Chiny przygotowują się do obchodów nowego roku, jego symbolem jest królik. Kraj spętany lockdownami budzi się gospodarczo i mierzy ze wzrostem cen. - Polityka zamrażania gospodarki w ramach walki z pandemią spowodowała przymusowe oszczędności. Chińczycy nie chodzili do restauracji, kin, nie mogli podróżować. A pieniądze zarabiali i dostawali. Część popytu została przymusowo odłożona i teraz dochodzi do jego odmrożenia. Podobnie, jak u nas to miało miejsce - tłumaczył w programie "Money.pl" prof. Grzegorz Kołodko z Akademii Leona Koźmińskiego. - To będzie nasilało inflację na rynku wewnętrznym, co wywoła pewną presję na dalszy wzrost płac, co przełoży się na koszt wytwarzania towarów czy usług, a te z kolei będą pchały w górę ceny towarów eksportowanych przez Chiny. Możemy więc w jakimś stopniu to przyspieszenie inflacji w Chinach zauważyć na rynku światowym, a także małej jego cząstce, jaką jest rynek polski - dodał.