Izrael kontynuuje uderzenia. Spirala się nakręca. "Kolejne przypomnienie dla Europy"
- To już nie atak, to deklaracja wojny - oświadczył Abbas Aragczi, minister spraw zagranicznych Iranu, w reakcji na piątkowe ataki Izraela. Światowe rynki naftowe już zareagowały wzrostami cen. - To kolejne przypomnienie dla Europy o potrzebie uniezależnienia się od paliw kopalnych - mówi money.pl Marianna Sobkiewicz, starsza analityczka Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Izrael rozpoczął w piątek nad ranem ataki na Iran, deklarując, że ich celem są obiekty nuklearne i wojskowe. Z informacji podawanych przez stronę izraelską wynika, że ponad 330 pocisków uderzyło w 100 obiektów. Iran podał, że w ataku zginęli najwyżsi rangą irańscy dowódcy oraz co najmniej sześciu naukowców zajmujących się energetyką jądrową. Uszkodzony został kluczowy zakład wzbogacania uranu w Natanz w środkowej części Iranu oraz obiekt w Parczin, gdzie, w ocenie ekspertów, prowadzone są badania nad bronią jądrową.
Iran odpowiedział wysłaniem 100 dronów w kierunku Izraela. Te jednak miały zostać przechwycone. Sztab generalny irańskiej armii poinformował, że piątkowym atakiem Izrael przekroczył wszystkie czerwone linie. "Nie nakładamy na siebie ograniczeń w odpowiedzi na tę zbrodnię" - poinformował. Nad irańskim meczetem Jamkaran w Kom powiewa "czerwona flaga zemsty". To szyicki symbol niesprawiedliwie przelanej krwi i wezwania do pomsty.
Około południa Izraelska armia zaatakowała kolejne cele. Pociski spadły na miasta Sziraz i Tebriz w Iranie - przekazał portal Jerusalem Times. W Szirazie cel stanowiła fabryka pocisków, a w Tebrizie - lotnisko wojskowe lub jego okolice.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Praca zdalna to za mało. Oni poszli znacznie dalej
Nakręcająca się spirala uderza w rynki
Eskalacja konfliktu już w piątek rano przełożyła się na notowania ropy naftowej i paliw gotowych na giełdach międzynarodowych. Ropa tylko do godziny 10 podrożała o 13 proc.
Atak Izraela na Iran zwiększa niepewność na globalnym rynku ropy naftowej. Rynki finansowe działają wyprzedzająco, obserwowany wzrost cen ropy odzwierciedla nie to, co już się stało, lecz aktualne oczekiwania dotyczące przyszłości - stwierdza w rozmowie z money.pl Marianna Sobkiewicz, starsza analityczka Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Eksperci z ING wskazywali w porannym komentarzu, że jeśli irańskie aktywa energetyczne zostaną zaatakowane, dostawy ropy mogą spaść o 1,7 mln baryłek dziennie. Taka sytuacja mogłaby przesunąć rynek z nadwyżki do deficytu, co spowodowałoby wzrost cen ropy do 80 dol. za baryłkę (w piątek po godzinie 14 było to niecałe 74-75 dol. za baryłkę, w zależności od rodzaju ropy).
- Rynki naftowe już zareagowały zwyżkami cen. Niewykluczona jest dalsza presja na ropie, zważając, że pojawiają się informację o uderzeniach na rafinerię - nie wiadomo, czy skutecznych i w jakiej skali - ocenił we wcześniejszej piątkowej rozmowie z money.pl Tymon Pastucha z PISM.
Według raportu "BP Statistical Review of World Energy" zasoby Iranu w postaci dobrej jakościowo lekkiej ropy sięgają 21,8 mld ton. Przed wprowadzeniem embarga Iran wydobywał ponad 4 mln baryłek ropy dziennie, z czego sprzedawał za granicę około 2,5 mln. W OPEC wyprzedzała go jedynie Arabia Saudyjska.
Presja narasta
- Piątkowy atak Izraela podniósł ryzyko zakłóceń w cieśninie Ormuz, przez którą przepływa około jedna piąta światowego handlu ropą. Ewentualna blokada tego kontrolowanego przez Iran szlaku morskiego mogłaby znacząco ograniczyć podaż surowca, co przełożyłoby się na dalszy wzrost cen - tłumaczy w rozmowie z money.pl Marianna Sobkiewicz z PIE.
Przesmyk na Morzu Arabskim, pomiędzy Zatoką Perską a Omańską, jest najważniejszym na świecie punktem tranzytowym ropy naftowej. Przepływa przez niego ok. 14 mln baryłek dziennie tego surowca.
Narastająca presja oznacza, że bardziej, niż można byłoby wcześniej oczekiwać, wzrosną również hurtowe ceny paliw w Polsce, od których zależą ceny detaliczne - oceniają eksperci e-Petrol.
Wahania, które obserwujemy na rynku ropy w związku z eskalacją konfliktu izraelsko-irańskiego, stanowią kolejne przypomnienie dla Europy o potrzebie uniezależnienia się od paliw kopalnych. Unia Europejska dysponuje skromnymi zasobami ropy i gazu. Tak długo, jak pozostanie uzależniona od ich importu, będzie narażona na ryzyko nagłych skoków cen surowców lub przerw w ich dostawach - podkreśla Marianna Sobkiewicz.
Z dotychczasowych prognoz analityków wynika, że na stacjach benzynowych w praktyce nie ma już pola do obniżek cenowych i w standardowym scenariuszu ceny powinny się raczej stabilizować, a na niektórych stacjach - iść w górę. Wydarzenia na Bliskim Wschodzie, jeśli sytuacja będzie tam eskalować, mogą jednak zwiększyć skalę podwyżek - zaznaczają analitycy rynku paliw e-Petrol w swoim komentarzu.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl