Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. MKS
|

Deficyt w koronakryzysie. Lepiej niż zakładano, ale musimy zachować ostrożność

2
Podziel się:

Gdy chodzi o zeszłoroczny deficyt, plasujemy się pośrodku zestawienia w krajach UE. Nie spełniły się ostrzeżenia, że będziemy mieć z tym największy problem. Powody do zadowolenia są, ale jednak ostrożnego. Bo wciąż nie wiemy, ile zapłacimy za koronakryzys.

Deficyt w koronakryzysie. Lepiej niż zakładano, ale musimy zachować ostrożność
Nie sprawdziły się obawy, że będziemy mieć najwyższy deficyt w UE. Nie daje nam to jednak powodu do zupełnego "luzu" w tym temacie (pixabay.com)

Jeszcze kilka miesięcy temu wieszczono, że Polska będzie krajem dotkniętym największym deficytem w Unii Europejskiej. Tak się nie stało. W całym zeszłym roku deficyt sektora general government wyniósł 6,9 proc. "Rzeczpospolita" sprawdziła, jak plasujemy się na tle innych krajów (trzeba przy tym uwzględnić, że nie wszystkie przedstawiły informacje na temat swojego stanu).

W oparciu o to, co mamy, wiemy już, że wyższy deficyt zanotowały choćby Francja, Austria i Węgry (powyżej 8 proc.). Lepiej wypadły Niemcy, Szwecja i Czechy – poniżej 5 proc. Nieźle wypadamy również, gdy wziąć pod uwagę wzrost zadłużenia. Wyniósł on 11,5 proc. i stawia nas w pozycji "unijnego średniaka".

W temacie deficytu nie ma jednak co popadać w hurraoptymizm. Sławomir Dudek, główny ekonomista FOR zwrócił uwagę na to, że mieliśmy ogromny przyrost zadłużenia, prawie 300 mld zł w ciągu roku, ponieważ rząd prefinansował wydatki za 2021 rok.

Zobacz także: Lockdown dobije finanse Polski? Kościński: Zadłużyliśmy się, by mieć poduszkę finansową

- Dlatego stan finansów publicznych należy oceniać w perspektywie dwuletniej, w latach 2020-2021. Możliwe, że o ile inne kraje będą już redukować deficyt w tym roku, o tyle w Polsce może on być nawet wyższy niż w 2020 roku – powiedział ekonomista FOR.

Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku zastanawia się natomiast, czy miliardowe programy pomocowe spełniły podwójny cel, a więc utrzymały firmy "przy życiu" w czasie pandemii, ale przy okazji pomogły gospodarce utrzymać potencjał po kryzysie. I tu odpowiedź jest przecząca.

- Publiczne wsparcie miało przede wszystkim propopytowy charakter. Zabrakło elementu proinwestycyjnego. W efekcie czerwona lampka ujawniających się nierównowag, czyli podwyższona inflacja, już się zapaliła. Drugim sygnałem ostrzegawczym jest największy w krajach regionu spadek inwestycji w relacji do PKB – zauważył Benecki.

Ekonomista ING Banku jest zdania, że programy pomocowe w innych krajach regionu uwzględniały element proinwestycyjny, którego u nas zabrakło. Szczególnie zabrakło go w zielonej gospodarce i gospodarce cyfrowej. "To utrwala niezbyt korzystna strukturę naszej gospodarki" – podsumował Rafał Benecki.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(2)
lech
3 lata temu
hahahaha eksperci zadłużenie rośnie na potęge ale ekspert powie ze jesteśmy sredniakiem tak właśnie rzadzi oszustwami półprawdami mafia pis
Zirytowany
3 lata temu
skoro tak dobrze stoimy, to dlaczego jest tak słaba złotówka?