Przewoźnicy biją na alarm: stoimy w korku przez 10 dni
Zrzeszenie Międzynarodowych Przewoźników Drogowych (ZMPD) bije na alarm ws. sytuacji na jedynym czynnym przejściu drogowym z Białorusią w Koroszczynie. Według nich kolejka tirów czekających na odprawę ma blisko 4 km długości, a czas oczekiwania sięga 10 dni - informuje "Dziennik Gazeta Prawna".
Powołując się na informacje ZMPD, gazeta napisała, że czas oczekiwania na odprawę jest o osiem dni dłuższy niż na początku września, a na parkingach w nadgranicznym Brześciu brakuje miejsc.
To po pierwsze rodzi problemy humanitarne, bo wśród czekających są też kierowcy z różnymi dolegliwościami. Dla przewoźników takie przestoje oznaczają też duże koszty finansowe, bo każdy dzień zatrzymania ciężarówki oznacza stratę w wysokości 350 euro - mówi w rozmowie z "DGP" szef ZMPD, Jan Buczek.
"Nikt sobie nie uświadamia". Porównał Polskę i USA
Kolejka to skutek zamknięcia przez Polskę granicy z Białorusią w dniach 12-25 września, co związane było z napiętą sytuacją przed manewrami" wojsk rosyjskich i białoruskich Zapad - informuje dziennik.
Gazeta dodała, że według przewoźników polskie władze zbyt późno ogłosiły decyzję o zamknięciu przejść, bo zaledwie dwa dni przed wprowadzeniem jej w życie. To zbyt krótko, by gruntownie przeorganizować skomplikowane łańcuchy dostaw.
Rząd otworzy inne przejścia graniczne?
Gazeta przywołała opinie przewoźników, według których władze powinny "rozważyć przywrócenie działania innych przejść z Białorusią".
Według ZMPD polski rząd powinien też doprowadzić do uruchomienia tymczasowych punktów pomocy humanitarnej i medycznej dla kierowców - czytamy w dzienniku.