Prezydencki projekt obniży rachunki za prąd? "Do tego są jeszcze lata świetlne"
Bardzo dobrze, że pan prezydent zwrócił uwagę na konieczność wykorzystania wpływów z ETS, chwała mu za to. Ale od tego do zaproponowania ścieżki prowadzącej do obniżenia rachunków za energię w Polsce są jeszcze lata świetlne - mówi money.pl Maciej Stańczuk, ekspert BCC ds. energetyki.
Prezydent Karol Nawrocki kieruje do Sejmu swój projekt ustawy, którego celem jest obniżenie cen energii o 33 proc. dla odbiorców indywidualnych i 20 proc. w przypadku przedsiębiorstw. Zakłada ona m.in. usunięcie z rachunków takich pozycji jak opłaty przejściowa, kogeneracyjna, mocowa i OZE. Ich koszty miałyby być pokrywane z wpływów z ETS.
- Oceniam to jako bardzo sprytne posunięcie środowiska pana prezydenta, ale mało wykonalne. Zastąpienie ustawy mocowej wykorzystaniem środków z systemu ETS nie jest takie proste. Nie można zawiesić ustawy, na podstawie której firmy, w większości należące o Skarbu Państwa, podejmowały decyzje inwestycyjne - mówi money.pl Maciej Stańczuk, ekonomista, ekspert Business Centre Club ds. energetyki i transformacji energetycznej.
Jak zmniejszyć rachunki za prąd
Opłata mocowa do kosza? Ekspert wskazuje na duże ryzyko
Od 1 lipca 2025 r. gospodarstwa domowe ponownie płacą opłatę mocową, zawieszoną w ramach osłon energetycznych. To od 2,86 do 16,01 zł miesięcznie, w zależności od zużycia energii. Przekłada się to na wzrost średniego rachunku za prąd o 5,7 proc.
Środki z tej opłaty wspierają modernizację istniejących elektrowni oraz budowę nowych źródeł energii, co ma na celu unikanie przerw w dostawach prądu i zapewnienie bezpieczeństwa energetycznego kraju. Prezydencki projekt zakłada też wprowadzenie górnego limitu dla zwrotu z kapitału. Miałby on wynieść tyle, co stopa referencyjna NBP powiększona o 3 pkt. proc. Obecnie stopa referencyjna NBP to 4,25 proc.
Te projekty w energetyce, które dziś są realizowane, powstawały w oparciu o rynek mocy. Inwestor musi mieć jednak gwarancję stopy zwrotu na przyzwoitym poziomie, czyli co najmniej 12-13 proc. Z tego musi pokryć koszty kapitału, koszty ryzyka, w tym ryzyka operacyjnego. Jeśli stopa ta zostanie obniżona do poziomu proponowanego przez prezydenta, inwestor nie podejmie decyzji i nowe projekty w energetyce nie powstaną.
"Wpływy z ETS" sfinansują transformację energetyki?
Autorzy prezydenckiego projektu ustawy w uzasadnieniu podkreślili, że Polska i tak zgodnie z unijnymi regulacjami powinna wydawać 100 proc. dochodów z ETS na pokrycie kosztów transformacji energetycznej, a wszystkie wymienione wcześniej opłaty, pokrywane dziś przez klientów firm energetycznych na rachunkach to wsparcie transformacji.
- Słusznie prezydent zwraca uwagę w swoim projekcie na kwestię kierowania zaledwie kilku procent wpływów z ETS na inwestycje w transformację energetyczną. Faktycznie, zgodnie z zaleceniami Komisji Europejskiej, powinno to być 100 proc. Ale ta zmiana nie może się odbyć na zasadzie likwidacji obecnego mechanizmu siekierą - ocenia Stańczuk.
- Nie wiedzieć czemu, obecny rząd przez blisko dwa lata nie zająknął się, co zamierza zrobić, aby lepiej wykorzystać wpływy z ETS. I to wpływy, które spadają, w 2024 r. aż o 1,5 mld euro. Banki nie zaakceptują mechanizmu, który jest niepewny, oparty na enigmatycznych "wpływach z ETS". A to oznacza, że nie udzielą finansowania na nowe projekty. Ustawa mocowa wprowadziła twardy mechanizm gwarantujący później sprzedaż prądu po określonej cenie - dodaje ekspert Business Centre Club.
oprac. Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl