Z powodu drastycznych podwyżek cen coraz więcej pieniędzy wydajemy na żywność. To oznacza, że wiele osób zmuszonych jest do zmian w koszykach zakupowych – tak wynika z badań, które na zlecenie "Rzeczpospolitej" zrobili twórcy aplikacji Moja Gazetka.
Prawie 70 proc. mniej niż przed rokiem wydajemy na napoje, 52,7 proc. na owoce i warzywa sezonowe, które w tym roku z powodu kapryśnej pogody oraz wzrostu kosztów pracy i transportu były wyjątkowo drogie. Oszczędzamy także na maśle, mięsie i warzywach całorocznych.
Jak wynika z badań, aż trzy na cztery osób rezygnują z zakupu produktów, które dawniej kupowały częściej. 52,4 proc. skróciło listę zakupów, 46 proc. po prostu kupuje znacznie mniej. Sklepy muszą za tymi zmianami nadążyć. Polacy lubią promocje, drożyzna sprawia, że sieci – by nie stracić klientów – muszą ich zatrzymać atrakcyjnymi cenami –czytamy w dzienniku.
Presja na obniżkę cen w sklepach jest ogromna, tym bardziej że nic nie wskazuje, by inflacja w najbliższym czasie miała wyhamować. Tym bardziej, że według GfK Polonia, Polacy miesięcznie odwiedzają cztery różne sklepy i szybko potrafią zmienić miejsce, gdzie najczęściej robią zakupy. Rywalizacja w handlu jest więc coraz bardziej zażarta. Promocje właściwie nie znikają już ze sklepowych półek.
Inflacja to także wyzwanie dla producentów, którzy w wielu kategoriach nie są w stanie powstrzymać wzrostu cen. Na wysokie ceny napojów i alkoholi w butelkach o mniejszej pojemności duży wpływ ma podatek cukrowy, który obowiązuje od początku roku.
- Spirala oczekiwań inflacyjnych i płacowych podbija ceny – przyznaje w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Marek Moczulski, prezes Unitopu, producenta sezamków i chałwy.
Producenci starają się obniżać ceny, ale również zmniejszają opakowania produktów, aby dać klientowi złudzenia, że kupuje to samo co zwykle.