Nie ma zgody USA na dostawy ropy. Serbia pod ścianą
Oczekiwaliśmy od USA koncesji na dalsze dostawy ropy naftowej do rafinerii w Panczevie, ale nie otrzymaliśmy pozytywnej odpowiedzi - przekazał prezydent Serbii Aleksandar Vuczić, komentując sytuację objętego sankcjami USA koncernu naftowego NIS, w którym większość akcji posiadają Rosjanie.
Prezydent zapewnił podczas wystąpienia po spotkaniu z zespołami odpowiedzialnymi za energię i bezpieczeństwo narodowe Serbii, że państwo nie ma obecnie problemów z paliwem, którego wystarczy do końca stycznia.
Dodał, że decyzja o zakończeniu pracy rafinerii, należącej do Serbskiego Przemysłu Naftowego (NIS), należy do władz firmy, ale strona serbska już wydała na to zgodę.
Demograficzna bomba uderzy w ceny mieszkań? Analityk nie ma wątpliwości
Vuczić poinformował też, że państwo, na własne ryzyko, zabezpieczy transakcje płatnicze NIS do końca tygodnia.
NIS ma teraz wystarczająco dużo czasu, aby wypłacić pensje pracownikom. Ma też wystarczająco dużo czasu, aby zapłacić wszystkim dostawcom i ma wystarczająco dużo czasu, aby przygotować pracowników na wszystko, co nastąpi - powiedział prezydent, wyjaśniając, że bank centralny Serbii i banki komercyjne ryzykują tym samym, że zostaną objęte sankcjami USA.
- Nie ulega wątpliwości, że Rosjanie nie chcą sprzedawać swoich większościowych udziałów w NIS. Nie chodzi o pieniądze, ale o politykę. I to ich prawo. To oni są właścicielami. Inna sprawa, że mamy z tym duży problem. Tak jak Amerykanie, również Rosjanie nie interesują się niczym innym poza swoimi interesami geopolitycznymi. Na razie cierpi tylko Serbia. Zobaczymy, jak będzie dalej - powiedział Vuczić podczas konferencji prasowej.
Oświadczył też, że chorwacka firma JANAF, operator rurociągu dostarczającego do Serbii surowce energetyczne, nie pozwoliła na import ropy, która miała trafić do serbskich rezerw strategicznych, a nie do firmy objętej amerykańskimi sankcjami.
- Nie chcieli nam uwierzyć, że nie przekażemy ropy NIS-owi. Proponowaliśmy im wysłanie własnych obserwatorów, ale odrzucili tę propozycję - oznajmił prezydent Serbii.
Sankcje USA uderzyły w Serbię
Stany Zjednoczone wpisały w styczniu NIS na listę firm objętych sankcjami, aby - jak ogłoszono - zapobiec finansowaniu wojny w Ukrainie pieniędzmi pochodzącymi od rosyjskich koncernów energetycznych. Restrykcje weszły w życie na początku października, po kilkukrotnym odkładaniu tej decyzji w czasie. Banki wstrzymały wówczas przetwarzanie płatności NIS, a chorwacki rurociąg JANAF - dostawy ropy naftowej do jej rafinerii.
Waszyngton dąży do całkowitego wyeliminowania kapitału rosyjskiego z NIS. 15 listopada strona amerykańska dała firmie czas do 13 lutego na znalezienie nabywcy rosyjskich udziałów.
Od 2008 r. większościowymi udziałowcami w NIS są Gazprom i Gazprom Nieft, naftowa spółka Gazpromu, który jest właścicielem około 96 proc. jej akcji. Gazprom Nieft posiadał wówczas 50 proc. udziałów w NIS, państwo serbskie - 29,87 proc., a Gazprom - 6,15 proc. Pozostałe udziały należały do obywateli, obecnych i byłych pracowników oraz innych mniejszościowych akcjonariuszy.
Chociaż struktura własnościowa NIS była w ostatnim czasie kilkakrotnie zmieniana, koncern nadal pozostaje w większości w rękach rosyjskich firm. Gazprom wycofał się z NIS we wrześniu, a jego udziały przejęła inna zarządzana przez niego firma: spółka Intelligence z Petersburga - wynika z danych Giełdy Papierów Wartościowych w Belgradzie.