Deweloperzy apelują od jakiegoś czasu do urzędu nadzoru finansowego o poluzowanie zasad przyznawania kredytów hipotecznych. Obecnie obowiązuje 5-procentowy bufor dla tego sektora. Co to oznacza? Komisja Nadzoru Finansowego zarekomendowała, aby banki tak liczyły zdolność kredytową, jakby stopy procentowe miały wzrosnąć kolejne o 5 pp.
W money.pl pisaliśmy, że w tej sprawie zawiązał się nieformalny sojusz dewelopersko-bankowy. Przedstawiciele obu sektorów podkreślają, że przysłużyłoby to ożywieniu się rynkowi kredytowemu, a zarazem zapewniłoby potrzebne lokale dla wielu Polaków. W kraju wciąż mamy deficyt mieszkaniowy - luka sięga ok. 2 mln nieruchomości.
UKNF wytyka marże deweloperom
Jak się okazuje, nadzór nie pozostaje głuchy na te nawoływania. W komunikacie na swojej stronie Urząd potwierdza, że "od pewnego czasu obserwuje w mediach wzmożoną aktywność firm deweloperskich oraz powiązanych z nimi analityków" związaną z pogarszającą się sytuacją na rynku budownictwa i ich własną. UKNF zauważa, że ma to być związane ze spadkiem zdolności kredytowej potencjalnych nabywców mieszkań, co "ma wynikać głównie z oczekiwań UKNF dotyczących zasad badania zdolności kredytowej przez banki".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W odpowiedzi UKNF podkreśla, że na rynek mieszkaniowy w pierwszej kolejności wpływ mają ceny mieszkań. Oprócz tego wpływa na niego też m.in. podaż, ceny energii czy ceny i dostępność materiałów budowlanych oraz wykwalifikowanych pracowników, jak również polityka marżowa deweloperów.
Jeśli deweloperzy rzeczywiście kierują się realną troską o dostępność mieszkań dla młodych Polaków, mają w tym zakresie możliwość dostosowania własnej polityki marżowej – punktuje UKNF w komunikacie.
Dalej podaje, że średnia rentowność brutto sektora deweloperskiego na sprzedaży za 2021 r. wyniosła 31 proc., natomiast za pierwsze półrocze 2022 r. – 29,4 proc. Dane te Urząd oparł na podstawie wyników podmiotów notowanych na rynku regulowanym oraz w Alternatywnym Systemie Obrotu, czyli 13 spółek z rynku regulowanego oraz dwóch spółek z NewConnect.
"Niepokojąco" podobne argumenty do narracji z czasów kredytów frankowych
Dalej regulator podkreśla, że obecnie formułowane przez sektor postulaty dotyczące poluzowania polityki ostrożnościowej "brzmią niepokojąco zwłaszcza w kontekście analogicznej, historycznej dyskusji w sprawie dostępności kredytów denominowanych lub indeksowanych do franka szwajcarskiego" z 2006 r., które organ próbował ograniczyć zaleceniami z Rekomendacji S.
Podobnie jak dziś, działania nadzoru uznawano wtedy za szczególnie dotkliwe wobec młodych ludzi, których pozbawić miano możliwości realizacji marzeń o posiadaniu własnego mieszkania. Wskazywano, że Rekomendacja S w bardzo niebezpieczny sposób ogranicza konkurencję na polskim rynku kredytowym. Inicjowano protesty i kampanie społeczne pod wymownymi dziś tytułami, jak: "Wolność dla marzeń, wolność dla kredytów" czy "Chcemy ryzykować" – pisze UKNF.
UKNF przypomina, że z negatywnymi konsekwencjami historii tzw. frankowiczów mierzymy się do dziś, a "warto wyciągać wnioski z historii", szczególnie że to nie deweloperzy "ponoszą dzisiaj konsekwencje materializacji ryzyka kredytów hipotecznych w CHF". Na koniec regulator podkreśla, że jego rolą jest "dbałość o stabilność i bezpieczeństwo polskiego sektora finansowego, w tym sektora bankowego", a przez to także i o jego klientów.
"Od czasu wydania zalecenia UKNF pojawiły się i rozwinęły nowe, istotne czynniki ryzyka, zaś sytuacja rynkowa nie zmieniła się na tyle, aby można było uznać za uzasadnione odstąpienie przez banki od zwiększonej ostrożności przy ocenie zdolności kredytowej potencjalnych kredytobiorców hipotecznych. Zalecenie dotyczące przyjmowanych w procesie oceny zdolności kredytowej założeń co do minimalnej potencjalnej zmiany poziomu stóp procentowych jest w pełni zgodne z obowiązującą Rekomendacją S i ma na celu ograniczenie poziomu ryzyka kredytowego ponoszonego przez banki w związku z rosnącymi kosztami obsługi zadłużenia przez kredytobiorców" – podkreśla Urząd.