Polska elektrownia atomowa. Wciąż nie wiadomo, gdzie powstanie
- Wybór lokalizacji elektrowni atomowej powinien nastąpić jak najszybciej. Jej brak jest niepokojący - mówi Janusz Piechociński, były wicepremier i minister gospodarki, cytowany przez Interia Biznes. Pod uwagę branych jest kilka miejscowości, m.in. Bełchatów.
Czasu na decyzję jest coraz mniej. Plan rozwoju energetyki atomowej zakłada, że budowa pierwszego reaktora rozpocznie się w 2026 roku.
To oznacza, że jeszcze w tym roku trzeba dokonać wyboru technologii, a w przyszłym musi zapaść ostateczna decyzja w sprawie lokalizacji elektrowni.
Zgodnie z programem rozwoju energetyki atomowej, elektrownie mają być dwie. W przypadku pierwszej bierze się pod uwagę lokalizacje nadmorskie - Żarnowiec i Lubiatowo-Kopalino.
Zrywane kontrakty i drożyzna. Bolączki budowy dróg w Polsce
Z kolei w przypadku drugiej elektrowni potencjalne lokalizacje to Bełchatów i Pątnów.
- W dalszym ciągu szukamy lokalizacji elektrowni jądrowej. I to jest niepokojące, że ten podstawowy etap, czyli zabezpieczenie terenu w planie przestrzenno-terytorialnym w uzgodnieniu z samorządem, z miejscową ludnością, trwa tak długo. Od tego mamy instytuty, inżynierów, techników i ludzi wielu kwalifikacji, żeby jak najszybciej odpowiedzieli na wiele nurtujących nas pytań, dotyczących np. zaopatrzenia w wodę. Należy także wprowadzić ekwiwalent dla otoczenia, bo trzeba kupić przyjaźń społeczną w obszarze stref chronionych - mówi Interii Janusz Piechociński.
Energetyka jądrowa ma być ważnym elementem polskiej transformacji energetycznej. Plany zakładają uruchomienie 6 bloków o łącznej mocy przynajmniej 3,9 GW przed 2040 rokiem, co przekładać się to będzie na ok. 16 proc. produkcji energii elektrycznej netto w 2040.
Jak szacują eksperci z Polskiego Instytutu Ekonomicznego, budowa elektrowni do 2040 roku pochłonie 105 mld złotych.