E-myto zalicza trzecie podejście. Teraz zajmie się nim skarbówka
Od 10 lat o elektronicznym systemie opłat za drogi głównie się mówi. Nie potrafiła go zbudować najpierw Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, później - Główny Inspektorat Transportu Drogowego. Teraz za e-myto bierze się skarbówka.
Jak pisze "Dziennik Gazeta Prawna", do 2018 roku za Krajowy System Poboru Opłat (KSPO) odpowiadała GDDKiA. To w tym czasie wprowadzono system viaTOLL, który dziś jest popularny przede wszystkim wśród kierowców ciężarówek.
Co najistotniejsze - bardzo trudno system oszukać. To oznacza, że liczba kierowców ciężarówek, którzy unikają płacenia, jest obecnie znikoma.
Do systemu miały dołączać kolejne drogi, a w 2018 roku miało ich już być 7 tys. km. Udało się włączyć ledwie połowę. Jak twierdzi prezes Krajowej Izby Gospodarczej Andrzej Arendarski - to niewykorzystana szansa.
Obejrzyj: Autostrada pół metra od balkonu. Mieszkańcy osiedla domagają się interwencji rządu
Od 2018 roku systemem zarządzał Główny Inspektorat Transportu Drogowego. Krajowy System Poboru Opłat jednak w tym czasie specjalnie się nie rozwinął.
Sposobem może być przekazanie opieki nad KSPO Krajowej Administracji Skarbowej. Od 1 lipca to właśnie w gestii skarbówki leży opieka nad systemem.
- Może przynieść dużo więcej niż 2 mld zł wpływów, jak ma miejsce obecnie. Sposób na to jest bardzo prosty – do systemu muszą być włączone nowe odcinki dróg. Rząd potrzebuje pieniędzy, a równocześnie zaniedbuje proste narzędzie zwiększenia wpływów. Od trzech lat system nie był rozszerzany - – mówi Arendarski.
Dla porównania: w Niemczech 52 tys. km dróg jest objętych opłatami, a w Polsce niecałe 4 tys. km.
Mowa na razie głównie o samochodach ciężarowych. To one w zdecydowanej większości płacą dziś e-myto. Samochody osobowe płacić muszą tylko za wybrane odcinki autostrad.
Prywatni operatorzy jednak również stawiają na elektroniczny pobór opłat. Takim przykładem może być system funkcjonujący na autostradzie A1.
Rząd zapowiadał, że w te wakacje elektroniczny pobór opłat zostanie również wprowadzony na państwowych odcinkach. Tak się jednak do tej pory nie stało.
- Państwo udowodniło, że nie ma know-how potrzebnego, by technologicznie obsługiwać system poboru opłat. Powinniśmy mieć nadzieję, że tym razem skorzysta ze współpracy z podmiotami prywatnymi, by cały system działał sprawnie i skutecznie - puentuje Arendarski.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie