Minister chce nowego podatku dla banków. "Podważałoby zaufanie do państwa" [OPINIA]
Banki w ostatnich latach osiągają nadzwyczaj wysokie zyski, ale robią to zgodnie z prawem. Odebranie im tych zysków podważyłoby zaufanie przedsiębiorców do państwa. System podatkowy powinien być stabilny i przewidywalny, a nie zmieniany pod wpływem przejściowo dobrej koniunktury w tym czy innym sektorze - pisze w opinii dla money.pl prof. Małgorzata Zaleska.
Opinia prof. Małgorzaty Zaleskiej, dyrektorki Instytutu Bankowości SGH, powstała w ramach projektu #RingEkonomiczny money.pl. To format dyskusji na ważne, ale kontrowersyjne tematy społeczne i ekonomiczne. W dziewiątej edycji Ringu debatujemy o podatku od nadmiarowych zysków banków (od "manny z nieba"), którego orędowniczką jest ministra funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Równolegle z tekstem prof. Zaleskiej publikujemy opinię dra Iwo Augustyńskiego, wykładowcy Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, oraz wprowadzenie do debaty, w którym omawiamy wyniki ankiety wśród szerokiego grona ekonomistów na temat nowego podatku.
W czasach rosnącego długu publicznego i wysokiego deficytu budżetowego coraz częściej pojawiają się w przestrzeni publicznej dyskusyjne, a wręcz nieprzemyślane pomysły jak zwiększyć dochody budżetu państwa. Pomysły te koncentrują się zwykle na "tu i teraz", zamiast prezentować długoterminową strategię polityki gospodarczej i fiskalnej państwa.
Drugoplanowym tematem w tej dyskusji, jeśli już w ogóle się pojawia, jest potrzeba zwiększania poziomu inwestycji (w tym strategicznych i publicznych) oraz długoterminowych oszczędności, które mogłyby te inwestycje sfinansować. Uwaga skupia się przede wszystkim na znalezieniu jakichkolwiek dodatkowych źródeł wpływów do budżetu. Jednym z takich pomysłów, który pojawił się w obozie rządzącym, jest dodatkowe opodatkowanie zysków banków.
Zyski te określane są przez zwolenników tego rozwiązania jako "nadmiarowe", a nawet jako "manna z nieba", tymczasem w gospodarce rynkowej każdy zysk trzeba wypracować. To prawda, że te nadzwyczajne zyski banków zostały osiągnięte w następstwie korzystnych uwarunkowań zewnętrznych, ale zgodnie z prawem.
Nie jest właściwe zabieranie jakimkolwiek podmiotom gospodarczym, w tym bankom, uczciwie wypracowanych zysków, chyba że dążymy do podważenia zaufania obywateli do państwa i powrotu do czasów minionych – gospodarki socjalistycznej. Wykluczyć tego niestety nie można, gdy obserwuje się inne propozycje podatkowe, nie tylko w Polsce. Jednym z takich pomysłów, lansowanym przez "światowych" ekonomistów, jest opodatkowanie majątku i spadków według stawek 70-90 proc. To zwykła kradzież, która nie ma nic wspólnego ze "sprawiedliwą redystrybucją majątku".
Podział zysków banków jest ściśle nadzorowany
Może warto przypomnieć, że kapitalizm to inaczej gospodarka rynkowa oparta na prywatnej własności środków produkcji, z których czerpany jest zysk (często także ponadprzeciętny) oraz na swobodnym obrocie dobrami. Współcześnie zaś - według niektórych – niewłaściwe lub niepoprawne politycznie jest mówienie o jakimkolwiek zysku.
W gospodarce rynkowej zyski banków podlegają podziałowi na część wypłacaną właścicielom (w postaci dywidendy) i zatrzymaną na poczet funduszy własnych. W Polsce wypłata zysków właścicielom (zarówno krajowym, jak i zagranicznym) jest przy tym od lat restrykcyjnie ograniczana przez politykę dywidendową określaną przez Komisję Nadzoru Finansowego. Chodzi o to, aby zyski te były kumulowane w postaci funduszy własnych, co zwiększa bezpieczeństwo banków i skalę ich działalności.
Tymczasem banki są nie tylko instytucjami rynkowymi, ale też instytucjami zaufania publicznego. Płacą one, jak każdy podmiot gospodarczy, podatek dochodowy od osób prawnych (prawie 70 mld zł w ciągu ostatnich 10 lat). Dodatkowo banki działające w Polsce płacą ekstra podatek bankowy, naliczany od części ich aktywów, w tym udzielonych kredytów, z wyłączeniem skarbowych papierów wartościowych, o czym będzie jeszcze mowa dalej. Za 2024 rok banki zasiliły budżet państwa kwotą 22,7 mld zł (z tytułu CIT, podatku bankowego i dywidendy wypłaconej przez banki z udziałem skarbu państwa). Stosunek wpłaconego podatku do dochodów operacyjnych w polskim sektorze bankowym należy do najwyższych w UE. Tak wysokie obciążenia fiskalne są zaś jednym z czynników wpływających na stopień atrakcyjności prowadzenia biznesu w danym kraju, o czym nie wolno zapominać.
Banki w Polsce już dziś są mocno obciążone podatkami i opłatami
Nałożenie na banki podatku od aktywów blisko 10 lat temu zwiększyło koszty ich funkcjonowania. Do dziś z tego tytułu banki wpłaciły do budżetu już ponad 41 mld zł. A przecież równolegle na banki nakładane są inne obciążenia i wprowadzane są regulacje ostrożnościowe, które też skutkują wzrostem kosztów działalności. Banki płacą też na utrzymanie sieci bezpieczeństwa finansowego, w tym Bankowy Fundusz Gwarancyjny i Urząd Komisji Nadzoru Finansowego. W latach 2015-2024 na rzecz tych instytucji kredytodawcy przeznaczyli 30,5 mld zł.
Łączne obciążenie banków w Polsce z tytułu opłat na rzecz systemu resolution (uporządkowanej likwidacji - red.) i gwarantowania depozytów oraz z tytułu podatku bankowego, jeśli odniesiemy je do aktywów, należało w ostatnich latach do najwyższych w krajach Unii Europejskiej. Banki uczestniczą też finansowo w budowaniu i utrzymaniu infrastruktury płatniczej, wspierają administrację rządową (np. profil zaufany i podpis elektroniczny) oraz programy socjalne (np. organizacyjnie program 800+), a nawet posiadają własne fundacje.
Potencjalnych zmian w systemie bankowym nie należy zatem rozpatrywać osobno, ale zastanowić się i przeanalizować wpływ całego pakietu nowych lub zmienianych regulacji i obciążeń na kondycję całego sektora oraz pojedynczych banków. Niektóre koszty mogą nie być znaczące z punktu widzenia całego sektora, a mimo to nadmierne dla części instytucji.
Banki trzymają w ryzach koszty obsługi długu publicznego
Wyzwaniem każdego państwa jest znalezienie złotego środka między atrakcyjnością skarbowych papierów wartościowych i kredytów. W naszych warunkach papiery te finansują stale rosnące potrzeby budżetowe, a nabywają je głównie banki. Tworząc popyt na nie, wpływają na obniżenie kosztów obsługi długu.
Polski ustawodawca zwiększył atrakcyjność obligacji skarbowych dla banków wyłączając je z podstawy wymiaru podatku bankowego. Od kredytów banki muszą odprowadzać podatek, co wpływa m.in. na ich cenę. Tym samym skarbowe papiery wartościowe są istotną konkurencją dla kredytów, co jest głównym powodem tego, że banki ograniczają akcję kredytową w relacji do PKB.
Pod koniec ubiegłego roku udział skarbowych papierów wartościowych w aktywach sektora bankowego zbliżył się już do udziału kredytów. Banki w coraz większym stopniu finansują więc wydatki państwowe, a w coraz mniejszym wspierają biznes i klientów indywidualnych.
Wprowadzenie dodatkowego podatku od zysków banków na pewno nie sprawi, że zaczną one udzielać więcej kredytów. Tym bardziej, że nie ma żadnych ograniczeń w zakresie nabywania rządowych papierów wartościowych. Te papiery, jeśli są w krajowej walucie, dodatkowo traktowane są przez regulacje - niesłusznie - jako pozbawione ryzyka. Czy nie jest hipokryzją sytuacja, w której rządzący nawołują banki do zwiększania akcji kredytowej, jednocześnie tworząc rozwiązania podatkowe, które do tego zniechęcają?
Na prawa rynku nie można się obrażać w gospodarce rynkowej, która charakteryzuje się cyklicznością. Nie powinno się zakładać, że wysokie zyski banków mają trwały charakter. System podatkowy powinien być zaś stabilny i przewidywalny, a nie działać jak "Janosik" i odbierać uczciwie osiągnięte zyski, nawet gdy są nadzwyczajnie wysokie.
Autorem opinii jest prof. Małgorzata Zaleska, dyrektor Instytutu Bankowości SGH, członek korespondent PAN. W przeszłości była m.in. prezesem GPW w Warszawie, prezesem BFG oraz członkiem zarządu NBP. Obecnie jest członkiem rady nadzorczej mBank TFI.