Mają nowy pomysł na zwiększenie dzietności w Polsce. Oto koszty
O ponad 19 mld zł rocznie uszczupliłyby się dochody państwa, gdyby w życie weszły propozycje podatkowe Karola Nawrockiego dotyczące PIT - wynika z analizy think tanku CenEA. Gros tych korzyści trafiłoby do podatników o najwyższych dochodach. PiS broni pomysłów. Podkreśla, że mają mieć wymiar prodemograficzny,
Wątki dotyczące reform podatkowych i związanego z nimi stanu finansów publicznych - choć w różnym stopniu - pojawiają się w programach wyborczych wszystkich głównych kandydatów. Choć w ogólnej formie. Sławomir Menzten pisze o "najprostszym systemie podatkowym", a Rafał Trzaskowski zapowiada, że będzie chciał być gwarantem spełnienia przez rząd obietnicy podwojenia kwoty wolnej.
Nie jest wręcz wykluczone, że to Trzaskowski ogłosi, przy porozumieniu z rządem, plan na podniesienie kwoty wolnej do 60 tys.zł, a on sam będzie się jawił jako gwarant, że taka reforma wejdzie w życie, np. jeszcze w tej kadencji Sejmu.
Do tej pory najbardziej konkretne propozycje podatkowe zgłosił popierany przez PiS Karol Nawrocki. Kandydat zapewnił, że 6 sierpnia jako prezydent złoży do Sejmu projekty ustawy zawierające pięć rozwiązań. Zakładają one m.in.:
- PIT 0 proc. dla rodzin, które mają dwoje lub więcej dzieci (zwolnienie do 140 tysięcy zł dochodu rocznie dla każdego rodzica wychowującego co najmniej 2 dzieci).
- Ulgę prorodzinną dla przedsiębiorców rozliczających się podatkiem liniowym oraz ryczałtem.
- Podniesienie drugiego progu podatkowego do 140 tys. zł.
- Likwidację tzw. podatku Belki ( podatku od zysków kapitałowych) również do poziomu 140 tys. zł dochodu rocznego.
- Waloryzację emerytur minimum o 150 zł i zawsze powyżej wskaźnika inflacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Od pracy na budowie do własnego imperium - tak buduje swoją pozycję. Dariusz Grzeszczak Biznes Klasa
Właśnie jego propozycje wyborcze eksperci z CenEA wzięli pod lupę. A konkretnie trzy z nich: PIT 0 proc., podwyżkę progu podatkowego oraz ulgi na dzieci dla liniowców i ryczałtowców.
Ile to kosztuje
Wyliczenia CenEA pokazują, że pakiet Nawrockiego byłby sporym kosztem dla finansów publicznych. Wspomniane wyżej trzy elementy to zysk dla podatników i koszt dla budżetu - wynikający z niższych dochodów - na poziomie 19,1 mld zł.
Z czego dwie propozycje skierowane do rodzin z dziećmi, czyli PIT 0 oraz ulgi na dzieci dla ryczałtowców i liniowców, kosztowałyby 15,9 mld zł. To łączny koszt zbliżający się do 0,5 proc. PKB w momencie, gdy sytuacja w finansach publicznych jest bardzo napięta. W zeszłym roku deficyt sektora finansów publicznych wyniósł 6,6 proc. i był wyższy niż prognozował resort finansów, kolejne lata wróżą, że ciężko będzie go zmniejszać. Politycy PiS, pytani o pokrycie tych kosztów, mówią, że receptą powinno być zwiększenie ściągalności podatków.
Kto jest beneficjentem
Analitycy CenEA wskazują, że najbardziej uderzająca jest "niespójność między grupą wyborców, do których Nawrocki stara się dotrzeć, a tym, do kogo skierowany jest pakiet podatkowy". Bo zarówno podwyższenie progu podatkowego, jak i obniżenie PIT dla rodzin z dziećmi koncentruje korzyści finansowe wśród najbogatszych podatników.
Z 19,1 mld zł, jakie miałoby zostać w kieszeniach podatników, ponad 12 mld zł miałoby trafić do 20 proc. Polaków o najwyższych dochodach.
Przeciętne korzyści gospodarstw należących do najbogatszych 10 proc. populacji wynoszą blisko 580 zł miesięcznie, podczas gdy najbiedniejsze 10 proc. właściwie nie odczułoby tych zmian w swoich portfelach.
Jeszcze dobitniej te różnice widać na konkretnym przykładzie.
Zwolnienie rodzin z dwójką i więcej dzieci z opodatkowania przychodów do limitu 140 tys. zł rocznie oznacza korzyści dla rodzin z dziećmi wśród najbogatszych 10 proc. gospodarstw domowych, wynoszące przeciętnie 1079 zł miesięcznie. A rodziny z dziećmi, których dochody plasują je wśród najbiedniejszych 10 proc. populacji, zyskałyby przeciętnie jedynie 6 zł miesięcznie.
Poseł PiS Janusz Kowalski, który współtworzył podatkowe propozycje wyborcze Karola Nawrockiego, uważa, że analiza CenEA skupia się na kwestiach stricte podatkowych, zamiast w większym stopniu uwzględnić w swoich analizach aspekt demograficzny.
- My nie rozmawiamy tu o mechanizmie wyrównywania dochodów czy jakichś transferach, tylko o podatkowym mechanizmie zachęcającym Polaków do posiadania drugiego dziecka. Dziś dominujący model rodziny to 2+1, my chcemy, by był nim model 2+2 i więcej - przekonuje Janusz Kowalski.
- Jeśli zarzut analityków jest taki, że program podatkowy Karola Nawrockiego premiuje najbogatszych, to niech pokażą, ile w poszczególnych grupach decylowych jest dzieci. Jeśli tego nie przeanalizowano, to ta analiza jest po prostu niepełna, bo dotyczy transferów podatkowych, a nie uwzględnia kwestii demografii, która jest naszym priorytetem w tej propozycji - przekonuje poseł PiS.
Czy można te pieniądze wydać lepiej?
Autorzy analizy uważają jednak, że z punktu widzenia wsparcia szerokiej grupy rodzin z dziećmi, także w celach prodemograficznych - włączające też te o niższych dochodach - nieefektywne jest podejście zmieniające podstawowe parametry PIT: próg i stawki.
- Jeśli celem ma być zapewnienie wsparcia dużej liczbie rodzin za pośrednictwem systemu podatkowego - włączając biedne rodziny wielodzietne - zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest wykorzystanie funkcjonującej w systemie ulgi na dzieci, bowiem dzięki zmianom jeszcze z 2015 r. ulgę tę można odliczyć nie tylko od PIT, ale także od składek. To oznacza, że korzystają z niej również podatnicy o najniższych i średnich dochodach - mówi Michał Myck, dyrektor CenEA.
Dlatego autorzy sugerują, że można podnieść jej wysokość, np. trzykrotnie. Dziś ulga na pierwsze i drugie dziecko wynosi 1112 zł, na trzecie 2 tys. zł, a na czwarte i kolejne 2700 zł.
Jak wyliczają, w przypadku pakietu Karola Nawrockiego skierowanego do rodzin z dziećmi, najbardziej na proponowanych rozwiązaniach korzystają rodziny z najwyższej grupy dochodowej: przeciętne korzyści najbogatszych rodzin z jednym lub dwójką dzieci wynoszą 874 zł, a tych z trójką i więcej dzieci - 1811 zł miesięcznie. Natomiast podniesienie wysokości ulgi podatkowej na dzieci przynosi znacząco wyższe korzyści rodzinom o niskich dochodach i w środku rozkładu dochodów, zwłaszcza tym z 3+ dzieci. Przeciętne korzyści tych rodzin w dochodowych grupach 3-10 wyniosłyby pomiędzy 600-700 zł miesięcznie, gdy tych z najniższej grupy dochodowej - prawie 190 zł miesięcznie.
Michał Myck podkreśla, że podniesienie wartości tej ulgi jest najbardziej efektywnym elementem systemu podatkowego w kontekście wsparcia rodzin o niskich dochodach, a jednocześnie mechanizmem, który dociera do większości rodzin rozliczających się z PIT - również tych o wysokich dochodach.
Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl