Inflacja nawet 900 procent. W tym kraju brakuje niemal wszystkiego
Inflacja na Kubie prawdopodobnie wyniesie w tym roku co najmniej 500 proc., a nawet 900 proc. Brakuje podstawowych produktów, ceny wystrzeliły, a Kubańczycy zmuszeni są wymieniać peso na czarnym rynku po wysokim kursie, podaje Reuters.
Kubańczycy nie tylko zadają sobie pytanie, gdzie można znaleźć podstawowe towary, takie jak mleko, wieprzowina, ryż, fasola, lekarstwa czy szampon, ale też ile będą kosztować, jeśli uda się je znaleźć.
W obliczu powszechnych niedoborów, ten zależny od importu kraj zwiększył w ciągu ostatniego roku sprzedaż towarów w walutach wymienialnych, takich jak dolar, nawet pomimo wstrzymania wymiany peso na te waluty.
Zobacz też: Nie wierz w to, co widzisz na wyświetlaczu. Urszula opisała, jak o mało nie straciła pieniędzy
To zmusiło wielu Kubańczyków do nabywania walut wymienialnych na czarnym rynku, na którym ich kurs rośnie. A wiele towarów po prostu nie jest już sprzedawanych w sklepach za peso.
Oskładkowanie umów zleceń. Ekspert: Elastyczne umowy też są potrzebne
Według Pavela Vidala, byłego ekonomisty kubańskiego banku centralnego, inflacja na Kubie prawdopodobnie wyniesie w tym roku co najmniej 500 proc., a nawet 900 proc.
- Rząd sprzedawał świetlówki LED za 30 pesos – powiedziała cytowana przez Reutersa mieszkanka Kuby. - Na nieformalnym rynku kosztują teraz od 400 do 500 pesos i nie ma ich w sklepach rządowych, nawet za waluty wymienialne.
Rząd Kuby za sytuację w kraju obwinia sankcje, które zostały nałożone przez USA za rządów byłego prezydenta Donalda Trumpa, a także pandemię koronawirusa, która spustoszyła przemysł turystyczny Kuby. Jednak krytycy rządu twierdzą, że głównym problemem jest nieefektywność państwowej gospodarki.