Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
oprac. TOS
|
aktualizacja

Orban straszy skutkami sankcji na Rosję. "Ofiarami są cztery rządy"

Podziel się:

Po rosyjskiej inwazji na Ukrainę pod koniec lutego Unia Europejska zaczęła wprowadzać szereg sankcji, które mają uderzyć w rządzony przez Władimira Putina kraj. Na razie jednak nie przekonały one Moskwy do zakończenia wojny. Prezydent Węgier Viktor Orban komentował w sobotę, że wskutek obecnej polityki UE upadły już cztery europejskie rządy, straszył też gigantycznymi wzrostami cen.

Orban straszy skutkami sankcji na Rosję. "Ofiarami są cztery rządy"
Orban straszy skutkami sankcji na Rosję. "Ofiarami są cztery rządy" (Licencjodawca, Akos Stiller)

Orban był w sobotę gościem corocznego spotkania uczestników uniwersytetu letniego i obozu dla młodzieży węgierskiej w Baile Tusnad w Rumunii. Nie po raz pierwszy w tej miejscowości padły z jego ust kontrowersyjne słowa, które ucieszą prorosyjską propagandę.

- Strategia Zachodu jest jak samochód z przebitymi oponami we wszystkich czterech kołach. Europa ma kłopoty ekonomiczne i polityczne, ofiarami są cztery rządy: brytyjski, bułgarski, włoski i estoński. Ludzie staną w obliczu gwałtownych wzrostów cen mówił Viktor Orban, cytowany przez rosyjski portal Ria Nowosti.

Jednocześnie przekonywał, że większość świata nie włączyła się w krytykę Rosji równie mocno, co Europa. - Chiny, Indie, Brazylia, RPA, świat arabski są obojętne wobec tego konfliktu, zajmują się swoimi sprawami - przekonywał Orban. - Choć Węgry nie powinny się łudzić, że mogą wpływać na cały Zachód, to jednak przedstawienie swojego stanowiska byłoby dla nich sprawą honoru i moralności - powiedział.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Szantaż Rosji działa. "Reżim sankcyjny zaczyna się kruszyć"

Orban chce rozmiękczenia stanowiska UE

Jak podaje PAP, według Orbana Unia powinna stanąć nie po stronie Ukrainy czy Rosji, lecz "między nimi". Potrzebuje też nowej strategii wobec tego konfliktu, bo sankcje nie przynoszą wyników. Zdaniem węgierskiego premiera celem nowej strategii UE powinien być pokój, a nie wygranie wojny przez Kijów.

Orban przekonywał, że wojna wybuchła, bo Rosja chce od Zachodu gwarancji bezpieczeństwa. Ocenił, że Rosjanie "mówią starym językiem", ale "to nie znaczy, że to, co mówią, nie ma sensu", a mówią, że będą się posuwać naprzód, dopóki Ukraińcy są w stanie dosięgnąć swą bronią rosyjskie terytorium. - Chcą tylko, żeby nie mógł ich spotkać atak wojskowy z terytorium Ukrainy. To, co teraz robi Europa, skutkuje przedłużeniem tej wojny – oświadczył.

Według Orbana Ukraina nigdy nie zwycięży w wojnie z Rosją z "anglosaskimi szkoleniowcami" i zachodnią bronią, a "świat nie tylko nas nie popiera, ale nawet demonstracyjnie nie popiera". Ocenił też, że "nie będzie rosyjsko-ukraińskich rozmów pokojowych, a kto na nie czeka, ten czeka nadaremno".

Tylko USA mogą zakończyć konflikt?

Jego zdaniem pokój mogą przynieść tylko negocjacje rosyjsko-amerykańskie, bo Bruksela straciła szansę na odegranie roli mediatora w 2014 roku, kiedy to zawarte zostały porozumienia mińskie, których gwarantami były Niemcy i Francja, ale nie potrafiły doprowadzić do ich realizacji.

Premier Węgier ocenił też, że ponieważ NATO jest dużo silniejsze od Rosji, Moskwa nigdy nie zaatakuje NATO. Uznał, że podnoszony przez stronę ukraińską argument, że Rosja nie zatrzyma się na Ukrainie, jest nierealny i służy tylko zdobyciu szerszego poparcia. Orban stwierdził również, że gdyby obecnie prezydentem USA był Donald Trump, a kanclerzem Niemiec Angela Merkel, do wojny by nie doszło.

Zdaniem Orbana wojna w Ukrainie wstrząsnęła polsko-węgierską współpracą, stanowiąca oś Grupy Wyszehradzkiej. Polityk ocenił, że cele obu krajów są takie same, ale "problem jest po stronie serca", gdyż o ile Węgrzy patrzą na ten konflikt jako na wojnę dwóch słowiańskich narodów, to Polacy "czują, że sami też w niej walczą". - Przy pomocy rozumu trzeba uratować z naszej przyjaźni wszystko, co się da, na czasy powojenne – powiedział.

Ile dają sankcje

W czwartek unijne państwa ostatecznie zatwierdziły siódmy pakiet sankcji wobec Rosji - poinformowała szefowa KE Ursula von der Leyen. Nowe restrykcje, obejmujące m.in. zakaz importu rosyjskiego złota, weszły w życie tego samego dnia. Na razie jednak retorsje Zachodu nie zmusiły Rosji do zakończenia wojny, choć powoli zaczynają uderzać w jej gospodarkę.

- W dużych miastach na pewno wzrosły ceny, Rosję dotyka inflacja. Duże zachodnie firmy opuściły rosyjski rynek i choć jeszcze przez jakiś czas będą wypłacać swoim pracownikom pensje, to widać wyraźnie, że nad Rosją wisi groźba bezrobocia. Rosyjskie zakłady państwowe bądź duże prywatne fabryki zaczynają przechodzić w tryb pracy na trzy czwarte etatu. Da się zauważyć, że rosyjska gospodarka stoi przed groźbą uderzenia sankcyjnego już na koniec tego lata - mówiła w połowie lipca w programie "Newsroom" WP prof. Agnieszka Legucka, ekspertka Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych i uczelni Vistula.

- Sektorem, w którym widać wyraźnie skutki sankcji, jest branża motoryzacyjna. Bardzo mocno spadła liczba produkowanych samochodów. Rosjanie będą musieli pozyskiwać podzespoły z innych rynków - z Chin i ogółem z całej Azji - dodała.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP