Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. TOS
|
aktualizacja

Masowe zwolnienia w polskiej fabryce giganta. 860 osób straci pracę

134
Podziel się:

Firma MAN poinformowała, że sprzedaż autobusów drastycznie spadła, a przez to musi dostosować swoje moce produkcyjne. Oznacza to ogromne zwolnienia w mieszczącym się w Starachowicach zakładzie. 860 pracowników będzie musiało rozstać się z fabryką. Firma zapowiada jednak, że postara się zaoferować im pracę gdzie indziej.

Masowe zwolnienia w polskiej fabryce giganta. 860 osób straci pracę
Fabryka MAN w Starachowicach zwolni 860 osób (PAP, Piotr Polak)

W czwartkowe popołudnie znana z produkcji ciężarówek i autobusów spółka MAN Truck and Bus SE rozesłała do mediów oświadczenie. Poinformowała w nim, że przyjęła kompleksowy pakiet działań mających na celu restrukturyzację działalności w obszarze autobusów.

Taka restrukturyzacja jest firmie potrzebna, bo w ostatnich latach znacząco spadła sprzedaż autobusów. Jeszcze w 2019 roku MAN sprzedawał około 7,4 tys. takich pojazdów rocznie. Sytuacja pogorszyła się w czasie pandemii i rok 2021 gigant zamknął z wynikiem zaledwie 4,6 tys. sprzedanych maszyn. Obecny rok zapowiada się jeszcze gorzej, bo po dziewięciu jego miesiącach udało się sprzedać zaledwie 2,8 tys. autobusów.

"Ze względu na pogorszenie się ogólnej sytuacji gospodarczej, spowodowane wojną w Ukrainie i związany z tym wzrost kosztów materiałów i energii, w perspektywie krótko- i średnioterminowej nie można spodziewać się znaczącej poprawy sytuacji rynkowej i sprzedażowej, a tym samym rozwoju działalności autobusowej. Z tych względów konieczne jest pilne dostosowanie struktury tego obszaru biznesowego" – poinformował w czwartek MAN.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Górnik bierze 120 tys. zł za odejście z polskiej kopalni i idzie do czeskiej. "Taka jest pomoc z budżetu"

Trzeba restrukturyzować

Oznacza to, że obie fabryki autobusów firmy - w polskich Starachowicach i tureckiej Ankarze - będą kontynuować produkcję, ale muszą przejść restrukturyzację. Trzeba bowiem dostosować dzienne moce produkcyjne do aktualnego rozwoju sytuacji na rynku.

- W polskim zakładzie produkcyjnym w Starachowicach w przyszłości ma być produkowanych osiem jednostek autobusowych dziennie zamiast obecnych dwunastu – zapowiedział cytowany w komunikacie Michael Kobriger, członek zarządu ds. produkcji i logistyki w MAN Truck and Bus SE.

- To planowane zmniejszenie mocy produkcyjnych zmusi nas do zlikwidowania 860 miejsc pracy w zakładzie w Starachowicach. Poinformowaliśmy o tym załogę w zakładzie i teraz przystąpimy do konsultacji ze związkami zawodowymi – dodał. Obecnie fabryka ta zatrudnia około 3,5 tys. osób.

MAN podkreśla w oświadczeniu, że "jest świadomy swojej odpowiedzialności społecznej i zamierza w ciągu najbliższych tygodni współpracować ze związkami zawodowymi, aby znaleźć realne rozwiązania dla firmy i pracowników w Starachowicach". W planach jest między innymi zaoferowanie zwolnionym członkom załogi zatrudnienia w innych zakładach MAN-a, na przykład w fabryce samochodów ciężarowych w Krakowie lub w słowackich Banovcach.

Negocjacje będą trudne

- Skala planowanych zwolnień jest bardzo duża, chodzi o około 30 procent załogi. Będziemy próbowali negocjować - skomentował w rozmowie z PAP Jan Seweryn, przewodniczący NSZZ Solidarność w starachowickiej fabryce MAN-a. - Liczymy, że uda się te zwolnienia przynajmniej częściowo zminimalizować. Chociaż prezes Kobriger podczas dzisiejszej rozmowy dawał do zrozumienia, że nie ma odwrotu od tych zwolnień – przyznał.

Jak dodał, z zapowiedzi zarządu można wywnioskować, że w zakładzie dojdzie do zwolnień grupowych. Jan Seweryn spodziewa się, że pisma w tej sprawie w przyszłym tygodniu trafią do związków zawodowych i urzędów pracy. - Przez 30 dni od daty doręczenia tych pism będziemy mieli czas, aby prowadzić negocjacje z zarządem – wyjaśnił związkowiec.

Kryzys widać jak na dłoni

MAN nie jest jedynym międzynarodowym gigantem, który żegna się z częścią załogi. W poniedziałek koncern Philips zapowiedział, że zwolni cztery tysiące pracowników ze swoich oddziałów i fabryk rozsianych w różnych częściach świata. Ze względu na słabe wyniki finansowe firma przeprowadzi "nieuniknioną" restrukturyzację. Zarząd Philipsa w Polsce zapowiada, że też musi zredukować wydatki. Na razie nie odpowiedział jednak wprost, czy trzeba będzie zwalniać pracujących nad Wisłą ludzi. Od 100 do 250 może natomiast pożegnać kraśnicka Fabryka Łożysk Tocznych - informował niedawno "Dziennik Wschodni".

Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
gospodarka
praca
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(134)
Zwarszawystol...
rok temu
Bądą musieli rozstać sie z firmą i zarejestrować w urzędzie pracy współczuje i współczuje bo to przerabiałem socjalu w Polsce dla zwolnionych ni ma
Gość
rok temu
Dlaczego w śród zwolnionych są sami Polacy a ani jednego ukraińca
KiP
rok temu
Może wreszcie ludzie się ockną i zauważą, że tzw. "rynek pracownika" to bujda internetowa. Pracodawca to nie fundacja charytatywna i przede wszystkim musi dbać o swoje wyniki finansowe. A praca nie należy się nikomu jak psu miska. W naszej firmie mamy prostą zasadę: "nie negocjujemy z terrorystami". Pracownik przychodzi z wypowiedzeniem w ręku i mówi, że chce podwyżkę "inflacyjną"? - to my zwyczajnie przyjmujemy jego wypowiedzenie. Niech on się martwi jak zarobić na życie w obecnej sytuacji ekonomicznej. Podwyżki dajemy rzetelnie co rok, na podstawie oceny pracownika, a nie wtedy gdy ktoś chce.
Wikary
rok temu
Starachowice to bastion PiS ,Jarosław Kaczyński pomoże ,nie zostawi ludzi przed świętami bez pracy .
Stach
rok temu
Piotr Muller,rzecznik rządu PiS,straszy ludzi wojną,będzie wkrótce,tak więc apeluje do ludzi żeby wypłacili pieniądze z banków i wymienili na waluty bo stracą dorobek całego życia.
...
Następna strona