Bartłomiej Ciążyński z zarzutami. Co ustaliła prokuratura ws. byłego wiceministra?
Bartłomiej Ciążyński, były wiceminister sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska oraz były wiceprezydent Wrocławia, usłyszał zarzuty przekroczenia uprawnień i popełnienia oszustwa - podaje Wirtualna Polska. Polityk nie przyznał się do zarzucanych mu czynów.
Prokuratorskie zarzuty to efekt opublikowanego w sierpniu tekstu Wirtualnej Polski. Polityk Lewicy i były wiceprezydent Wrocławia pojechał na rodzinne wakacje służbową limuzyną, płacąc za benzynę służbową kartą.
Bartłomiej Ciążyński (prosi o podawanie imienia i nazwiska) w maju 2024 r. został zatrudniony w państwowym Polskim Ośrodku Rozwoju Technologii (PORT) wchodzącym w skład ogólnopolskiej Sieci Badawczej Łukasiewicz grupującej kilkadziesiąt instytutów naukowych. Ciążyński - obejmując posadę - dostał samochód służbowy i kartę paliwową. Polityk 5 lipca został wiceministrem sprawiedliwości, a osiem dni później wyjechał na urlop.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Znany ekonomista nie ma wątpliwości. "Cud gospodarczy w Polsce"
"Na rodzinne wakacje wybrał się do Słowenii. Samochód zatankował jednak nie za własne pieniądze, lecz publiczne, choć surowo zabrania tego regulamin używania karty paliwowej, który podpisał. Skorzystał też ze służbowego auta w prywatnym celu, choć nie miał do tego prawa" - napisali Paweł Figurski i Patryk Słowik, dziennikarze Wirtualnej Polski.
Dymisja polityka
W wyniku publikacji Wirtualnej Polski - Ciążyński podał się do dymisji, chociaż początkowo zaprzeczał, że zapłacił za paliwo z publicznych środków.
"Bartłomiej C. w trakcie przesłuchania w charakterze podejrzanego nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, wskazując, że mimo złożonego podpisu na stosownym dokumencie faktycznie nie zapoznał się z zasadami korzystania z pojazdu służbowego i był przekonany, że może z niego korzystać w celach prywatnych" - podaje Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu.
W piątek po południu Ciążyński oświadczył na platformie X: "Będę bronić się przed oskarżeniami oraz bronić swojego dorobku zawodowego, społecznego i politycznego". "Jestem bowiem niewinny, a jedyne czego się dopuściłem – za co już przeprosiłem i za co poniosłem daleko idące konsekwencje – to błędne wykorzystanie mienia pracodawcy" - podkreślił były wiceminister.