Ceny mieszkań spędzają Polakom sen z powiek. Deweloperzy nie mają wątpliwości: bieżący miesiąc przyniesie kolejne skokowe podwyżki, spowodowane lawiną wniosków kredytowych o bezpieczny kredyt 2 proc.
Grudzień będzie absolutnie rekordowym miesiącem pod względem sprzedaży, ponieważ ludzie za wszelką cenę próbują znaleźć mieszkanie, które się kwalifikuje do tego programu i wnioskują o kredyt — przewiduje w rozmowie z money.pl Konrad Płochocki, wiceprezes Polskiego Związku Firm Deweloperskich (PZFD).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pogoń za pierwszym mieszkaniem
Owczy pęd ma uzasadnienie. Każdy złożony w tym roku wniosek o bezpieczny kredyt zostanie rozpatrzony, nawet jeśli przewidziana w tegorocznym budżecie kwota (8 mln zł) dopłat zostanie przekroczona. W tej sytuacji wyjątkowo dopłaty do rat realizowane będą z pieniędzy zabudżetowanych na przyszły rok (941 mln zł). Problem w tym, że i tych może nie wystarczyć, bo zainteresowanie programem jest gigantyczne.
Według stanu na 23 listopada 2023 r. liczba zawartych umów kredytowych przekroczyła 40,8 tys. Złożono ok. 90,3 tys. wniosków, z czego ponad 69,3 tys. stanowią wnioski zweryfikowane. Wynika z nich, że łączna kwota bezpiecznych kredytów to ponad 16,5 mld zł.
Widać, że rząd Zjednoczonej Prawicy, autor bezpiecznego kredytu, nie spodziewał się aż takiego zainteresowania programem, dlatego teraz premier Mateusz Morawiecki chce dosypać do niego pieniędzy. Zgodnie z piątkową zapowiedzią Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (KPRM) pula pieniędzy na dopłaty w latach obowiązywania bezpiecznego kredytu (2024-32) miałaby wzrosnąć z ok. 11,3 do niemal 16,1 mld zł, czyli o 5 mld zł.
W przyszłym roku pula pieniędzy na dopłaty miałaby wzrosnąć z przewidzianych w ustawie 941 mln zł do 1,8 mld zł. Szansę na to są jednak marginalne, ponieważ w powyborczej rzeczywistości prawica stanowi parlamentarną mniejszość. Więcej szabel w parlamencie ma sojusz Koalicji Obywatelskiej, Trzeciej Drogi i Nowej Lewicy. A ten ma inny sposób na rozwiązanie problemu braku mieszkań i ich cen w Polsce.
Mission impossible ministra rozwoju
Dla Krzysztofa Hetmana, przedstawiciela Trzeciej Drogi i kandydata na ministra rozwoju i technologii, w którego orbicie znajduje się kredyt 2 proc. oraz mieszkalnictwo, priorytetem jest zwiększenie liczby mieszkań. Wynika to wprost z umowy koalicyjnej.
— Musimy znaleźć takie rozwiązanie, które zwiększy dostępność mieszkań. Ponieważ dziś nieruchomości są drogie, a proces wydania decyzji na budowę jest długi, to koszt dla konsumenta jest niezwykle wysoki. Niewątpliwie w kwestii nieruchomości mamy dużo do zrobienia. Z pewnością — zarówno w ramach koalicji, jak i w konsultacji ze wszystkimi partnerami, których to dotyczy — będziemy chcieli tę sprawę bardzo dokładnie przeanalizować — mówi money.pl Krzysztof Hetman, poseł PSL, które szło do wyborów w koalicyjnym komitecie wyborczym z Polską 2050 Szymona Hołowni.
Na antenie radia TOK FM poseł Hetman powiedział, że w pierwszej kolejności trzeba doprowadzić do uwolnienia ziemi tak, aby wszyscy ci, którzy chcą budować, nie musieli starać się o to latami i aby nie musieli kupować ziemi po wysokich stawkach, bo później płacą za to konsumenci.
Deweloperzy ostrzą kły na działki
Tak się składa, że to jeden z dwóch kluczowych postulatów deweloperów. Jak przekonuje w rozmowie z money.pl przedstawiciel tego środowiska, przez wzrost podaży mieszkań zwiększy się konkurencja między deweloperami a rynkiem wtórnym, dzięki czemu wyhamuje wzrost cen. W skrajnych przypadkach — zapowiadają deweloperzy — ceny mogą spaść.
Rząd powinien dać wyraźny sygnał spółkom Skarbu Państwa, Krajowemu Zasobowi Nieruchomości (KZN) oraz samorządom, aby sprzedawały nadające się pod budownictwo grunty państwowe na rynku komercyjnym. W ten sposób będzie można zwiększyć liczbę inwestycji i tym samym liczbę mieszkań na sprzedaż — mówi money.pl Płochocki.
Obecnie działki są trzymane pod inwestycje państwowe, które idą jednak jak po grudzie. Płochocki zauważa, że spółki państwowe latami przetrzymują działki w atrakcyjnych lokalizacjach, po których hula wiatr. Jako przykład podaje kazus Poczty Polskiej, która po 75 latach trzymania pustej działki przy Dworcu Centralnym w Warszawie w październiku sprzedała ją deweloperowi za blisko 150 mln zł. W tym miejscu powstanie inwestycja wielofunkcyjna, łącząca lokale mieszkalne, handlowe i biurowe.
Przypomnijmy, że w 2022 r. sprzedaż deweloperów spadła o połowę w porównaniu z rokiem poprzednim. Mimo to — jak wynika z danych NBP — ceny działek pod budownictwo wielorodzinne w siedmiu największych miastach Polski wzrosły średnio o 32 proc. rok do roku.
Drugi postulat deweloperów odnosi się do zmian w prawie.
— W ciągu kilku miesięcy jesteśmy w stanie wystawić na sprzedaż kilkadziesiąt tysięcy mieszkań w całym kraju. Wystarczy, żeby parlament dokończył prace legislacyjne nad nowelizacją tzw. ustawy lex deweloper, która dziś zobowiązuje nas do zapewnienia 1,5 miejsca parkingowego na mieszkanie. Należy wycofać się z tego zapisu ustawowego, który narzuca liczbę miejsc parkingowych centralnie. Według nas o tym powinny decydować indywidualnie samorządy — wskazuje wiceprezes PZFD.
Program dopłat musi istnieć
Z uwagi na prognozowany, dynamiczny wzrost cen mieszkań w grudniu, według Płochockiego rząd powinien zwiększyć fundusze na dopłaty do kredytu 2 proc. w 2024 r. i jednocześnie zaapelować do Polaków, aby nie kupowali wszystkiego bez oglądania, tylko podejmowali racjonalne decyzje, odkładając zakup na przyszły rok. Uważa, że to zatrzyma owczy pęd i wzrost cen.
Jednak sejmowa większość nie pali się to tego. Jak mówi money.pl poseł Hetman, najpierw muszą zobaczyć zapowiedziany projekt rządu Morawieckiego, a w szczególności poznać źródło finansowania, bo, jak wiadomo, budżet pęka w szwach.
— Niecierpliwie czekamy, bo panu Morawieckiemu zostało niewiele czasu. Raczej postrzegam tę zapowiedź jako działanie pod publikę. Jest to klasyczny i tani populizm. Niewątpliwie dzisiejsza większość parlamentarna wyjdzie ze swoimi propozycjami dotyczącymi mieszkalnictwa — mówi money.pl Hetman.
Na nasze pytanie, czy koalicja pracuje nad własnym programem mieszkaniowym i czy na agendzie jest Kredyt 0 proc. Koalicji Obywatelskiej, nasz rozmówca odpowiada, że Trzecia Droga, którą reprezentuje, szła do wyborów z własnym pomysłem: kredytem 1,5 proc. w ramach programu "Własny kąt".
Zgniły kompromis
Konieczne będzie więc znalezienie kompromisu. Czy przyszły rząd pod wodzą Donalda Tuska wypracuje własny program mieszkaniowy, czy ulepszy obowiązujący program PiS-u, który cieszy się olbrzymią popularnością? — na to pytanie Hetman wprost nie odpowiada. Jak wskazuje, decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. Niemniej zapewnia, że program mieszkaniowy będzie, bo jest potrzebny.
— Trzeba dokładnie przeanalizować wszystko, co wydarzyło się od momentu wprowadzenia kredytu 2 proc. Zgadzam się z tym, że jedynym efektem tego programu jest dziś ogromny wzrost cen. Z jednej strony konsumenci mają do dyspozycji atrakcyjną formę finansowania, ale z drugiej to, co zaoszczędzą na ratach dzięki dopłatom z budżetu państwa, oddadzą w cenie zakupu mieszkania. Jest to pewnego rodzaju wskazówką, że nie jest to do końca szczęśliwe rozwiązanie i wymaga zmian — stwierdza ludowiec.
Z kolei od innego posła PSL-u, który zastrzega sobie anonimowość wypowiedzi, słyszymy, że rewolucji nie będzie, bo kredyt 2 proc. wpisał się oczekiwania Polaków.
— Nie ma co specjalnie kombinować. Dziś priorytetem jest zwiększenie liczby inwestycji mieszkaniowych — wskazuje.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl