Polak musi mieć promocje, Niemiec stale niską cenę. Tak Rossmann tłumaczy różnice w cenach

Prezes Rossmanna nie wierzy, że każdy pracownik zarabia 5000 zł w Lidlu. Marek Maruszak w rozmowie z money.pl rozprawia się też z mitem masowego zamykania galerii handlowych. - Dla wielu Polaków odwiedziny w galerii handlowej w dużym mieście stanowią atrakcję - stwierdza. Tylko u nas tłumaczy się z niższych cen w Niemczech niż Polsce.

Marek Maruszak, prezes Rossmann PolskaMarek Maruszak, prezes Rossmann Polska
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe
Sebastian Ogórek

Sebastian Ogórek, redaktor naczelny money.pl: W styczniu 2021 roku pierwszy raz od lat zanotowano w tym miesiącu spadek zatrudnienia. Kończy się rynek pracownika?

Marek Maruszak, Prezes Rossmann Polska: - Zdecydowanie łatwiej jest pozyskać pracowników z lepszymi kwalifikacjami, z większym doświadczeniem. To m.in. efekt trendu odchodzenia pracowników z sieci odzieżowych do innych sklepów: Rossmanna, ale także do dyskontów.

Jesteśmy postrzegani na rynku jako atrakcyjny, stabilny pracodawca. Rozwijamy się, otwieramy nowe sklepy, inwestujemy w bezpieczne zakupy w kasach samoobsługowych czy w funkcje RossamnnGO. W obecnych, pandemicznych czasach to również ważne. To wszystko sprawia, że nie mamy problemów z zatrudnianiem nowych pracowników, mamy nawet zbyt wielu chętnych. Rotacja pracowników także jest u nas na niskim poziomie.

"Opłata covidowa" nie zawsze uczciwa. UOKiK bada sprawę

Lidl walczy z Biedronką oferując pensję nawet do 5000 zł brutto. To dla pana konkurencja?

- Diabeł tkwi w szczegółach. To dobrze wygląda jako doniesienie medialne, jednak gdy prześwietlimy warunki, jakimi te zarobki są obudowane, to okazuje się, że wynagrodzenia w dyskontach są na podobnym poziomie co u nas. Podwyżki w dyskontach nie są więc dla nas zagrożeniem.

My nie epatujemy wysokościami pensji, bo one zależą od wielu czynników. Pracownicy w większości wolą jednak pracować u nas, nawet za nieco mniejszą pensję niż w dyskontach. Biorą pod uwagę także pozapłacowe benefity, które w Rossmannie są bardzo rozbudowane czy zaangażowanie pracowników firmy np. w naszą sztandarową akcję "Pomagamy, jak umiemy, kobietom”.

Macie już 1500 sklepów. Kolejne w galeriach handlowych czy jednak po pandemii to już nie jest dobre miejsce do handlu?

- W żadnym wypadku tak nie myślę. Konsekwentnie otwieramy sklepy wszędzie. W galeriach, parkach handlowych, przy ulicach handlowych, na osiedlach. Inwestujemy nie tylko w duże miasta, ale także te mniejsze miejscowości po 3-4 tys. mieszkańców.

To widzi pan przyszłość w galeriach handlowych? Rezygnuje z nich Sephora, rezygnuje Gatta. Wiele innych sieci zamyka część sklepów. Mówi się wręcz o końcu rozwoju tego segmentu w Polsce.

- Przeciwnie, galerie są według mnie niezbędne dla handlu w naszym kraju. Mamy teraz okres pandemiczny, ale on nie będzie trwał wiecznie. Po otwarciu w styczniu wszystkich sklepów w galeriach ruch wraca już do normalności. Ludzie są spragnieni kontaktów, a dla części Polaków czas w galerii handlowej to jest wciąż dobra rozrywka. W następnych latach one będą nie tylko centrami handlowymi, ale w jeszcze większym stopniu miejscami, w których spędzamy wolny czas.

Kwestia klimatu? Częściej u nas pada, minusowe temperatury raczej nie zachęcają do kupowania na ulicach handlowych.

- Klimat też, ale dla wielu Polaków odwiedziny w galeriach handlowych w dużych miastach nadal stanowią atrakcję. Są tam kina, rozwijają się strefy dla dzieci czy fitness. Może niedługo będą akwaria jak w Dubaju? Galerie się zmieniają, idą w stronę rozrywki.

Niektóre sieci handlowe wychodzą jednak całkowicie z galerii handlowej. Nie czekają na zmiany.

- Wcale się nie dziwię, zwłaszcza tym, których wszystkie sklepy były zlokalizowane w galeriach handlowych, zamkniętych przez wiele miesięcy z powodu pandemii. My mamy 40 proc. sklepów w galeriach, w nich obroty spadły od 50 do 90 proc., ale częściowo udało się nam to zrównoważyć wyższymi obrotami w sklepach osiedlowych.

Tym bardziej, że właściciele galerii handlowych ze ściągania całych czynszów nie rezygnują. Wiem, że w samym sądzie okręgowym w Warszawie toczy się kilka spraw pomiędzy najemcami a wynajmującymi. Wy też macie takie sprawy?

- Właściciele galerii rzeczywiście często żądają zapłacenia całego czynszu za okres, gdy galerie były praktycznie zamknięte. To są absurdalne roszczenia. Mamy w tej sprawie kilka procesów, pierwsze wyroki są dla nas korzystne. Szkoda, że niekiedy sąd to jedyna droga.

Te wyroki obniżają zdecydowanie czynsze?

- Staramy się porozumieć, dzielić negatywnymi skutkami pandemii. Ale jeśli nie ma innego wyjścia, idziemy do sądu. Dotychczasowe wyroki są dla nas korzystne.

Skoro centra handlowe mają zamieniać się w centra rozrywki, to produkty będziemy tam tylko oglądać, a handel przeniesie się do internetu?

- To nie do końca tak. Centra muszą dołożyć tę część rozrywkową, o której mówiłem, ale handel nadal będzie tam dominujący. W wypadku biznesu drogeryjnego, jak nasz, absolutnie nie przewiduję przeniesienia całego handlu do internetu. Oczywiście, w początkowej fazie pandemii zamówień online było kilkukrotnie więcej. Potem sytuacja się ustabilizowała i dziś to 3-5 proc. całej naszej sprzedaży. My stawiamy na omnichannel: połączenie świata offline z online w różnych konfiguracjach. W to wierzymy.

Wydawało się, że w waszej branży, sprzedaży kategorii produktów z długim terminem ważności, zamawianych w dużej ilości, jak pieluchy czy papier toaletowy, to online będzie postępował szybciej niż w innych segmentach.

- Mamy 1500 sklepów i najważniejsze jest dla nas, by klient do nas przychodził. Zapewniamy mu tam opiekę, doradztwo, możliwość zapoznania się z nowościami – w ubiegłym roku wprowadziliśmy do oferty 6 tys. nowych produktów, przetestowania kolorów kosmetyków, zapachu. Online jest dla nas jedną z opcji oferowanych klientom.

Wszyscy potrzebujemy dziś tej sfery społecznej, kontaktów z innymi ludźmi, od których dotąd byliśmy odcięci. Po okresie pandemii klienci będą chcieli przyjść do sklepu, będą spragnieni kontaktów z personelem, z żywym człowiekiem, który pomoże dobrać produkty, doradzi.

Z drugiej strony mamy debiut Allegro na GPW, Inpost na giełdzie w Amsterdamie, a za chwilę Amazon w Polsce. To zapewne wywoła wojnę cenową i o klienta. Nie boicie się, że część marek od was ucieknie do internetu?

- Amazon nie jest dla nas wielkim konkurentem - przetestowaliśmy to już na rynku niemieckim czy brytyjskim. To raczej problem dla sprzedawców z kanału online.

25 lutego pierwsza deklaracja podatkowa związana z podatkiem handlowym. Przygotowany?

- Niestety, ale tak.

Od razu drugi próg podatkowy przekroczycie? To jest 170 mln zł obrotu miesięcznie.

- Próg już przekroczyliśmy. W skali roku, jeśli obroty będą zgodne z naszym planem, zapłacimy około 120 mln zł podatku handlowego. Jednocześnie z tytułu podatku CIT wpłacimy do budżetu państwa ok. 200 mln zł. W sumie podatek handlowy to dla nas dodatkowe olbrzymie obciążenie.

Nigdy nie unikaliśmy i nie unikamy płacenia podatków. Nigdy nie szukaliśmy tzw. optymalizacji podatkowych. Rozumiemy, że podatki są potrzebne, by z nich finansować ważne dla społeczeństwa zadania. Nie podoba się nam natomiast konstrukcja tego podatku, bo nie wszystkie podmioty płacą na tych samych zasadach.

A dziś tak nie jest?

- Stawka tego podatku jest progresywna. Sieci handlowe płacą wysoką stawkę, małe podmioty nie płacą wcale. My mamy 18,7 tys. pracowników, zainwestowaliśmy – od 1993 r. - w naszym kraju 2,6 miliarda złotych, a nie jesteśmy traktowani równo. To podatek wymierzony przede wszystkim w firmy z kapitałem zagranicznym.

Przerzucicie podatek na klienta?

- Musimy sobie jakoś poradzić - będziemy więc cięli koszty, może zmniejszali inwestycje. Czy podatek wpłynie na ceny? Trudno powiedzieć. U nas nie chcemy ich podwyższać.

Skoro jesteśmy przy cenach. Co jakiś czas w internecie porównuje się ceny produktów w Rossmannie polskim i niemieckim. Często to po tamtej stronie Odry ceny są niższe. Z czego to wynika?

- Stare pytanie, pojawia się cyklicznie, gdy trzeba wywołać zamieszanie z zagranicznymi sieciami, głównie niemieckimi. Różnice w cenach – podkreślę przy tym, że wiele cen jest w Polsce niższych niż w Niemczech - wynikają z różnic na rynku polskim i niemieckim. Dostawcy na każdym z tych rynków mają swoją politykę cenową, po innych cenach kupujemy od nich towary. Ponadto w Berlinie czy Frankfurcie klient oczekuje stale niskich cen.

A polski nie?

- W Niemczech promocje nie są tak popularne, jak w Polsce, to mniej niż 15 proc. sprzedaży. Natomiast polski konsument szuka przede wszystkim okazji.

Do sklepu idziemy jak na polowanie?

- My nie wyobrażamy sobie wizyty w sklepie bez promocji. Kupujemy na promocjach ponad 50 proc. towarów.

Zrobiliśmy w firmie badania porównujące ceny u nas i w Niemczech. Po analizie wyszło nam, że dzięki naszym promocjom, z których polski Rossmann wręcz słynie, polski konsument płaci średnio o 6 proc. taniej.

Polak musi mieć ten bodziec w postaci promocji do zakupu?

- Tak, mamy zupełnie innych konsumentów. Powoli stajemy się dojrzałym rynkiem, zwyczaje konsumentów się zmieniają, ale promocje są nadal lubiane i niezbędne.

Wybrane dla Ciebie
Nina Terentiew odejdzie z rady nadzorczej Polsatu? Nieoficjalne doniesienia
Nina Terentiew odejdzie z rady nadzorczej Polsatu? Nieoficjalne doniesienia
Rosyjski supermarket znów wkroczył do UE. Zmienił szyld
Rosyjski supermarket znów wkroczył do UE. Zmienił szyld
Nocleg tylko w obiekcie hotelarskim? Resort chce umożliwić tworzenie specjalnych stref
Nocleg tylko w obiekcie hotelarskim? Resort chce umożliwić tworzenie specjalnych stref
Piotr Żak prezesem zarządu ZE PAK. Zmiana u władzy energetycznego giganta
Piotr Żak prezesem zarządu ZE PAK. Zmiana u władzy energetycznego giganta
Trump jasno zadeklarował, kogo poprze przy ewentualnym konflikcie Iran-Izrael
Trump jasno zadeklarował, kogo poprze przy ewentualnym konflikcie Iran-Izrael
Przetarg na budowę pierwszego odcinka Kolei Dużych Prędkości
Przetarg na budowę pierwszego odcinka Kolei Dużych Prędkości
W Katowicach podpisano porozumienie ws. zabezpieczenia pracowników PG Silesia
W Katowicach podpisano porozumienie ws. zabezpieczenia pracowników PG Silesia
25 mln Polaków rozlicza się tak ze skarbówką. Coraz większa grupa płaci wyższą stawkę
25 mln Polaków rozlicza się tak ze skarbówką. Coraz większa grupa płaci wyższą stawkę
Ile kosztuje dolar? Kurs dolara do złotego PLN/USD 29.12.2025
Ile kosztuje dolar? Kurs dolara do złotego PLN/USD 29.12.2025
Ile kosztuje funt? Kurs funta do złotego PLN/GBP 29.12.2025
Ile kosztuje funt? Kurs funta do złotego PLN/GBP 29.12.2025
Ile kosztuje frank szwajcarski? Kurs franka do złotego PLN/CHF 29.12.2025
Ile kosztuje frank szwajcarski? Kurs franka do złotego PLN/CHF 29.12.2025
Ile kosztuje euro? Kurs euro do złotego PLN/EUR 29.12.2025
Ile kosztuje euro? Kurs euro do złotego PLN/EUR 29.12.2025