"Pierwsze takie orzeczenie w XXI wieku". Trump może je jednak obejść
Amerykański sąd handlowy unieważnił decyzje Donalda Trumpa dotyczące wprowadzania ceł, uznając, że prezydent USA pominął Kongres i wykroczył poza kompetencje wynikające z konstytucji. Czy to orzeczenie ukróci działania Białego Domu? A może jedynie opóźni w czasie realizację jego agendy?
Amerykański Sąd ds. Handlu Międzynarodowego zablokował wejście w życie większość ceł, jakie od kwietnia ogłosił prezydent USA. W administracji Trumpa sprawy nie skomentował póki co ani żaden z sekretarzy. Stephen Miller, zastępca szefa sztabu Białego Domu, napisał na platformie X, że "zamach stanu w sądzie wymknął się spod kontroli".
Zastępca sekretarza prasowego Białego Domu Kush Desai przekazał mediom, że "to nie jest zadanie niewybieranych sędziów, aby decydować, jak właściwie zająć się sytuacją nadzwyczajną w kraju". - Prezydent Trump obiecał, że Ameryka będzie na pierwszym miejscu, a administracja zobowiązuje się do wykorzystania każdej dźwigni władzy wykonawczej, aby zająć się tym kryzysem i przywrócić amerykańską wielkość - podsumował Desai.
Sąd blokuje cła Trumpa. "Niewiele to zmienia"
W ocenie Piotra Kuczyńskiego, eksperta Xelion, administracja Trumpa ma wiele dróg obejścia orzeczenia sądu, z czego najpewniej skorzysta. - Nawet bez odwoływania się do wyższych instancji, choć już to zrobili - przyznaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Impact'25 - Mirosław Czeka; Prezes Zarządu BGK
Sąd Najwyższy, jeśli sprawa tam dotrze, najpewniej podtrzyma orzeczenie. Trump może też nakładać cła sektorowo, więc można sobie wyobrazić, że podzieli sobie tak handel np. z Chinami. Ten wyrok niewiele zmienia, Trump będzie wprowadzał swoje polityki celne - komentuje Kuczyński.
I podkreśla, że choć konstytucja USA daje Kongresowi wyłączne prawo do ustalania ceł, to istnieją jednak istotne wyjątki. - Jak 15-procentowe cła na 150 dni, wspomniane wyciąganie sektorów z całości handlu. Dróg obejścia jest wiele, nawet bez kwestionowania wyroku sądu handlowego - zwraca uwagę ekspert.
Kuczyński powołuje się też na Goldman Sachs, który ocenia, że decyzja amerykańskiego sądu blokująca ogłoszone w kwietniu przez Trumpa cła wzajemne tylko tymczasowo opóźni realizację jego planów handlowych. Jego zdaniem prezydent USA będzie dalej realizował swoją agendę ekonomiczną.
"To pierwsze takie orzeczenie w XXI wieku"
Amerykanista Rafał Michalski zauważa z kolei, że decyzja sądu dotyczy wycinka ogółu polityki celnej, ale już nie "sekcji 232", dotyczącej ceł na aluminium, stal czy samochody.
- Trump poszedł na skróty. Zabrał konstytucyjne prawo Kongresowi. IEEPA (ustawa o międzynarodowych nadzwyczajnych uprawnieniach gospodarczych - przyp. red.) mówi tylko o kontroli importu i eksportu. Teraz widzimy, jak Trump centralistycznie wprowadza cła i ich podwyżki, a ogłasza je najpierw w mediach społecznościowych - podkreśla komentator.
Nie mieliśmy tego typu orzeczenia sądu. Prezydent Trump jest pierwszym, który postanowił wprowadzać cła w taki sposób. Poprzednie orzeczenia sądów z lat Roosevelta, Nixona nie dotyczyły tak szerokich polityk, jakie teraz prowadzi Trump. To pierwsze orzeczenie w XXI wieku odpowiadające na pytanie, czy władza wykonawcza może odebrać Kongresowi konstytucyjne prawo do prowadzenia polityki taryfowej - mówi nam Michalski.
Dodaje, że "pieśnią przyszłości" jest dalszy obrót sprawy w sądzie. - Trump powiedział "sprawdzam". Sąd handlowy zajmuje się tylko prawem handlowym i tylko na tym wycinku się skupi, ale Trump może chcieć zbadać sprawę konstytucyjnie, jeśli odwołanie zostanie utrzymane. Może spróbować tej ścieżki, by udowodnić, że ma prawo do kreowania polityki gospodarczej. Jeśli nie z prawa handlowego, to konstytucyjnego - ocenia znawca polityki amerykańskiej.
W ciągu trzech miesięcy prezydentury Trump ogłaszał cztery serie ceł: w wysokości 25 proc. na Kanadę i Meksyk oraz 20 proc. na Chiny, w wysokości 25 proc. na stal i aluminium ze wszystkich państw, 25 proc. na samochody i części samochodowe ze wszystkich państw (poza Kanadą i Meksykiem), a także tzw. cła wzajemne wobec dla niemal 60 państw mających nadwyżkę w handlu z USA, zawieszone po kilku dniach i zastąpione tymczasową 10-proc. stawką minimalną (z wyjątkiem Chin). Łączne stawki celne na import z Chin, które jako jedyne wprowadziły cła odwetowe, wyniosły 145 proc.
Prezydent USA obiecał Amerykanom w kampanii wyborczej, że wprowadzenie taryf zmniejszy deficyt w handlu międzynarodowym, który wynosi 1,2 bln dol., oraz przyczyni się do powstania większej liczby miejsc pracy w kraju, przede wszystkim w przemyśle wytwórczym.
Bartłomiej Chudy, dziennikarz i wydawca money.pl