- Czy jako głowa państwa będzie pani/pan za podwyższeniem wieku emerytalnego, a jeżeli nie, to za wsparciem wszystkich pomysłów, które będą miały nas zachęcać do dobrowolnej pracy już po osiągnięciu wieku emerytalnego? - zapytał Rafał Brzoska, prezes InPostu, zadając pierwsze pytanie podczas debaty prezydenckiej w Telewizji Republika.
- Zgadzam się w całości, że musimy spowodować, aby emeryci chcieli pracować dalej. To najbardziej cenny pracownik w dzisiejszych przedsiębiorstwach - odpowiedział Marek Jakubiak.
- Jeśli chodzi o wiek emerytalny, to samorządy zastanawiają się, jak zrobić, by prezydenci polskich miast mogli przechodzić na emeryturę w 50. roku życia, więc samorządowcy pracowaliby krócej, a my dłużej - powiedział Krzysztof Stanowski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Gdy wygra Rafał Trzaskowski, emerytury będą zagrożone. Ja nigdy nie podpiszę podwyższenia wieku emerytalnego. Będę oczywiście zachęcał emerytów i jestem gotowy do takich inicjatyw, które zachęcą emerytów, aby pracowali i pozostawali na rynku pracy.- stwierdził Karol Nawrocki.
- Jeżeli chodzi o obniżenie wieku emerytalnego, to przechodzenie już za chwilę będzie absolutnie dobrowolne, bo w systemie zdefiniowanej składki każdy może przejść na emeryturę w każdej chwili i dostanie tyle, ile sobie zarobił - powiedziała Joanna Senyszyn.
Grzegorz Braun i Adrian Zandberg w swoich odpowiedziach nie odnieśli się do kwestii ewentualnego podwyższenia wieku emerytalnego.
- Nie ma mowy o podwyższaniu wieku emerytalnego, powinna być mowa o zachętach dla tych, którzy chcą dalej pracować, aby mieć wyższe świadczenie. To może być na przykład odkładająca się 13. emerytura, której nie dostaniesz teraz, ale będzie się naliczać. To może być zwolnienie wynagrodzenia ze składek emerytalno-rentowych - zaproponował Szymon Hołownia.
- Nie ma mowy o podwyższeniu wieku emerytalnego, natomiast należy zachęcać osoby po przekroczeniu tego wieku, aby pracowały dalej, bo to są najcenniejsi pracownicy i najbardziej doświadczeni. Proponuję znieść podatek dochodowy od wynagrodzeń osób po przekroczeniu wieku emerytalnego, aby były traktowane tak, jak dzisiaj studenci - stwierdził Sławomir Mentzen.
- Wiek emerytalny jest wymysłem w obecnej sytuacji demograficznej. Możecie pracować i do 100. roku życia i to nic nie da. System emerytalny musi być zasilony przez dywidendy spółek Skarbu Państwa, banku centralnego, ale i z zasobów naturalnych, które mamy i z ich wydobycia. My mamy 200 bln zł w wartości zasobów naturalnych. Dla każdego z nas przypada 5,3 mln zł. To jest źródło zasilenia emerytur. Opowiadanie, że mamy pracować do końca życia i jeden dzień dłużej, bez sensu - powiedział Artur Bartoszewicz.
- Od 10 lat słyszę o emeryturach stazowych, tylko politycy odzywają się przed wyborami. Jeżeli co trzeci mężczyzna umiera przed 65. rokiem życia, to my chcemy mu dać jeszcze więcej pracy? - stwierdził Marek Woch.
Brzoska pyta o deregulację
Zadając to pytanie, odniósł się także do kwestii deregulacji. Brzoska stanął na czele zespołu, który opracowuje propozycje zmian i uproszczeń w przepisach. Zapytał, czy zdaniem kandydatów, państwo wprowadzając jeden nowy przepis, powinno wskazywać dwa inne do skasowania.
- Kiedy pan Rafał Brzoska zastępuje dziennikarzy, nawet mi to tak bardzo nie przeszkadza. Gorzej, gdy zastępuje całe państwo, a ostatnio z tym mieliśmy do czynienia. Nasze państwo stosuje jakiś dziwny outsourcing, bo gdy trzeba deregulować potrzebny jest pan Rafał Brzoska, natomiast, gdy trzeba zająć się pomocą powodzianom, to potrzebny jest pan Jerzy Owsiak. Tak, wolałbym, żeby państwo samo sobie radziło z problemami, a nie zrzucało problemów przedsiębiorców na przedsiębiorców, a problemów powodzian na powodzian. Jeśli chodzi o zasadę jeden za dwa, no to nie oszukujmy się, bliższa bardziej prawdopodobna jest zasada dwa plus jeden, tego się spodziewajmy. Dwa nowe przepisy za jeden wycofany i na to się nastawmy - powiedział Krzysztof Stanowski, odnosząc się do tej kwestii.
- Jestem zwolennikiem tego procesu (deregulacji - przyp. red.), ale przede wszystkim chciałbym zwrócić państwa uwagę, że jest nas 60 milionów. Powinniśmy szukać rozwiązań prawnych, legislacyjnych dla powrotu do Polski tych, którzy są poza granicami - dodał Karol Nawrocki.
- Trzeba deregulować, dywersyfikować, decentralizować po to, żeby Polska żyła. Aby ta przedsiębiorczość wydobyła się spod tych hałd biurokratycznego ucisku, podatkowego ucisku. Proponowane rozwiązanie brzmi w teorii interesująco, ale to za wolno. W tym tempie uwolnimy się może za 200-300 lat, kiedy Polski już nie będzie. A zatem trzeba nam ustawy Wilczka, czy może Wilka. Po prostu co nie jest zabronione, jest dozwolone - zaproponował Grzegorz Braun.
Szymon Hołownia zwrócił uwagę, że "dzisiaj już stanowimy mniej prawa i wyższej jakości", ale jest potrzeba eliminacji przepisów złej jakości. - Mam wrażenie, że ten raport, który przygotuje komisja pana Brzoski, będzie dla nas bardzo ważny, żebyśmy nie usuwali starych praw przy pomocy kilkudziesięciu albo kilkuset nowych ustaw, które będziemy musieli uchwalić - dodał.
- Oczywiście, że trzeba zderegulować naszą gospodarkę. Regulacje niszczą przede wszystkim polski drobny biznes i faworyzują wielkie międzynarodowe korporacje. Od lat mówimy o zasadzie dwa za jeden. Teraz na etapie kampanii wyborczej zarówno Platforma jak i PiS też mówią o takiej zasadzie, ale co zrobili przez ostatnie 20 lat? Uchwalili ponad 400 tys. nowych stron aktów prawnych, więc to jest praktyka ich rządów, że oni regulują, a nie deregulują - powiedział Sławomir Mentzen.
- Przez tę biurokrację 22 proc. pracowników w Polsce pracuje w sektorze publicznym. Do porównania w Niemczech 15 proc., a w Japonii zaledwie 8 proc. I tam (w sektorze publicznym - przyp. red.) też jest mnóstwo pracowników, którzy by się przydali na rynku - dodał.
- Wszyscy tutaj komplementują pana Brzoskę. Szczególnie znamienny jest kandydat PiS-u komplementujący współpracownika Donalda Tuska. Ja nie dołączam, kiedy słyszę multimilionera, który narzeka na etos pracy polskich pracowników. Ciśnie mi się na usta pytanie, czy pan prezes wie, kto mu wozi te paczki, kto zarabia na jego miliony? Myślę, że byłoby na miejscu, że raczej z większym szacunkiem o polskich pracownikach się wyrażał - zaczął Adrian Zandberg.
- Jeśli chodzi o zasadę za jeden przepis wprowadzany, dwa przepisy kasujemy, to państwo od 20 lat słyszycie to od kolejnych partii politycznych, które następnie tego nie robią. Ja nie będę państwa okłamywać. To się nie wydarzy. Są regulacje złe i dobre. Niestety, pan Brzoska proponuje też wprowadzanie regulacji złych. Na przykład, aby można było ściągać pracowników z zagranicy i zatrudniać ich na "śmieciówkach", co by niszczyło polski rynek pracy. Jeśli tak ma wyglądać deregulacja, to nie jestem jej zwolennikiem - dodał.
Artur Bartoszewicz stwierdził, że postępująca biurokracja sprawia, że żyją z tego m.in. doradcy podatkowi, dlatego że system jest tak skomplikowany.
- Mówimy o dziesiątkach tysięcy aktów prawnych, ale to krasnoludki tego nie wprowadzają. To wprowadzają od 1989 poszczególne rządy. Jeżeli przedsiębiorcy dzisiaj organizują debaty i gale na cześć ministra przemysłu z 1988 roku, pana Wilczka, i twierdzą, że to była najbardziej proprzedsiębiorcza ustawa, to chyba coś jest na rzeczy. A od 1989 jest coraz gorzej. Do tego jeszcze doszły dyrektywy (Unii Europejskiej - przyp. red.) - powiedział Marek Woch.