Decyzja krajów OPEC+ zaskoczyła rynki. Ceny ropy reagują
Ceny ropy na nowojorskiej giełdzie paliw spadają po niespodziewanej decyzji krajów OPEC+ dotyczącej dostaw ropy w sierpniu. Grupa kierowana przez Arabię Saudyjską szacuje zwiększenie podaży o 548 tys. baryłek dziennie. Budzi to obawy o nadpodaż ropy.
Jak informują maklerzy, baryłka ropy West Texas Intermediate na sierpień kosztuje na NYMEX w Nowym Jorku 66,30 dol., co oznacza spadek o 1,04 proc. Natomiast cena ropy Brent na wrzesień na ICE jest wyceniana na 68,04 dol. za baryłkę, po zniżce o 0,38 proc.
Ceny ropy spadają. W tle światowa nadpodaż
Rynek spodziewał się, że kraje OPEC+ (Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową) zgodzą się na zwiększenie wydobycia o 411 tys. baryłek dziennie. Tymczasem grupa kierowana przez Arabię Saudyjską ustaliła, że w sierpniu zwiększy podaż jeszcze bardziej, bo o 548 tys. baryłek dziennie. Decyzja zapadła w ciągu 10-minutowej wideokonferencji. Zwiększona produkcja budzi jednak obawy o nadpodaż ropy.
Przedstawiciele OPEC+ uważają, że dodatkowe baryłki mogą zostać "wchłonięte" przez rynek w sezonie letnim, kiedy zapotrzebowanie na paliwa jest większe. - Na razie rynek ropy pozostaje napięty, co sugeruje, że może wchłonąć dodatkową podaż z OPEC - ocenił Giovanni Staunovo, analityk UBS.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polak buduje elektronikę dla gigantów i ostrzega: „Europa to technologiczny skansen” Rafał Bugyi
Rosną różne ryzyka, takie jak napięcia handlowe, co może sprawić, że sytuacja na rynku ropy będzie mniej napięta w ciągu najbliższych 6-12 miesięcy, co stwarzałoby szanse na spadki cen ropy - dodał ekspert.
Międzynarodowa Agencja Energetyczna szacuje, że nadwyżka ropy na globalnych rynkach może wynieść w IV kwartale 2025 r. około 1,5 proc. światowej konsumpcji. Ropa Brent staniała w ciągu ostatnich dwóch tygodni o 11 proc., ignorując zagrożenia związane z konfliktem Izrael-Iran.
Analitycy Goldman Sachs i JPMorgan Chase przewidują dalsze spadki cen ropy do poziomu 60 dol. za baryłkę w tym roku, z powodu słabnącej konsumpcji paliw w Chinach i wpływu taryf celnych prezydenta USA Donalda Trumpa na globalną gospodarkę.