Niemcy chcą stać się potęgą wojskową. Na drodze stoją Chiny
Niemcy zmieniają swoją politykę fiskalną - uruchamiają setki miliardów euro na inwestycje obronne i infrastrukturalne. Chcą znów być potęgą wojskową, ale na drodze do tych planów stoją jednak Chiny. Sektor obronny UE i USA jest zależny od chińskich surowców, ale obie potęgi gospodarcze podjęły zupełnie odmienne kroki w celu uwolnienia się od Pekinu - zauważa Politico.
Niemcy stoją przed największym boomem wydatków wojskowych od czasów zimnej wojny. Pod koniec lipca niemiecki rząd zatwierdził projekt budżetu na przyszły rok. Uwagę przykuwają m.in. rekordowe wydatki na inwestycje, infrastrukturę oraz wojsko.
To pomysł koalicji rządzącej pod wodzą Friedricha Merza na rozruszanie gospodarki, która w ostatnich dwóch latach pogrążona była w stagnacji. Nowe inwestycje mają być impulsem do jej rozwoju.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Robot za 5000 € miesięcznie. Bez urlopu, bez przerw. Pracuje 24h - Kacper Nowicki w Biznes Klasie
Kanclerz chce uczynić z Niemiec wiodącą potęgę militarną Europy. Jednak Chiny wciąż sprawują kontrolę nad kluczowymi minerałami potrzebnymi europejskiemu przemysłowi obronnemu - zwraca uwagę Politico.
- Jeśli materiały pochodzące z Chin nagle przestaną być dostępne, może to położyć kres naszym planom dotyczącym przemysłu obronnego - ostrzega Jakob Kullik, badacz z Uniwersytetu Technicznego w Chemnitz i ekspert w dziedzinie polityki dotyczącej pierwiastków ziem rzadkich, cytowany przez medium.
Według Federalnego Związku Przemysłu Niemieckiego (BDI), największej organizacji lobbystycznej w Niemczech, pierwiastki ziem rzadkich, takie jak neodym i dysproz, a także wolfram, grafit, tytan i magnez o wysokiej czystości, stanowią podstawę zaawansowanych systemów wojskowych. Zasilają one radary, silniki elektryczne, stateczniki rakietowe, celowniki termowizyjne i napędy dronów, czyli fundamenty współczesnej wojny. Większość z nich pochodzi z Chin.
Chiny ograniczają eksport surowców do UE
BDI ostrzega, że UE importuje 95 proc. wszystkich strategicznych surowców, a w 90 proc. z nich opiera się na krajach spoza Unii. W Niemczech krajowe przetwórstwo praktycznie nie istnieje. Tymczasem Chiny kontrolują ponad 50 proc. światowego przetwórstwa wielu kluczowych minerałów, a nawet 86 proc. w przypadku niektórych z nich, mających największe znaczenie dla obronności, w tym galu i germanu - informuje Politico.
Przypomnijmy: w kwietniu tego roku Pekin wprowadził ograniczenia związane z eksportem sześciu ciężkich metali ziem rzadkich, w tym magnesów wykorzystywanych w montażu wszystkiego - od dronów i aut po pociski. Chiny są głównym producentem takich magnesów na świecie. Wówczas ten cios był wymierzony przede wszystkim w USA i był odpowiedzią Chin na rozpętaną przez Donalda Trumpa wojnę handlową.
Jednak na tym Pekin nie poprzestał. Kolejna ograniczenia eksportu minerałów znacząco dotknęły zachodnie firmy zbrojeniowe. Chiny zaczęły wymagać od firm dostarczania obszernej dokumentacji dotyczącej sposobu wykorzystania importowanych metali ziem rzadkich i magnesów. Jak opisywał "The Wall Street Journal", chińskie organy regulacyjne żądają poufnych informacji, takich jak zdjęcia produktów, a nawet linii produkcyjnych, aby upewnić się, że żadne z tych materiałów nie trafią do zastosowań wojskowych.
Ceny minerałów w reakcji na te działania wystrzeliły. W przypadku niektórych materiałów wzrosły nawet sześćdziesięciokrotnie. Przykładem jest samar, kluczowy element do produkcji magnesów odpornych na wysokie temperatury.
Wiosną niektóre fabryki części samochodowych w Europie wstrzymały produkcję. BMW zgłosiło zakłócenia w sieci dostawców. Mercedes-Benz rozważał wprowadzenie strategii zabezpieczenia dostaw. Suzuki Motor zawiesiło produkcję modelu Swift z powodu niedoboru podzespołów.
Niemieckie ministerstwo gospodarki, w odpowiedzi na pytania medium przyznało, że kwestia surowców stanowi zagrożenie dla sektora obronnego. Chiny już aktywnie ograniczają ich eksport do zachodnich firm zbrojeniowych, powodując opóźnienia w produkcji i wzrost kosztów w całym sektorze.
Zdaniem ekspertów, chociaż UE obiecała zapewnić dostęp do kluczowych minerałów, nie wyciągnęła niezbędnych wniosków strategicznych. - To jest ten obszar, który moim zdaniem całkowicie zaniedbaliśmy - zarówno w UE, jak i w Niemczech - alarmuje w rozmowie z Politico Jakob Kullik.