Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. MKS
|
aktualizacja

Firmy transportowe nie poddały się koronawirusowi. Byłoby bardzo dobrze, gdyby nie braki w dwóch obszarach

260
Podziel się:

W branży transportowej kryzysu nie widać. Wprost przeciwnie: zamówień jest tak wiele, że brakuje środków, by je zrealizować. A konkretnie brakuje samochodów i kierowców, którzy wyrusza w trasę.

Firmy transportowe nie poddały się koronawirusowi. Byłoby bardzo dobrze, gdyby nie braki w dwóch obszarach
Kryzys w branży transportowej? Koronawirus przyniósł inne kłopoty (pixbay)

W jednym roku branża transportowa przeszła drogę od zapaści do rozkwitu. Przeżyłem kilka okresów tego typu, ale nie wiem, czy to krótkotrwały stan, czy nowa rzeczywistość – powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą" dyrektor generalny Raben Transport Paweł Trębicki.

Przekonuje, że odkąd w lipcu gospodarka zaczęła się odbijać, liczba zleceń jest bliska tej sprzed pandemii. Można wręcz mówić o nadmiarze pracy, więc w rezultacie brakuje już przewoźników.

Festiwal dobrych wiadomości? Wcale nie. Problemem dla firm transportowych jest niewystarczająca liczba aut. Trębicki mówi, że od wielu tygodni nie ma dostępnych samochodów, więc przedsiębiorcy, choćby chcieli, to nie mogą zrealizować wszystkich zamówień.

Zobacz także: Ruch w warsztatach wulkanizacyjnych może się zwiększyć przez pandemię

Niewystarczająca liczba samochodów to nie jedyna rzecz, która spędza logistykom sen z powiek. Martwi ich również przyjęty w UE pakiet mobilności, który podniesie cenę usług na zachodnich rynkach i może spowodować, że polskie usługi przestaną być konkurencyjne w zestawieniu z francuskimi czy niemieckimi.

No i ludzie, czyli najbardziej newralgiczny element każdego biznesu. Do niedawna za kierownicą samochodów na polskich tablicach rejestracyjnych często siadali kierowcy z Białorusi czy Ukrainy. Teraz jest ich mniej, bo ogólny niepokój powoduje, że coraz więcej z nich nie chce pracować za granicą.

- Nie spodziewam się, by gotowość do pracy w ruchu międzynarodowym rosła. Przeciwnie, może maleć wraz ze wzrostem skali zakażeń – przewiduje Trębicki.

Główny ekonomista Banku pekao Ernest Pytlarczyk widzi perspektywy dla branży przewozowej w jasnych barwach. W rozmowie z "Rz" powiedział, że skutki drugiej fali pandemii nie będą dla niej tak negatywne jak pierwszej, kiedy to doszło do przerwania łańcuchów dostaw. Obecnie rządy dbają o zapewnienie drożności transportu, zaś firmy zdążyły już przygotować procedury bezpieczeństwa.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(260)
Mariusz Mozol
2 lata temu
Niestety to prawda że nowe naczepy są jeszcze bardziej podatne na skrzywienia bo masa została obniżona żeby obniżyć koszty produkcji, plus jest taki że są teraz lżejsze trzeba jednak uważać żeby nie ładować maksymalnie.
Viper
3 lata temu
Takie zarobki to fikcja. Prawdą natomiast jest że jest się jak bezdomny. Śpisz,mieszkasz i jesz samochodzie. Pichcenie na kuchence gazowej żarcia ze słoików. Sranie gdzie popadnie. Prysznic jak się uda. Życia rodzinnego i towarzyskiego nie ma się wcale. No a w domu żonę czy dziewczynę stuka ktoś inny. Lepiej zarobić mniej ale być codziennie w domu.
realista
3 lata temu
Do Prawda, otwórz swoją działalność w tej branży i wtedy komentuj. !
Wojciech
3 lata temu
Gamoń, czy on wie dlaczego kierowcy wolą ten zawód zagranicą,pitoli o konkurencji a sam dla siebie jest konkurentem.
Wojciech
3 lata temu
Kryzys grozi tylko robolom,oficjeli nie rusza
...
Następna strona