Nie ugięli się przed Trumpem. Ważny dzień za oceanem. "Dolar gwałtownie zyskiwał" [OPINIA]
Nie ulega wątpliwości, że decyzja FOMC i konferencja Powella bardzo prezydenta Trumpa zdenerwują, ale nie przypuszczam, żeby doprowadziły go do zdymisjonowania szefa Fed. Rynki odbierają przesłanie płynące z konferencji Powella jako zdecydowanie bardziej "jastrzębie" niż oczekiwano - pisze dla money.pl Piotr Kuczyński.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Posiedzenie FOMC (Federalny Komitet Otwartego Rynku) kończące się 30 lipca teoretycznie nie należało do tych bardzo ważnych posiedzeń, po których pojawia się SEP, czyli kwartalny raport publikowany przez Rezerwę Federalną, zawierający przegląd prognoz ekonomicznych członków Rady Nadzorczej Rezerwy Federalnej i prezesów Banku Rezerwy Federalnej.
Wtedy wszyscy obserwatorzy rynków wpatrują się w tzw. dot plot, czyli wykres "kropkowy" odzwierciedlający poglądy dziewiętnastu członków FOMC na przyszłość gospodarki i na oczekiwany poziom stóp procentowych. Najbliższe takie posiedzenie odbędzie się we wrześniu. W sierpniu posiedzenia nie ma (nie ma również posiedzenia ECB i RPP), ale w dniach 21-23 sierpnia obędzie się sympozjum Fed w Jackson Hole.
Tam często wypowiedzi szefów Fed potrafiły mocno wpłynąć na zachowanie rynków. O ile dobrze pamiętam, tak było w sierpniu 2022 roku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Big techy okradają Polaków z ich pieniędzy". Ostre słowa ministra
Lipcowe posiedzenie FOMC powinno być wydarzeniem bez historii, bo przecież prawie nikt nie oczekiwał obniżki stóp procentowych. Trudno było oczekiwać obniżki w sytuacji, kiedy na przykład – według analityków Goldman Sachs – do końca 2025 roku, z powodu wprowadzenia wysokich ceł, inflacja w USA przekroczy 3 proc. (cel Fed to 2 proc.).
Co prawda Jerome Powell, szef Fed, po poprzednich posiedzeniach mówił, że wpływ ceł będzie jednorazowy, ale nie wykluczał tego, że jednak będzie miał wpływ w dłuższym okresie (tzw. efekt drugiej rundy, czyli mechanizm: ceny – płace – koszty produkcji - usługi – ceny).
Obraźliwe epitety i pozwy sądowe
Tak więc teoretycznie nikt z napięciem nie powinien był czekać na decyzję FOMC i na konferencję Jerome Powella. Słowo "teoretycznie" ma tu szczególne zastosowania, bo przecież obserwatorzy rynków i polityki wiedzą, jakimi epitetami prezydent Donald Trump obrzucał szefa Fed, zarzucając mu błędy w polityce monetarnej i domagając się obniżki stóp procentowych.
Trump mówił nawet, że stopy powinny spaść do poziomu 1 proc. (do lipca był to przedział 4,25 – 4,40 proc.). Byli też zwolennicy prezydenta, którzy składali pozwy sądowe, zarzucając Fedp specjalne działanie na niekorzyść gospodarki (po to, żeby poparcie dla prezydenta malało). Prezydent mówił też, że we wrześniu może wskazać kolejnego szefa Fed (zapewne będzie to albo Kevin Warsh, albo Scott Bessent), który już w maju 2026 r. (koniec kadencji Powella) obejmie kierowanie Fed.
Byłby to oczywiście zwolennik niskich stóp procentowych i uleganiu wpływu prezydenta na decyzje FOMC.
Kiedyś nie do pomyślenia
Przed erą Trumpa wyzwiska z administracji USA pod adresem szefów Fed i domaganie się wpływu na decyzje FOMC były nie do pomyślenia. Rynki reagowałyby gwałtownie drastycznie, przeceniając dolara. Tym razem dolar rzeczywiście w tym roku tracił, ale do paniki i strachu było daleko.
Przed lipcowym posiedzeniem pozostawało jednak pytanie, czy przypadkiem członkowie FOMC nie ulegną presji prezydenta. Na przykład jeden z członków FOMC, Christopher Waller, całkiem niedawno wyłamał się z jednolitego frontu i oświadczył, że będzie głosował za obniżką stóp. Pozostawało pytanie, czy jest to odosobniony pogląd.
Tak więc czekano nie tylko na decyzję FOMC, ale i z napięciem na konferencję prasową prezesa Powella. Rynki zazwyczaj wybierają fragment takiej konferencji i próbują budować na niej decyzje inwestycyjne. Bardzo często takie interpretacje słów szefa Fed prowadzą do błędnych decyzji.
Oczywiste było, że jeśli FOMC stopy nieoczekiwanie obniży, to reakcja rynku walutowego będzie gwałtowna – dolar traciłby równie szybko, jak niedawno zyskiwał po porażce Unii Europejskiej w starciu z Donaldem Trumpem (polityka celna). Podobną, ale słabszą reakcję zobaczylibyśmy, gdyby obniżki nie było, ale szef Fed de facto by ją zapowiadał na posiedzeniu we wrześniu.
Okazało się, że członkowie FOMC bardziej cenią sobie swoje nazwiska i opinie obserwatorów niż pogróżki prezydenta. Stopy procentowe pozostały na poziomie 4,25 – 4,50 proc. Dwóch członków FOMC głosowało inaczej – za obniżką stóp (wspomniany Christopher Waller i Michelle Bowman). Nie ma w komunikacie wskazania o tym, co będzie się działo w przyszłości.
Co przekazał Jerome Powell?
Podczas konferencji prasowej Powella też nie dało się wyłowić "gołębich" akcentów, czyli wpływu prezydenckiej presji. Twierdził nawet, że komunikat jest "umiarkowanie restryktywny", a Fed jest daleki od określenia, dokąd zdąża gospodarka USA.
Jak zwykle mówił też o obserwowaniu kolejnych danych makro (do wrześniowego posiedzenia otrzymamy dwa komplety istotnych danych), o dużej niepewności i o tym, że polityka handlowa USA może mieć wpływ na decyzje FOMC, a obecny wpływ ceł na inflację jest na początkowym etapie. Dodał też, że sytuacja jest wyjątkowa, a zagrożenia dla osiągnięcia celu Fed płyną z dwóch stron (inflacji z powodu ceł i rynku pracy).
We wrześniu następca?
Podczas konferencji indeksy giełdowe się osuwały, a dolar gwałtownie zyskiwał, sygnalizując, że rynki odbierają przesłanie płynące z konferencji jako zdecydowanie bardziej "jastrzębie" niż oczekiwano. Polowanie na publikowane po sesji raporty kwartalne Meta i Microsoftu szybko zatrzymało ten trend i indeksy zaczęły się podnosić.
Nie ulega wątpliwości, że decyzja FOMC i konferencja Powella bardzo prezydenta Trumpa zdenerwują, ale nie przypuszczam, żeby doprowadziły go do zdymisjonowania szefa Fed. Przecież w sierpniu nie ma posiedzenia, a we wrześniu pojawi się kolejna szansa na obniżkę stóp. Jednak przypuszczam, że już we wrześniu prezydent wskaże następcę Powella.
Prawdziwy problem dla Fed i dla dolara będzie wtedy, jeśli tym następcą nie będzie ktoś z faworytów, a ktoś ze środka FOMC, czyli sprzeciwiający się Powellowi Waller lub Bowman.
Piotr Kuczyński, główny analityk domu inwestycyjnego Xelion