Dzień przerwy źle podziałał na warszawską giełdę. WIG20 traci najwięcej od kwietnia
Podczas gdy polscy inwestorzy świętowali, amerykańska giełda zaliczyła ostry zjazd. Odbiło się to na otwarciu piątkowej sesji na GPW. Najważniejsze indeksy tracą ponad 3 proc.
Źle rozpoczęła się ostatnia sesja tygodnia na warszawskiej giełdzie. Indeks grupujący dwadzieścia największych spółek na starcie tracił około 3,5 proc. Jeśli z takim wynikiem dotrwałby do końca, byłby to najgorszy dzień WIG20 od 21 kwietnia. Wtedy, będąc jeszcze pod silnym wpływem strachu przed konsekwencjami koronawirusa, notowania spadły o blisko 4 proc.
Spadki cen akcji mogą być dla wielu inwestorów zaskoczeniem, bo mniej więcej od połowy maja notowania głównie szły w górę. WIG20 w blisko miesiąc zyskał na wartości około 15 proc. Teraz wielu giełdowych graczy może zacząć się zastanawiać, czy to tylko chwilowa korekta, a może koniec dobrej passy na dłużej.
W WIG20 po godzinie handlu nie ma ani jednej spółki, która byłaby na plusie. Wszystkie tracą, a najwięcej banki. Ponad 5 proc. pod kreską są: Santander i mBank. Niewiele lepiej wyglądają notowania Pekao i Alior Banku. Mocną przecenę zalicza też PKN Orlen.
Stocznie ledwo zipią. Zachodnie przelewy i odbiory zatrzymane
Warto zauważyć, że tracą nie tylko największe spółki z GPW. Blisko 3 proc. na minusie są też średnie spółki z mWIG40 i sWIG80.
Polska giełda pod względem notowań jest póki co zdecydowanie najgorszą w Europie. Trzeba jednak pamiętać, że ma za sobą dzień przerwy. Podczas gdy w czwartek handel na GPW nie działał w związku ze świętem, normalnie działały inne giełdy. Właśnie wczoraj zaliczyły mocne spadki, na co dopiero dzisiaj mogli zareagować krajowi gracze.
Czytaj więcej: Najbogatsi biznesmeni branży medycznej. Potrafili przekuć koronawirusa w pokaźne zyski
- Na rynkach widoczna jest awersja do ryzyka po tym, jak wczorajsza sesja na Wall Street została określona przez komentatorów "krwawą łaźnią" - zauważa Marek Rogalski, główny analityk Domu Maklerskiego BOŚ.
Mowa o bardzo silnej przecenia akcji amerykańskich spółek. Główne indeksy z Wall Street w czwartek straciły na wartości od 5 do 7 proc.
Ekspert wymienia kilka czynników wywołujących największy strach u inwestorów. To m.in. prognozy wskazujące na spadek PKB USA o 6,5 proc. i wzrost bezrobocia powyżej 9 proc. Do tego szef amerykańskiego banku centralnego wyraził duże obawy w związku z ryzykiem pojawienia się drugiej fali zakażeń koronawirusem, która mogłaby podkopać spodziewane ożywienie w drugiej części roku.
- Ostatnie dwa tygodnie mogły utwierdzić co niektórych inwestorów w tym, że są nieśmiertelni. FED przecież "zadrukuje" koronawirusa, a Donald Trump będzie za wszelką cenę unikał powrotu do gospodarczych ograniczeń w przypadku pojawienia się drugiej fali zakażeń. Czyżby? Rynek właśnie zaczął boleśnie weryfikować te założenia - wskazuje Rogalski.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.