Były prezes KGHM: Nie będzie surowcowego supercyklu. Miedź traci status
Miedź traci miano niezawodnego barometru gospodarki, a zielona transformacja nie wywoła trwałego supercyklu surowcowego - uważa Marcin Chludziński, były prezes KGHM. W rozmowie z Obserwatorem Finansowym analizuje rynek metali i ostrzega przed wysokimi kosztami energii w Polsce.
Wizja wieloletniego, nieprzerwanego wzrostu cen surowców, napędzanego przez odchodzenie od paliw kopalnych, wydaje się coraz mniej prawdopodobna. Marcin Chludziński, który kierował miedziowym gigantem KGHM w latach 2018–2022, wskazuje na zbyt dużą liczbę zmiennych, które uniemożliwiają realizację optymistycznego dla producentów scenariusza tzw. supercyklu.
Gdybyśmy żyli w świecie totalnie przewidywalnym, a zielona transformacja byłaby procesem opłacalnym, policzalnym i powszechnie akceptowalnym to wtedy może ceny surowców niebotycznie by rosły przez kilkanaście lat. Tak jednak nie będzie – ocenia ekspert w wywiadzie dla Obserwatora Finansowego.
Obecnie rynek miedzi, nazywanej niegdyś "Doktorem Copper" ze względu na zdolność do przewidywania globalnej koniunktury, stał się znacznie bardziej nieprzewidywalny. Cena czerwonego metalu na giełdzie w Londynie przekroczyła barierę 11 500 dolarów za tonę, jednak zdaniem Chludzińskiego nie jest to wyłącznie efekt rosnącego zapotrzebowania. Dziś cenę kształtują przede wszystkim ograniczenia podażowe, takie jak przestoje w kopalniach w Chile czy Peru, oraz skomplikowana gra geopolityczna. Przykładem nieliniowości rynku były wydarzenia z połowy 2025 roku, gdy zapowiedzi ceł w USA wywołały masowe zakupy "na magazyn", a po wycofaniu się z tych planów cena gwałtownie spadła.
Milioner szczerze do bólu. "Czułem się debilem"
Geopolityka i chińska dominacja na rynku
Istotnym czynnikiem hamującym jednoznaczny impuls wzrostowy dla miedzi jest brak globalnej spójności w transformacji energetycznej. Podczas gdy Europa kładzie nacisk na odnawialne źródła energii, Stany Zjednoczone wykazują tendencję do powrotu w stronę gazu, ropy oraz atomu.
– To nie daje jednorodnego impulsu dla miedzi z tytułu OZE – zauważa były prezes KGHM. Dodatkowym elementem niepewności są decyzje regulacyjne, jak choćby ta podjęta przez Komisję Europejską, dopuszczająca produkcję samochodów spalinowych po 2035 roku, co zmienia prognozowane zapotrzebowanie na metal, którego w aucie elektrycznym zużywa się nawet 150 kg, podczas gdy w spalinowym zaledwie 20 kg.
Kluczową rolę w sektorze wciąż odgrywają Chiny, odpowiadające za blisko połowę globalnej rafinacji miedzi. Państwo Środka wykorzystuje surowiec głównie na potrzeby wewnętrzne, a światowe rynki zalewa gotowymi produktami, takimi jak kable czy generatory. Sytuacja w chińskim sektorze budowlanym ma bezpośrednie przełożenie na globalne ceny, ponieważ nadwyżki produkcyjne trafiają na eksport przy każdym spowolnieniu wewnętrznym. Równolegle do miedzi, rekordy biją metale szlachetne – złoto przekroczyło poziom 4300 dolarów za uncję, a srebro 60 dolarów, co wynika z poszukiwania "bezpiecznych przystani" w czasach niepokojów walutowych i militarnych.
Wyzwania dla polskiego przemysłu i rola atomu
Dla polskiej gospodarki kluczowym wyzwaniem pozostaje konkurencyjność przemysłu ciężkiego, w tym KGHM, który jest drugim największym konsumentem energii elektrycznej w kraju. Chludziński przypomina, że polskie złoża miedzi są trudne i kosztowne w eksploatacji ze względu na niską zawartość kruszcu (od 0,6 proc. do 1,5 proc.) oraz konieczność wydobycia podziemnego. – Wydobycie miedzi to ogromne wyzwanie technologiczne, logistyczne i energetyczne – podkreśla były szef koncernu. Wskazuje on również, że Sierra Gorda w Chile, po trudnym procesie restrukturyzacji, stała się jedną z najbardziej efektywnych kopalń na świecie, co potwierdza sens długoterminowych inwestycji górniczych.
Rozwiązaniem problemu wysokich kosztów energii, które w Polsce należą do najwyższych w Europie, ma być budowa energetyki jądrowej. Choć KGHM angażuje się w projekty małych reaktorów modułowych (SMR), zdaniem Chludzińskiego to duże elektrownie atomowe muszą stanowić fundament systemu. – W polskiej energetyce, każdej, nie tylko jądrowej, obecnie główną kategorią decyzyjną musi być cena, a nie posiadanie takiej czy innej technologii – mówi Chludziński. Docelowym rozwiązaniem dla przemysłu i obywateli jest tani prąd z atomu, a model finansowania tych inwestycji powinien opierać się na wsparciu budżetowym, a nie długu komercyjnym. SMR-y mają być jedynie elastycznym uzupełnieniem, pozwalającym największym zakładom na stabilizację własnych potrzeb energetycznych.