Lawina prognoz i spekulacji ruszyła. Ropa bije kolejne rekordy
Ropa naftowa jest najdroższa od 10 miesięcy. Po raz pierwszy od listopada 2022 roku osiągnęła cenę 95 dolarów. Taki poziom przez krótki czas we wtorek odnotowały zarówno globalny, jak i europejski benchmark surowca - donosi Bloomberg.
Powody zwyżki są znane. Rosja i Arabia Saudyjska mocno ograniczają podaż. Oba kraje chcą pozbyć się zapasów i doprowadzić do wzrostu cen. Na to nakładają się trudności produkcyjne niektórych rafinerii i wzrost popytu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ekspert pokazał ceny w Czechach i na Litwie. "Polska bardzo mocno odstaje"
Ropa naftowa po 100 dolarów? To możliwe
Nie ma też podstaw sądzić, by w najbliższym czasie coś zmieniło się w postawie krajów OPEC+. Minister energetyki Arabii Saudyjskiej książę Abdulaziz bin Salman na poniedziałkowej konferencji prasowej w Kanadzie był pytany o ceny ropy. Uchylał się od jednoznacznych deklaracji. Stwierdził jedynie, że plany dotyczące produkcji będą rewidowane co miesiąc. Zapewnił równocześnie, że zależy mu na bezpieczeństwie energetycznym i utrzymaniu stabilności rynków.
Jakich wzrostów możemy się spodziewać? Lawina prognoz, spekulacji i domysłów dotyczących tego, jak szybko ropa naftowa osiągnie poziom 100 dolarów za baryłkę, już ruszyła. To, że psychologiczna bariera zostanie w końcu przekroczona, jest niemal pewne. Nie ma jednak pewności, jak długo taki poziom cen się utrzyma.
Ropa naftowa droższa o 30 proc.
Wzrost cen już jest potężny - od czerwca kluczowy dla świata surowiec podrożał już o ok. 30 proc. Dalsze podwyżki byłyby uciążliwe dla gospodarek walczących z wysoką inflacją. Tę podbił do rekordowych poziomów szok surowcowy wywołany wybuchem wojny. Wysokie ceny ropy są więc wyzwaniem, przede wszystkim dla banków centralnych.
Charu Chanana z firmy Saxo Capital Markets przyznaje, że ryzyko wzrostu notowań ropy naftowej do poziomu 100 dolarów rośnie. Nie ma jednak pewności, że ta zmiana się utrzyma. - Kraje OPEC+ nie mają kontroli nad popytem - tłumaczy analityczka.
Warto przy tej okazji przypomnieć, że w Polsce ceny na stacjach benzynowych nie odzwierciedlają wzrostu cen surowca. I chociaż ropa drożeje, to według analityków firmy BM Reflex jeszcze we wrześniu kierowcy mogą zobaczyć na pylonach cenę poniżej 6 zł za litr.
Krajowi producenci tacy jak Orlen obniżają bowiem ceny. Dawid Czopek, zarządzający w funduszu Polaris FIZ, twierdzi , że aktualna cena diesla powinna być znacząco wyższa i wynosić ok. 7,50 zł za litr.
Anomalie na polskich stacjach widać też w danych Komisji Europejskiej. Różnica pomiędzy cenami na stacjach w Polsce i krajach ościennych się pogłębia.