Tusk ostro po wecie Nawrockiego. Mówił o kryptoaferze z rosyjskimi służbami w tle
W piątek koalicji rządzącej nie udało się zebrać wymaganej większości trzech piątych głosów, by odrzucić weto prezydenta Karola Nawrockiego dotyczące tzw. ustawy kryptowalutowej. Wieczorem, podczas Rady Krajowej Koalicji Obywatelskiej, premier Donald Tusk wygłosił niezwykle ostre przemówienie, w którym powiązał opozycję z interesami obcych służb.
Nie milkną echa utrzymania prezydenckiego weta do tzw. ustawy kryptowalutowej. Szef rządu podczas wieczornych obrad Rady Krajowej PO nie krył emocji, opisując atmosferę panującą w parlamencie tuż po ogłoszeniu wyników głosowania. Jego wystąpienie nie było jednak tylko polityczną recenzją bieżących wydarzeń, ale sformułowaniem jednych z najcięższych oskarżeń, jakie padły w tej kadencji Sejmu pod adresem Prawa i Sprawiedliwości oraz Konfederacji.
Potężna rewolucja tuż za rogiem. Kiedy komputer kwantowy?
Zjednoczeni w obronie "kasy"
Premier rozpoczął od zarysowania obrazu politycznych podziałów, które – jego zdaniem – znikają w jednym, specyficznym momencie. Tusk zwrócił uwagę na fasadowość konfliktów między prawicowymi partiami opozycyjnymi, które na co dzień rywalizują o ten sam elektorat.
Widać, że na każdym poziomie wewnątrz PiS-u, między PiS-em a Konfederacją, wewnątrz Konfederacji ścierają się, kłócą się zażarcie o to, ile kto z nich będzie miał wpływu w swoich partiach. Ale przychodzi ten dzień, kiedy wszyscy oni, bez wyjątku, w PiS-ie i w Konfederacji są zjednoczeni jak jeden mąż. Kiedy chodzi o kasę. Byliśmy tego dzisiaj świadkami – mówił Donald Tusk.
Szef rządu podkreślił, że piątkowe wydarzenia w Sejmie wymagają jasnego i brutalnego wyjaśnienia. Nie chodzi tu bowiem o spór ideologiczny czy gospodarczy liberalizm, ale o bezpieczeństwo państwa.
– Jaśniej nie mogłem już wyjaśnić posłankom i posłom naszej koalicji i przede wszystkim opozycji, o co chodzi w tak zwanej kryptoaferze. O co chodzi z tym niezrozumiałym, mogę już dzisiaj powiedzieć z pełnym przekonaniem, skandalicznym wetem prezydenta Nawrockiego wobec ustawy przygotowanej też przez Andrzeja Domańskiego. To ustawa, która miała chronić obywateli, inwestorów, w tym drobnych inwestorów, którzy ulokowali swoje nadzieje na zysk na różnych działaniach na rynku kryptowalut – punktował premier.
Rosyjski ślad i służby specjalne
W dalszej części wystąpienia Donald Tusk przeszedł do sedna problemu, wskazując, że brak regulacji rynku kryptoaktywów w Polsce służy podmiotom bezpośrednio powiązanym z wrogimi reżimami. Premier zaznaczył, że intencją rządu nie była walka z technologią jako taką, ale wyeliminowanie z rynku graczy zagrażających bezpieczeństwu narodowemu.
Ten nasz projekt ustawy nie był wymierzony w kryptowaluty jako takie. One nie u wszystkich budzą entuzjazm, budzą dużo negatywnych emocji, pewnych niepokojów co do konsekwencji inwestowania, przynajmniej w niektóre z nich, ale przecież w Polsce nie tylko, że nie są zakazane, ale po to wprowadziliśmy te regulacje, a raczej zamierzaliśmy wprowadzić te regulacje do momentu weta prezydenckiego, żeby ludzie, którzy inwestują na tym rynku, lokują czasami nieduże swoje pieniądze, żeby mogli to robić bezpiecznie – tłumaczył Tusk.
W tym momencie padły najmocniejsze słowa dotyczące powiązań kapitałowych firm operujących na polskim rynku bez nadzoru.
– Chodziło o to, żeby ci, którzy na tym rynku operują, a są wprost związani czy to z mafiami polskimi czy zagranicznymi, czy ze służbami specjalnymi Rosji czy Białorusi, zostali zablokowani. Te dane były bezwzględne. Tak jak mówiłem w Sejmie, kilkaset podmiotów działających w tej przestrzeni jest bezpośrednio związanych z Rosją lub Białorusią. To są po prostu podmioty rosyjskie lub białoruskie – stwierdził szef rządu.
Premier odniósł się również do reakcji posłów Prawa i Sprawiedliwości, którzy podczas debaty sejmowej próbowali przerzucać odpowiedzialność na rząd.
– Pytali mnie, krzycząc z ław poselskich pisowcy: "no to dlaczego z tym nic nie robicie?". Bo nie ma regulacji prawnych. Bo właśnie chcieliśmy wprowadzić przepisy, ustawę, która pozwoli państwu zapobiegać nieszczęściom i blokować działania, które są ewidentnie wymierzone w interesy ludzi i w bezpieczeństwo państwa – ripostował Tusk.
Tusk oskarża: Polityczne imprezy za "brudne pieniądze"
Kolejny fragment wystąpienia Donalda Tuska uderzał bezpośrednio w etykę polityków obecnej opozycji. Premier zasugerował, że opór wobec ustawy nie wynikał z troski o wolność gospodarczą, lecz z powiązań towarzysko-biznesowych.
Patrzyłem na nich wszystkich. Rozpoznawałem tam twarze tych, którzy sami są zainteresowani, bo mają interesy w tej przestrzeni. Patrzyłem na tych wszystkich, którzy korzystali ze sponsoringu głównej firmy na tym rynku. Patrzyłem na tych wszystkich, którzy organizowali wielkie imprezy polityczne za pieniądze operatorów na rynku kryptowalut – wyliczał premier.
Tusk wskazał konkretne nazwiska z pierwszych stron gazet, zarzucając im legitymizowanie swoją obecnością podmiotów o wątpliwej reputacji.
Wielkie imprezy polityczne, na które ściągano nawet byłego prezydenta, dzisiejszego prezydenta, premiera Morawieckiego, nie wiadomo jeszcze kogo, ale generalnie sama czołówka, sama śmietanka. I przecież te pytania były zasadnicze, absolutnie kluczowe. Jak to jest możliwe, że za pieniądze firmy, która powstała z pieniędzy przestępczych, a następnie została uratowana przez pieniądze rosyjskie, mafię rosyjską i służby rosyjskie, za pieniądze tej firmy bawili się, albo organizują swoje życie publiczne, imprezy ludzie pisowskiej władzy – pytał retorycznie lider Koalicji Obywatelskiej.
Egzotyczna koalicja przeciwko bezpieczeństwu
Szef rządu nie pozostawił złudzeń co do tego, jak interpretuje wynik głosowania nad wetem. Jego zdaniem, piątkowa decyzja Sejmu to dowód na to, że w kluczowych momentach podziały między PiS a Konfederacją znikają, jeśli w grę wchodzą interesy finansowe.
– Ktoś może powiedzieć, że przez nieostrożność, przez głupotę, przez niewiedzę. No ale dzisiejsze posiedzenie, ta część tajna i ta część jawna, służyły temu, żeby już nikt nie miał wątpliwości o co w tym wszystkim chodzi. A oni jednak zdecydowali się zjednoczeni wyjątkowo, ręka w rękę, Kaczyński, Morawiecki, Mentzen, ręka w rękę, na co dzień tłukący się bezlitośnie, a dzisiaj jak, tak jak już powiedziałem, jak jeden mąż zagłosowali, żeby utrzymać to weto – podkreślał Tusk.
Konsekwencje tej decyzji, według premiera, są dramatyczne dla bezpieczeństwa ekonomicznego Polski.
– Zagłosowali, żeby państwo polskie nie mogło chronić interesów państwa i obywateli przed nadużyciami, oszustwami i nawet wprost ingerencją rosyjskich służb specjalnych w nasze życie w tym obszarze. Dlatego to jest tak ważne – dodał.
Tusk wzywa do przyzwoitości
Na zakończenie Donald Tusk odwołał się do historycznych analogii, porównując obecną sytuację do afer, które wstrząsały Polską w ostatnich dekadach. Zwrócił uwagę na znieczulicę opinii publicznej i trudność w przebiciu się z wagą problemu do świadomości społecznej.
– I nawet jeśli mamy poczucie, słuchajcie, no ja jestem z pokolenia, które pamięta, że w polityce jedna setna tego, o czym dzisiaj rozmawialiśmy, jedna setna tego, powodowałaby, no wiecie, jakieś takie, no upadały rządy z tego tytułu. Pamiętacie, nie wiem, afera (Lwa - red.) Rywina, nie chce mi się wymieniać tego wszystkiego, co byliśmy świadkami w Polsce przez te dziesięciolecia, bo zdarzały się afery i każda z nich miała tę jedną cechę - trzęsła krajem. Wszyscy byli, no wiecie, w szoku czasami, jak to jest możliwe. Dzisiaj o wiele trudniej i wiemy to wszyscy, skupić choćby przez chwilę uwagę ludzi, mediów, polityków na wydarzeniach nawet takiej skali, o jakiej ja dzisiaj mówiłem w związku z kryptoaferą – zauważył gorzko premier.
Mimo to, lider KO wezwał do mobilizacji i braku obojętności. – Ale my z tego powodu, że zarówno w świecie, czy to jest wojna, czy to jest polityka największych mocarstw, czy to są zdarzenia wewnątrz poszczególnych krajów, także w Polsce, my nie możemy pozostać obojętni. To było jedno z naszych przekazań. Wiecie, kto to powiedział: "nie być obojętny". I myśmy przetrwali i Polska przetrwała te osiem lat rządów ludzi, którzy wykorzystywali władzę i chcą dalej wykorzystywać swoje wpływy dla siebie. Myśmy to wszystko przetrwali i Polska przetrwała, bo nie byliśmy obojętni i nie będziemy obojętni – zapewnił.
Swoje wystąpienie zakończył bezpośrednim ostrzeżeniem skierowanym do liderów opozycji.
Prezydencie Nawrocki, Prezesie Kaczyński, Panowie Bosak, Panowie Mentzen, nie miejcie złudzeń. Nikt nie będzie obojętny na to, co robicie. Wygrywaliśmy wybory także dlatego, że Polki i Polacy tak bardzo tęsknili za przyzwoitością elementarną, przyzwoitością w życiu publicznym – skwitował Donald Tusk.
O co toczyła się gra? Kulisy weta
Aby zrozumieć skalę emocji premiera, należy przyjrzeć się samej materii zablokowanej ustawy. Odrzucone przez Sejm weto prezydenta Karola Nawrockiego dotyczyło przepisów, które miały kompleksowo uregulować rynek kryptoaktywów w Polsce. Ustawa przygotowana przez resort finansów pod kierownictwem ministra Andrzeja Domańskiego była odpowiedzią na unijne rozporządzenie MiCA (Markets in Crypto-Assets), ale wprowadzała też specyficzne dla polskiego rynku mechanizmy kontrolne.
Głównym założeniem nowych przepisów było objęcie rynku nadzorem Komisji Nadzoru Finansowego (KNF). Ustawa dawała KNF potężne narzędzia: możliwość nakładania kar finansowych na podmioty nieprzestrzegające procedur AML (przeciwdziałanie praniu pieniędzy), a nawet blokowania dostępu do stron internetowych giełd kryptowalutowych, które nie uzyskałyby odpowiedniej licencji lub stwarzałyby zagrożenie dla bezpieczeństwa obrotu.
Prezydent Karol Nawrocki, wetując ustawę, argumentował, że przepisy te są zbyt restrykcyjne i mogą zdusić innowacyjność polskiej branży fintech. W uzasadnieniu weta wskazywano na ryzyko nadmiernej biurokracji oraz potencjalne naruszenie wolności gospodarczej poprzez zbyt szerokie uprawnienia nadzorcze KNF. Argumentacja ta trafiła na podatny grunt w Konfederacji, której liderzy, w tym Sławomir Mentzen, od dawna sprzeciwiają się ścisłej regulacji rynku krypto.
Jednak z perspektywy rządu, brak tych regulacji tworzy lukę w systemie bezpieczeństwa. Ministerstwo Finansów oraz służby specjalne od miesięcy alarmowały, że polski rynek kryptowalut, ze względu na swoją anonimowość i brak skutecznego nadzoru, stał się autostradą do transferu środków dla grup przestępczych oraz podmiotów objętych sankcjami. To właśnie ten aspekt – "rosyjski ślad" i pranie pieniędzy – stał się osią piątkowego wystąpienia Donalda Tuska.
Utrzymanie weta oznacza, że Polska pozostaje jednym z krajów o najmniej uregulowanym rynku kryptoaktywów w Europie. Z jednej strony cieszy to zwolenników wolnego rynku i decentralizacji finansów, z drugiej – jak wskazuje premier – otwiera drzwi dla operacji finansowych prowadzonych przez wschodnie służby, które wykorzystują kryptowaluty do omijania zachodnich sankcji i finansowania działań hybrydowych.