"Puls Biznesu" zapytał banki i fintechy, czy informacje, jakie klienci – aktualni i potencjalni – zostawiają o sobie w social media, są przez nie wykorzystywane do weryfikacji i sprawdzania ich wiarygodności kredytowej.
Przepytane banki przyznały, że na razie ich nie wykorzystują, ale przyglądają się sposobom wykorzystania danych z mediów społecznościowych w przyszłości.
Frankowiczka wygrała z bankiem. Odzyska 42 tys. zł
Bardziej otwarte na takie nowinki zdają się być fintechy. Smeo, który specjalizuje się w faktoringu online, przyznaje, że social scoring jest wykorzystywany głównie do poszerzania grupy potencjalnych klientów. System scoringowy może sprawdzić, czy początkujący przedsiębiorca ma profesjonalną stronę internetową, profil na Facebooku lub LinkedInie.
- Nie ma to nic wspólnego ze śledzeniem, służy tylko potwierdzeniu, że dana firma istnieje i ma się dobrze. Tym wygrywamy z bankami i większością fintechów, które z reguły nie udzielają finansowania firmom ze stażem krótszym niż dwanaście miesięcy – mówi w rozmowie z "PB" Mateusz Żynda ze Smeo.
Czy przedsiębiorcy powinni się bać, że brak konta na LinkedIn może być odmową przyznania kredytu? Eksperci uspokajają, że sięganie do mediów społecznościowych nie będzie jedynym sposobem na ocenę zdolności kredytowej. Historia kredytowa i sprawdzenie dochodów pozostanie podstawa pracy analityków.
Ponadto informacje z serwisów społecznościowych są wykorzystywane raczej w przypadku oceny konsumentów niż firm.
Przedsiębiorcy mogą obawiać się jedynie sytuacji, gdy w przestrzeni publicznej pojawia się coraz więcej negatywnych opinii o ich działalności i wypłacalności. Przykładowo, gdy na forach internetowych dla pracowników pojawiają się wiadomości o tym, że firma opóźnia się z płatnościami. Jeśli analityk bankowy dotrze do takich alarmujących informacji, może wziąć je po uwagę przy podejmowaniu decyzji o finansowaniu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl