Nie koniec walki o kierowców. Polski rząd oraz przewoźnicy skarżą Pakiet Mobilności

Polski rząd i największe firmy transportowe w kraju wydały Unii Europejskiej wojnę. Stawką jest wiele tysięcy miejsc pracy i kwoty sięgające nawet 2 mld euro rocznie. Związkowcy z "Solidarności" uważają jednak, że argumenty przedsiębiorców nie wynikają z troski o dobro kierowców.

Pół miloona osób żyje w Polsce z transportu międzynarodowegoPakiet Mobliności od wielu miesięcy budzi duże kontrowersje w branży
Źródło zdjęć: © money.pl | Rafał Parczewski

26 października 2020 r. rząd polski oraz branżowy Związek Pracodawców Transport i Logistyka Polska (TLP) jednocześnie zaskarżyły tzw. Pakiet Mobilności. Skarga przygotowana przez Ministerstwo Infrastruktury trafiła do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, a skarga przedsiębiorców – do Sądu UE.

- Nie może być zgody na przyjmowanie rozwiązań sprzecznych z podstawowymi zasadami Unii Europejskiej: ze swobodą świadczenia usług czy jednolitym rynkiem UE. Pod pretekstem poprawy warunków socjalnych dla kierowców wprowadzono przepisy, które są protekcjonistyczne, restrykcyjne i dyskryminujące dla przedsiębiorców z Polski i wielu innych państw - komentuje minister infrastruktury Andrzej Adamczyk.

- Proces negocjowania, tłumaczenia, apelowania o zdrowy rozsądek do unijnych polityków i urzędników już się skończył. Nie pozostaje nam nic innego, jak zaskarżyć przepisy, które wchodzą w skład tzw. Pakietu Mobilności do sądu – mówi natomiast Maciej Wroński, prezes TLP.

Jak tłumaczy prezes Wroński, zaskarżenie Pakietu Mobilności to najszybsza możliwa droga do zablokowania nowego prawa. Alternatywą były procesy krajowe, a następnie odwoływanie się od nich do sądu unijnego, co wydłużyłoby rozpatrzenie sprawy o 7-8 lat. Tymczasem główne postanowienia pakietu mają wejść w życie dla branży transportowej w lutym 2022 r.

Krótsza kwarantanna. Znamy szczegóły planu rządu

Według badań zleconych przez władze związku, który zrzesza 70 firm transportowych w kraju, wejście w życie Pakietu Mobilności spowoduje spadek międzynarodowej pracy przewozowej polskich przewoźników o 20 proc., a co za tym idzie, również spadek przychodów o 1,2 do nawet 2 mld euro rocznie.

Co zakłada Pakiet Mobilności?

- Te przepisy mają jeden cel: ochronić rynki zachodnie przed firmami z Polski. Tu wcale nie chodzi o żadną ochronę praw delegowanych do pracy kierowców - podkreśla nasz rozmówca z TLP.

Jako przykład podaje, że dwóch kierowców, zatrudnionych u tego samego przewoźnika, na tej samej trasie mogą dostać różne stawki. A decydować będzie tylko to, gdzie będą mieli przystanki.

Jeśli kierowca nie zatrzyma się po drodze - dostanie polską stawkę. Jeśli po drodze się zatrzyma - dostaje cząstkowe wynagrodzenie adekwatne do wynagrodzenia kierowcy w danym kraju.

- Pracownik, którego interesy socjalne ma rzekomo zabezpieczać przyjęte przez Unię Europejską nowe prawo, nie będzie w stanie zrozumieć, dlaczego wysokość jego wynagrodzenia ma zależeć tylko i wyłącznie od tego, ile razy i gdzie zatrzymał się w celu załadunku/rozładunku przewożonych towarów lub zabrania pasażerów, skoro - co do zasady - wykonuje taką samą pracę, jak jego kolega – uważa Wroński.

Przedsiębiorcom z TLP nie odpowiadają również nowe przepisy dotyczące maksymalnego dziennego i tygodniowego czasu prowadzenia pojazdu, minimalnych przerw oraz dziennego i tygodniowego okresu odpoczynku.

Jeden z zaskarżonych przepisów wprowadza obowiązek powrotu kierowców do centrum operacyjnego przewoźnika lub do miejsca zamieszkania co 3 bądź 4tygodnie.

- Nakładanie obowiązków na pracodawcę i pracownika, wskazujących, gdzie ów pracownik ma rozpoczynać przysługujący mu odpoczynek, jest sprzeczne z zasadą wolności wykonywania pracy określoną w art. 15 ust. 2 Karty Praw Podstawowych -ocenia prawnik i ekonomista ze Szkoły Głównej Handlowej, prof. Artur Nowak-Far.

Kolejne dwa zaskarżone przepisy dotyczą wydłużenia okresu posiadania przy sobie i okazywania uprawnionym służbom zapisów z tachografu do 56 dni oraz obowiązku wymiany (retrofitingu) tachografów zainstalowanych w dotychczas używanych przez przewoźników pojazdach.

W ten sposób nawet obecnie najnowsze, wyprodukowane w tym roku tachografy, już za około 5 lat będą musiały obowiązkowo być wymienione na tachografy inteligentne II generacji, których jeszcze nie ma nawet na rynku.

- Zakładając, że średnia cena nowego tachografu wynosi ok. tysiąc euro, a w całej Unii przewoźnicy zaangażowani w przewozy międzynarodowe wymienią tachografy w około 2,7 mln pojazdów, to koszt tej obowiązkowej wymiany wyniesie ok. 2,7 mld euro. Czy nie można było rozłożyć tej operacji na co najmniej 10 lat, tak aby w sposób naturalny część tego taboru została wymieniona na nowy już z zainstalowanymi nowymi urządzeniami? - pyta retorycznie Wroński.

Jego zdaniem głównym inicjatorem wprowadzenia niekorzystnych dla Polski przepisów była Francja.

- Warto wiedzieć, że 51 proc. transportu na kierunku Niemcy-Francja-Niemcy wykonują aktualnie Polacy. Francuzi obsługują zaledwie 14 proc. tych przewozów. Jesteśmy konkurencyjni, bo jesteśmy bardziej elastyczni i pracowici. W odróżnieniu od Francuzów polscy kierowcy nie boją się dalekich tras – uważa Wroński.

"Solidarność": To nie Unia eliminuje polski transport z rynku

Tadeusz Kucharski, przewodniczący Sekcji Transportu Drogowego NSZZ "Solidarność", ostro ripostuje: - To nie Unia eliminuje polski transport z rynku, ale my sami to robimy. Żaden Francuz czy Belg nie pojedzie za stawkę 0,80 centów za kilometr, a Polak tak. Zachodnie związki zawodowe nie pozwolą sobie na zaniżanie płac kierowcom - mówi ostro związkowiec.

Według Kucharskiego przykład Francji i Niemiec, podawany przez prezesa Wrońskiego, pokazuje, o co firmom zrzeszonym w TLP tak naprawdę chodzi.

- Skoro polscy kierowcy obsługują ten kierunek w 50 proc., to znaczy, że ciągle tam pracują i przebywają. Są dowożeni do pracy z Polski busami i busami co 3-4 tygodnie wracają. A skoro tam pracują, to powinni zarabiać tak, jak ich niemieccy czy francuscy koledzy, a nie trzy raz mniej - podsumowuje związkowiec.

Według Kucharskiego, na wprowadzeniu Pakietu stracą, ale głównie kierowcy zagraniczni, których zatrudniają firmy zrzeszone w TLP: Ukraińcy, Białorusini, Litwini czy Łotysze.

- Im faktycznie nie będzie opłacało się wracać do Polski co 3-4 tygodnie, bo wtedy musieliby tu wynajmować mieszkania i za nie płacić - uważa Kucharski.

- Rząd nas nie słucha. Dogadał się z przedsiębiorcami, a nas odstawiono na boczny tor. Liczy się szybki zysk, a nie człowiek. W 2010 r. mieliśmy w Polsce 47 tys. samochodów ciężarowych, teraz jest ich 240 tys. Czyim kosztem, jak nie polskich kierowców, spłacane są teraz te wszystkie auta - pyta retorycznie.

W branży transportowej pracuje nawet 0,5 mln ludzi. Firmy zrzeszone w TLP zatrudniają łącznie 45 tys. osób.

Wybrane dla Ciebie
Unijne dotacje dla kolei pod znakiem zapytania
Unijne dotacje dla kolei pod znakiem zapytania
Ile kosztuje euro? Kurs euro do złotego PLN/EUR 05.12.2025
Ile kosztuje euro? Kurs euro do złotego PLN/EUR 05.12.2025
Ile kosztuje frank szwajcarski? Kurs franka do złotego PLN/CHF 05.12.2025
Ile kosztuje frank szwajcarski? Kurs franka do złotego PLN/CHF 05.12.2025
Ile kosztuje dolar? Kurs dolara do złotego PLN/USD 05.12.2025
Ile kosztuje dolar? Kurs dolara do złotego PLN/USD 05.12.2025
Ile kosztuje funt? Kurs funta do złotego PLN/GBP 05.12.2025
Ile kosztuje funt? Kurs funta do złotego PLN/GBP 05.12.2025
Pozwolenie na pracę w USA. Urząd ogłosił zmiany
Pozwolenie na pracę w USA. Urząd ogłosił zmiany
Sala za 300 mln dolarów na 1000 osób. Trump zatrudnił nowego architekta
Sala za 300 mln dolarów na 1000 osób. Trump zatrudnił nowego architekta
Na Wyspach chcą przekazać miliardy Ukrainie z zamrożonych rosyjskich aktywów
Na Wyspach chcą przekazać miliardy Ukrainie z zamrożonych rosyjskich aktywów
170 tys. zł odprawy i urlop. Sejm przyjął ustawę
170 tys. zł odprawy i urlop. Sejm przyjął ustawę
Wiceprezydent USA ostrzega UE przed nałożeniem kary na platformę X
Wiceprezydent USA ostrzega UE przed nałożeniem kary na platformę X
Firmowe samochody tylko na prąd? Oto plan UE
Firmowe samochody tylko na prąd? Oto plan UE
Biorą kredyty na wyższe kwoty niż Polacy. "To zaskakujące"
Biorą kredyty na wyższe kwoty niż Polacy. "To zaskakujące"