Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na
Mateusz Ratajczak
Mateusz Ratajczak
|

Pomoc uchodźcom to działania na lata. "Boję się zmęczenia materiału"

Podziel się:

Do Polski przyjeżdżają setki tys. uchodźców z Ukrainy, którym trzeba zapewnić pomoc i miejsce na rynku pracy. - Trzeba długoterminowych działań na szczeblu rządowym i koordynowaniu wszystkich organizacji, działających na zasadzie pospolitego ruszenia - powiedział w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski Jacek Piechota, prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej.

Pomoc uchodźcom to działania na lata. "Boję się zmęczenia materiału"
Większość uchodźców zostanie w Polsce (PAP, Vitaliy Hrabar)

Mateusz Ratajczak, Wirtualna Polska: Praca dla obywateli Ukrainy w Polsce. Znajdzie się?

Jacek Piechota, prezes Polsko-Ukraińskiej Izby Gospodarczej: To wielkie wyzwanie dla naszych firm. Oni dzisiaj w dużej mierze już obecni w Polsce dzisiaj przygarniają swoich krewnych z Ukrainy i szukają im zajęcia w różnych miejscach. Staramy się pomagać, jesteśmy w kontakcie z firmami członkowskimi i organizacjami pracodawców.

Wyzwaniem jest stworzenie takiego systemu, w którym Ukraińcy w Polsce nie będą konkurencją dla pracowników z Polski. Dzisiaj Ukraińcom w Polsce potrzebne są elastyczne formy zatrudnienia. To przede wszystkim matki z dziećmi, które potrzebują opiekować się dziećmi i jednocześnie chciałyby znaleźć zatrudnienie.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo.

Zobacz także: Polskie firmy handlują z Ukrainą. Nie mogą zapłacić CIT

Dlatego też szukanie elastycznych form zatrudnienia, na godziny czy nie pełne etaty, to jest wyzwanie dla nas wszystkich.

A nie ma takiego ryzyka, że znajdą się pracodawcy, którzy sobie pomyślą "właśnie przyjechała tania siła robocza" i spróbują wykorzystać to, że ci ludzie są w potrzebie? Że garną się do każdego zajęcia?

Rozmawialiśmy już na ten temat z organizacjami pracodawców, zwracamy wszyscy na to uwagę, by tego rodzaju praktyki zdecydowanie piętnować. Wierzę w odpowiedzialność polskich pracodawców, choć zawsze możemy mieć do czynienia i z takimi przypadkami.

Dzisiaj pracownicy z Ukrainy to kobiety. Kobiety, którym trzeba znaleźć różnego rodzaju zajęcie, w tym pomoc w przedszkolach, szkołach. Tam trzeba szukać miejsc pracy dla Ukrainek, które przyjechały do Polski.

Sugeruje pan stworzenie systemu zbierającego informacje o kwalifikacjach osób, które przyjeżdżają? Żeby oferować im pracę adekwatną do tego, co potrafią?

Na miarę swoich możliwości organizacje pracodawców budują różnego rodzaju aplikacje pozwalające na zbieranie ofert i zapotrzebowania. Tak naprawdę potrzeba koordynacji ze strony rządu. Zaproponowaliśmy współpracę pani minister Maląg, również po to, żeby eliminować te złe praktyki, o których rozmawialiśmy.

Była jakaś obietnica ze strony pani minister?

Jest deklaracja i chęć współdziałania, jest otwartość, ale brakuje koordynacji na szczeblu rządowym wszystkich działań, na rzecz Ukrainy.

Wystąpiliśmy do premiera z petycją o powołanie pełnomocnika do spraw Ukrainy, który miałby określone uprawnienia i koordynowałby prace wszystkich instytucji. Powoływaliśmy kiedyś pełnomocnika do spraw usuwania skutków powodzi, a teraz kryzys jest nieporównywalnie większy.

Problem pomocy Ukrainie to nie jest problem tylko na teraz. To będzie długoletnia działalność. Ci uchodźcy w Polsce zostaną, wielu z nich nie wróci do Ukrainy. Dlatego trzeba długoterminowych działań na szczeblu rządowym i koordynowaniu wszystkich organizacji, działających na zasadzie pospolitego ruszenia.

Ale to pospolite ruszenie kiedyś się skończy. Ono nie może trwać latami.

Boję się bardzo zmęczenia materiału, kiedy wyczerpie się nasza aktywność. My też w Izbie pracujemy w ogromnym obciążeniu, mamy stały kontakt z naszymi przedstawicielami w ukraińskich miastach.

Nasz wiceprezes, Oleg Dubisz, walczy w obronie terytorialnej Kijowa. Pomoc staramy się kierować bezpośrednio tam.

Wasz wiceprezes jest w stolicy Ukrainy i zaciągnął się do wojska?

Wstąpił do oddziałów obrony terytorialnej. Walczy, mimo że nie musi, bo ma ponad 60 lat. Mamy cały czas kontakt, rozmawialiśmy wczoraj wieczorem. Najważniejsza pomoc jakiej dzisiaj potrzebuje, to kamizelki kuloodporne, hełmy i apteczki. Oraz pomoc finansowa, bo wiele rzeczy, które potrzebne są na miejscu, wciąż jeszcze można kupić.

W przerwach między patrolami Oleg Dubisz angażuje się w działalność Izby, w pomoc innym. W Kijowie jest cały nasz zespół, wszyscy zostali. Jesteśmy cały czas w kontakcie.

Proszę im w wolnej chwili przekazać podziękowania od nas wszystkich. A polski biznes w Ukrainie jeszcze w ogóle funkcjonuje?

W zachodniej Ukrainie polskie firmy działają. Tutaj zaczynamy napotykać na problemy natury formalnej. Firmy zwracają uwagę na problem, że towary eksportowane nie są na bieżąco opłacane przez odbiorców ukraińskich, a przedsiębiorcy muszą przecież zapłacić CIT.

Wystąpiliśmy z kilkoma postulatami do rządu, mamy nadzieję, że ustawa, która jest w Sejmie obejmie tego typu sytuacje. Część firm dzisiaj wstrzymała swoją działalność, ale zachodnia Ukraina potrzebuje zasilania, potrzebuje wymiany handlowej.

Niestety w związku z moratorium Narodowego Banku Ukrainy o wstrzymaniu płatności dewizowych nasza korporacja nasza korporacja ubezpieczeń kredytów eksportowych zlikwidowała limity kredytowe dla tego typu transakcji. W tej sprawie też interweniujemy, żeby udrożnić płatności.

Rozumiem, że Ukraina potrzebuje gotówki. Dziś, żeby walczyć, jutro, żeby się odbudować?

Zdecydowanie tak. O tej odbudowie też zaczynamy myśleć, właściwie od pierwszego dnia. Zbieramy oferty chętnych, którzy chcieliby włączyć się w myślenie o odbudowie Ukrainy.

A są przykłady w drugą stronę? Kiedy obywatele Ukrainy przyjeżdżają do Polski i już dzisiaj myślą o tym, żeby przenieść do nas swoją firmę?

Tak. Mamy w naszym sztabie jednego z przedsiębiorców, który koordynuje ten problem. Mamy zapotrzebowanie z kilku firm pragnących przenieść swoją działalność z Charkowa. Tutaj też są postulaty dotyczące automatycznego przenoszenia działalności z Ukrainy do Polski, aby ten proces usprawnić.

Tymczasem słyszymy, że rząd Ukrainy wprowadza zakaz eksportu niektórych zbóż i produktów żywnościowych.

Myślę, że to zrozumiałe. Ukraina znajduje się w wyjątkowej sytuacji, więc zaopatrzenie tych obywateli, którzy zostali, którzy walczą, musi być na pierwszym miejscu.

Ale czy to nie oznacza, że za chwilę zacznie się na całym świecie kryzys żywnościowy?

Są takie obawy, Rosja i Ukraina odpowiadają za 26 proc. światowego eksportu pszenicy. W ciągu kilku dni ceny wzrosły o 50 proc. i należy się spodziewać, że to będzie postępować.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
gospodarka
praca
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl