Badanie wykazało, że wśród firm, które zastąpiły zwolnionych pracowników osobami z zagranicy, 22 proc. wskazało, że wymiana dotyczyła od 1 do 10 proc. zwolnionych osób. Zatrudnienie zagranicznych pracowników w miejsce 11-25 proc. zwolnionych zadeklarowało 29 proc. firm, natomiast 24 proc. przedsiębiorstw przyznało, że zastąpiło w ten sposób 26-50 proc. zwolnionych pracowników.
Stacie Haller, główna doradczyni ds. kariery w ResumeBuilder.com, twierdzi, że firmy decydujące się na zwolnienie pracowników i zastąpienie ich osobami zatrudnionymi za granicą, skupiają się na stanowiskach, które łatwo można obsługiwać zdalnie, takich jak obsługa klienta, wsparcie techniczne i wprowadzanie danych". Haller dodaje, że zagraniczni pracownicy pochodzą z krajów, gdzie od lat pracują dla globalnych firm, więc istnieje już doświadczona siła robocza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najczęściej zastępowane stanowiska
Badacze ustalili, że najczęściej zastępowane stanowiska to obsługa klienta (58 proc.) oraz stanowiska techniczne (49 proc.). Na kolejnych miejscach znalazły się pozycje związane z wprowadzaniem danych (47 proc.), marketingiem cyfrowym (41 proc.) oraz produkcją (40 proc.).
Haller zauważa, że historycznie wiele firm obsadzało te stanowiska pracownikami z zagranicy ze względu na korzyści kosztowe. Jednak obecny trend reprezentuje nowy poziom outsourcingu, gdzie zwolnienia amerykańskich pracowników są wykorzystywane jako przykrywka dla zastąpienia ich tańszą siłą roboczą za granicą.
Ekspertka podkreśla, że takie podejście pozwala firmom utrzymać lub nawet poprawić efektywność przy jednoczesnym znacznym obniżeniu kosztów. Jednak ta strategia budzi wątpliwości etyczne i może wpłynąć na morale pracowników, zaufanie oraz ogólne postrzeganie zaangażowania firmy w utrzymanie krajowej siły roboczej.
Długotrwały trend w offshooringu
Zlecanie pracy za granicę, szczególnie w branży technologicznej, nie jest nowym zjawiskiem, ale postęp technologiczny znacznie przyspieszył ten trend. Nonprofit Population Reference Bureau w swoim raporcie o trendach na amerykańskim rynku pracy z 2008 roku odnotował gwałtowny wzrost liczby miejsc pracy w programowaniu komputerowym przenoszonych za granicę.
Autorzy raportu stwierdzają, że "przenoszenie miejsc pracy w sektorze produkcyjnym trwa od dziesięcioleci, ale przenoszenie miejsc pracy w sektorze usług to nowe zjawisko, które pojawiło się w znaczącej liczbie od 2002 roku i szybko rośnie". Outsourcing dotyczy głównie stanowisk związanych z wprowadzaniem danych, specjalistów ds. komputerów/IT oraz kreślarzy elektrycznych i elektronicznych.
Przyczyny wzrostu bezrobocia w USA
Dane dotyczące planów amerykańskich firm są szczególnie istotne w kontekście niedawnego raportu o zatrudnieniu w Stanach Zjednoczonych. Dokument ujawnił niepokojące dane, które potencjalnie mogą nawet zwiastować nadchodzącą recesję. Stopa bezrobocia wzrosła bowiem do 4,3 proc., osiągając najwyższy poziom od października 2021 roku.
Eksperci zwracają uwagę na kilka czynników, które mogły przyczynić się do tego wzrostu. Istotny jest jednak jeden. Zatrudnienie w sektorze produkcyjnym znacząco osłabło w okresie wakacyjnym, co może być oznaką szerszego spowolnienia gospodarczego.
Reguła Sahm a ryzyko recesji
Wzrost stopy bezrobocia rodzi pytania o tzw. regułę Sahm, nazwaną na cześć ekonomistki Fed Claudii Sahm. Zgodnie z tą regułą, recesja jest niemal pewna, jeśli trzymiesięczna średnia stopa bezrobocia wzrośnie o pół punktu procentowego od najniższego poziomu z ostatniego roku. Reguła ta sprawdzała się w każdej recesji w USA od 1970 roku.
Nie ma jednak pewności, że zasada potwierdzi się i tym razem. Ekonomiści, z którymi rozmawiała agencja Associated Press, podkreślają, że obecna sytuacja może być wyjątkowa. Pandemia COVID-19 znacząco zaburzyła normalne funkcjonowanie gospodarki, co mogło wpłynąć na skuteczność tradycyjnych wskaźników ekonomicznych, w tym reguły Sahm.
Eksperci zwracają uwagę, że w ciągu ostatnich dwóch lub trzech lat wiele wskaźników sygnalizowało spowolnienia, które ostatecznie nie nastąpiły. Gospodarka USA nadal się rozwijała, mimo negatywnych prognoz. To sugeruje, że trendy na amerykańskim rynku pracy po pandemii mogły przynajmniej tymczasowo osłabić skuteczność reguły Sahm.
Symptomy osłabienia gospodarczego w Chinach
Sytuacja na amerykańskim rynku może nie być wyjątkiem. Najnowsze doniesienia z chińskiego rynku wskazują na rosnące obawy o kondycję drugiej największej gospodarki świata. W ostatnim czasie rozbudziła je jedna firma. PDD Holdings Inc., właściciel popularnej platformy zakupowej Temu, przedstawił zaskakująco pesymistyczną prognozę, jednocześnie raportując przychody poniżej oczekiwań analityków. Inwestorzy większe znaczenie przywiązali jednak do komentarza szefa spółki.
Chen Lei, dyrektor generalny PDD, podczas konferencji wynikowej wielokrotnie wspomniał o "nieuniknionym" spadku przychodów i zysków w obliczu spowolnienia wzrostu gospodarczego. Zwrócił również uwagę na nowe wyzwania, takie jak zmieniający się popyt konsumentów, konkurencja i niepewność w globalnym otoczeniu ekonomicznym.
Inwestorzy zareagowali na te informacje z dużym niepokojem. Akcje PDD zanurkowały o 29 proc., co stanowi największy jednodniowy spadek w historii spółki. W wyniku tej wyprzedaży wartość rynkowa firmy zmniejszyła się o 55 miliardów dolarów. Efekt domina dotknął również głównych konkurentów PDD - akcje Alibaba Group Holding Ltd. i JD.com Inc. spadły o około 5 proc. na giełdzie w Hongkongu.
Konsumpcja, będąca głównym motorem gospodarki, osłabła w tym roku po krótkotrwałym ożywieniu związanym z ponownym otwarciem po pandemii COVID-19. W obliczu powszechnych cięć miejsc pracy i wynagrodzeń oraz spadających cen nieruchomości, chińscy konsumenci stali się bardziej ostrożni w wydatkach, co doprowadziło do intensywnych wojen cenowych w różnych sektorach gospodarki.
Europejski silnik gospodarczy spowalnia
Problemy zwiastujące kryzys pojawiają się też w Europie. Niemiecka gospodarka zmaga się z rosnącymi problemami, o czym świadczy ostatni odczyt wskaźnika PMI dla przemysłu, opublikowany przez S&P Global. W sierpniu indeks spadł do 42,4 punktów z 43,2 punktów w lipcu, osiągając najniższy poziom od marca i oddalając się od granicy 50 punktów, która oddziela recesję od ożywienia.
Eksperci S&P Global zauważają, że najnowszy raport PMI przyniósł więcej złych wiadomości o kondycji niemieckiego sektora produkcyjnego, pokazując gwałtowne spadki zamówień, aktywności zakupowej i zatrudnienia w sierpniu. Nastroje wśród niemieckich przedsiębiorców pogarszają się, a zaufanie do perspektyw wzrostu w nadchodzącym roku osłabło, osiągając najniższy poziom od marca po 28-miesięcznym maksimum w czerwcu.