Kontrola Chin w światowych portach. USA wchodzą do gry. "Misja Trumpa"
Administracja Donalda Trumpa zamierza osłabić globalną sieć portów kontrolowanych przez Chiny. Amerykanie "są na misji" przejęcia strategicznych terminali, które mogą być kluczowe, gdyby doszło do konfliktu między Waszyngtonem i Pekinem - donosi Reuters.
To najbardziej ambitny plan rozszerzenia wpływów morskich przez Stany Zjednoczone od lat 70. XX w. - ocenia Reuters. W opinii doradców Donalda Trumpa amerykańska flota handlowa nie mogłaby w tym momencie zabezpieczyć logistycznie wojska, gdyby doszło do konfliktu zbrojnego. Amerykanie są "nadmiernie uzależnienie od zagranicznych statków i portów" - oceniają anonimowi rozmówcy, których cytuje Reuters.
Waszyngton chce zmobilizować prywatne firmy z USA oraz krajów Zachodu do zakupu chińskich udziałów w portach. Przykładem ma być przejęcie przez fundusz BlackRock i włoską grupę MSC udziałów w CK Hutchison, konglomeratu z chińskim kapitałem z siedzibą w Hongkongu. Hutchison jest operatorem terminalu w Gdyni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Chińskie auta zalewają Europę. Czy to koniec niemieckiej dominacji? Jakub Faryś w Biznes Klasie
Trump chce Kanału Panamskiego
Od początku drugiej kadencji Donald Trump ogłasza, że Stany Zjednoczone "odbiorą" Kanał Panamski. - Panama naruszyła nasze zaufanie, naruszyła ducha naszej współpracy, bo statki amerykańskie podlegają olbrzymim opłatom. Tego nie powinno być, a ponadto Kanałem Panamskim pływają statki chińskie, a przecież nie dawaliśmy Kanału Panamskiego Chinom. Odzyskamy Kanał Panamski - oświadczył Donald Trump tuż po zaprzysiężeniu. Dr Michał Bogusz z Ośrodka Studiów Wschodnich oceniał wówczas dla money.pl, iż Amerykanie boją się, że "mogłoby dojść do sabotażu.
Nie tylko Kanał Panamski spędza sen z powiek amerykańskiej administracji. Biały Dom mówi też o portach w Hiszpanii, Grecji i na Karaibach.