Rozporządzenie Trumpa nakazuje Lindzie McMahon, szefowej Departamentu Edukacji, aby podjęła wszelkie niezbędne działania w celu zamknięcia departamentu i przekazania władzy edukacyjnej poszczególnym stanom USA. Jednocześnie ma zapewnić, że niezbędne świadczenia i programy będą dostarczane skutecznie i bez przerw.
Wcześniej w czwartek Trump ogłosił, że McMahon ma za zadanie zlikwidować swoje stanowisko. Zdecydował również pozostałe fundusze Departamentu Edukacji nie mogą być wykorzystywane do promowania DEI (Różnorodność, Równość i Integracja) ani ideologii gender.
Biały Dom oświadczył, że podatnicy nie będą już musieli wydawać dziesiątek miliardów dolarów na progresywne eksperymenty społeczne i przestarzałe programy. Skrytykowano również szkoły za propagowanie radykalnych, lewicowych idei.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Departament Edukacji nadzoruje w USA około 100 tys. szkół publicznych i 34 tys. szkół prywatnych, choć ponad 85 proc. finansowania szkół publicznych pochodzi od władz stanowych i lokalnych.
Departament zapewnia m.in. federalne dotacje dla szkół i programów, pensje nauczycieli zajmujących się dziećmi ze specjalnymi potrzebami, finansowanie programów artystycznych oraz wymianę przestarzałej infrastruktury. Nadzoruje również wydatkowanie 1,6 bln dol. na pożyczki studenckie.
Trumpowi potrzebny jest Kongres
Pomysł likwidacji departamentu krążył w kręgach republikańskich od lat. Był jednak wyjątkowo niepopularny w amerykańskim społeczeństwie. W badaniach gros Amerykanów sprzeciwiało się temu. Dlatego wielu komentatorów i polityków opozycji nie wierzyło, że Donald Trump i republikanie zdecydują się na tak drastyczny krok.
W przeprowadzonym pod koniec lutego sondażu (NPR, PBS News i Marist) 63 proc. badanych Amerykanów wyraziło sprzeciw wobec likwidacji departamentu, a 37 proc. było "za".
I tu należy podkreślić: prezydent nie może zlikwidować departamentu jedynie na podstawie wydanego rozporządzenia, potrzebuje poparcia Kongresu. Ustawa o likwidacji musi zostać przyjęta głosami 60 senatorów, a republikanie mają w Senacie 53 miejsca.
Demokraci raczej nie oddadzą tej walki tak łatwo. W zeszłym tygodniu grupa demokratycznych prokuratorów złożyła pozew, aby zablokować likwidację departamentu i zwolnienia prawie połowy jego personelu.
Departament Edukacji to według Trumpa "wielkie oszustwo"
Trump wielokrotnie nawoływał do likwidacji resortu, określając go jako "wielkie oszustwo". Proponował jego zamknięcie już podczas swojej pierwszej kadencji prezydenckiej, ale wtedy nie wydał takiego jednoznacznego rozporządzenia, a Kongres nie podjął takich działań. Republikanie od dawna dążyli chociażby do zmniejszenia finansowania i wpływów resortu.
Amerykańskie media podkreślają, że zmiany wprowadzone przez Trumpa mogą wpłynąć na uczniów w najbiedniejszych okręgach. Federalne subwencje dla takich placówek oraz pomoc dla dzieci z trudnościami w nauce mogą być zagrożone.
Likwidacja departamentu i co teraz?
Linda McMahon zapewniła, że federalne finansowanie szkół, przyznane przez Kongres w celu wsparcia okręgów i uczniów o niskich dochodach, będzie kontynuowane. Utrzymane mają być również pożyczki studenckie oraz usługi dla dzieci niepełnosprawnych.