Sławomira Dudka zmiana w podatku bankowym pokazuje, że rząd jest pod ścianą.
- Świadczy o tym to, że w takim trybie ekspresowym i metodą obucha rząd wprowadza jednorazową, wysoką stawkę w jednym roku, którą potem redukuje. Co burzy spójność systemu, ponieważ jedna branża ma mieć wyższą stawkę niż inne. Jeżeli ktoś wierzy w pojęcie zysków nadzwyczajnych, to co ze stratami nadzwyczajnymi, co wtedy zrobi rząd, obniży im podatek? - mówi Dudek.
Jego zdaniem szanse na to, że prezydent zatrzyma zmiany dla banków, są nikłe, mimo jego deklaracji o tym, że sprzeciwi się podwyżkom podatków. Według eksperta Instytutu Finansów Publicznych widać to po deklaracjach PiS, który mówi o nadzwyczajnych zyskach sektora bankowego.
- Tu będzie chyba zgrzyt, bo uważam, że deklaracja Nawrockiego dotyczyła wszystkich podatków. Właśnie decyzja w tej sprawie pokaże, czy chodzi o wszystkie podatki, czy szukamy jakiejś interpretacji, czemu jednak nie wszystkie. Przecież w kwestii akcyzy też można powiedzieć, że jej podwyżka na alkohol czy tytoń sprzyja zdrowiu i tak dalej - dodaje Dudek.
Ewentualne weta w sprawach podatkowych byłby dla rządu sporym problemem przy realizacji budżetu i wymagałby jego korekt w trakcie prac w Sejmie.
Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl