Europejski sektor budowlany ma problem. Wkrótce odczują go polskie firmy [ANALIZA]
W niektórych krajach zachodniej Europy utrzymuje się dotkliwy deficyt pracowników w budownictwie. Spodziewane odbicie inwestycji infrastrukturalnych w Niemczech jeszcze ten problem nasili. Polskim firmom budowlanym, które dzisiaj nie skarżą się na braki kadrowe, grozić może odpływ fachowców.
W październiku 29 proc. firm budowlanych w UE wśród czynników ograniczających skalę ich działalności wymieniło niedobór pracowników – wynika z ankietowych badań Komisji Europejskiej, na podstawie których obliczany jest tzw. Europejski Wskaźnik Nastrojów (ESI).
To wynik zbliżony do tego z poprzednich kilku miesięcy, ale jednocześnie wyraźnie przewyższający wieloletnią średnią (wynosi około 16 proc.). A w niektórych krajach deficyt pracowników jest znacznie bardziej dotkliwy. Dotyczy to m.in. państw, w których pracę chętnie podejmują Polacy.
Na pierwszy rzut oka niedobór pracowników nie jest dziś największą bolączką europejskich firm budowlanych. Więcej z nich, ponad 30 proc., jako barierę wymienia słaby popyt. Te wyniki trzeba jednak czytać w historycznym kontekście. Tymczasem odsetek firm skarżących się na niedostateczny popyt – inaczej niż odsetek firm odczuwających niedobór pracowników – jest poniżej wieloletniej średniej (wynosi około 32 proc.). Co więcej, w ostatnich miesiącach powoli maleje.
Jak pracować, żeby nie zwariować?- Miłosz Brzeziński w Biznes Klasie
Fundusz odbudowy rozgrzał rynek budowlany
Na pogłębiający się deficyt pracowników w europejskim budownictwie i jego potencjalne konsekwencje zwrócili uwagę ekonomiści z firmy Oxford Economics. Jak wyliczyli, odsetek przedsiębiorstw budowlanych dostrzegających ten problem najbardziej odbiega od normy we Włoszech, Grecji, Niemczech, Belgii, Hiszpanii i Czechach. Problem jest też nasilony w Holandii i Portugalii.
- Odsetek firm wskazujących na niedobór materiałów i sprzętu również mieści się w historycznej normie, podczas gdy rok temu był podwyższony. To sugeruje, że ostatnie zaburzenia w handlu międzynarodowym nie miały negatywnego wpływu na aktywność w europejskim budownictwie. Natomiast dla większej niż zwykle liczby firm wyzwaniem jest niedobór pracowników – napisali w opublikowanym kilka dni temu raporcie Matthew Mercer i Nicholas Fearnley z Oxford Economics.
Ekonomiści wskazują, że kraje z południa strefy euro – w szczególności Włochy i Grecja – należą do największych beneficjentów unijnego funduszu odbudowy, utworzonego w reakcji na pandemię Covid-19. Doprowadziło to do skokowego wzrostu popytu na prace budowlane, szczególnie zaś remontowe, co przekroczyło możliwości tamtejszych firm.
W najbliższym czasie, jak przewidują analitycy z Oxford Economics, wzrost aktywności w budownictwie na południu Europy może nieco wyhamować, ale jednocześnie przyspieszy w niektórych krajach z północy. Dotyczy to w szczególności Niemiec, gdzie rząd zapowiedział zakrojony na dużą skalę plan inwestycyjny. Na to nałoży się jeszcze popyt na prace budowlane związane z rosnącymi wydatkami na obronność oraz presja na zwiększenie dostępności mieszkań, która narasta w niektórych krajach UE, w tym w Hiszpanii. W rezultacie więcej firm budowlanych planuje zwiększenie zatrudnienia w najbliższych miesiącach niż jego zmniejszenie.
- W przeszłości odpowiedzią na napiętą sytuację na rynku pracy była imigracja, ale wiele europejskich rządów jest pod presją, aby zaostrzyć politykę imigracyjną – zauważają ekonomiści z Oxford Economics. Ewentualne restrykcje mogą jednak dotyczyć tylko pracowników spoza UE. To oznacza, że zachodnie firmy budowlane mogą z powodzeniem rekrutować do pracy na budowach Polaków, kusząc ich wyższymi płacami.
Boom się opóźnia, firmy przysypiają
Odpływ pracowników budowlanych z Polski byłby ciosem dla rodzimych przedsiębiorstw, które też mogą liczyć na poprawę koniunktury. Ekonomiści powszechnie prognozują, że 2026 r. będzie nad Wisłą okresem inwestycyjnego boomu, związanego m.in. z opóźnieniami w realizacji Krajowego Planu Odbudowy. Przykładowo, analitycy z PKO BP spodziewają się, że nakłady brutto na środki trwałe w przyszłym roku zwiększą się o niemal 12 proc. po zwyżce o około 5,3 proc. w tym roku i spadku w 2024 r.
Obecnie, jak wynika z ankietowych badań Komisji Europejskiej, polskie przedsiębiorstwa budowlane nie spodziewają się wzrostu problemów z dostępnością pracowników. Na ich deficyt jako barierę działalności wskazuje wprawdzie aż 68,4 proc. firm, ale odsetek ten od ponad roku maleje. Nie jest też daleki od historycznej średniej, która nad Wisłą jest wyższa niż w większości krajów UE. Analitycy z Oxford Economics w odpowiedzi na pytania money.pl zwrócili też uwagę na to, że w Polsce nie widać póki co dużej liczby wakatów w budownictwie. To również sugeruje, że deficyt pracowników nie jest dotkliwy.
Do podobnych wniosków prowadzą badania GUS. W październiku 31,6 proc. ankietowanych firm budowlanych zgłosiło niedobór wykwalifikowanych pracowników. To wynik tylko nieznacznie powyżej długoterminowej średniej (27 proc.). Odpowiedzi przedsiębiorstw na dodatkowe pytania, które GUS zadaje raz na kwartał, sugerują, że deficyt rąk do pracy w polskim sektorze budowlanym znów łagodzi imigracja zza wschodniej granicy. W październiku po raz pierwszy od wybuchu wojny w Ukrainie więcej firm budowlanych odnotowało napływ pracowników z tego kraju niż ich odpływ.
W tym samym badaniu z września nieco więcej przedsiębiorstw budowlanych wskazywało, że w najbliższych trzech miesiącach zamierza zmniejszyć zatrudnienie osób trudnych do zastąpienia, niż je zwiększyć (odpowiednio 5,8 i 5,5 proc.). W przypadku pracowników łatwych do zastąpienia przewaga firm planujących zwolnienia nad firmami planujących wzrost zatrudnienia jest znacznie większa (odpowiednio 10,4 i 4,8 proc.).
Takie plany pracodawców z sektora budowlanego mogą wynikać z tego, że zdążyli się już przygotować na odbicie inwestycji nad Wisłą, tymczasem ono się opóźnia. Według Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności liczba pracujących w budownictwie w IV kwartale 2024 r. była o niemal 2 proc. większa niż rok wcześniej. A we wspomnianym badaniu GUS przez większą część minionego roku więcej firm budowlanych deklarowało zwiększenie zatrudnienia osób trudnych do zastąpienia niż zmniejszenie.
Tymczasem produkcja budowlana (przedsiębiorstw zatrudniających co najmniej 10 osób) pozostaje kolejny rok z rzędu w trendzie spadkowym. We wrześniu – po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych – była realnie (tzn. licząc w cenach stałych) o około 8 proc. mniejsza niż w grudniu ubiegłego roku. Wciąż jest też poniżej poziomu sprzed pandemii, podczas gdy liczba pracujących w budownictwie jest większa.
Mimo to, wykorzystanie mocy produkcyjnych w przedsiębiorstwach budowlanych utrzymuje się na relatywnie wysokim poziomie 83 proc. (długoterminowa średnia to 76 proc.). To zaś oznacza, że gdy ożywienie w budownictwie w końcu się rozpocznie, zbiegając się w czasie z boomem za Odrą, problem niedoboru pracowników budowlanych w Polsce może się gwałtownie nasilić.
Grzegorz Siemionczyk, główny analityk money.pl