Prezes Ryanaira Michael O'Leary stwierdził, że związki zawodowe pilotów w niektórych krajach mają "śmieszne żądania" dotyczące płac i warunków pracy, na które firma nigdy się nie zgodzi - piszeserwis CNN Money.
O'Leary stwierdził, że piloci żądają warunków pracy stosowanych u tradycyjnych przewoźników, które uderzają w ich efektywność. - Jeśli będziemy musieli zmierzyć się ze strajkami, to się z nimi zmierzymy - zapowiedział O'Leary. - W żadnym wypadku nie zgodzimy się natomiast na rozwiązania, które zmniejszą naszą produktywność - dodał.
Szef niskokosztowego przewoźnika stwierdził, że problemów spodziewa się przed świętami wielkanocnymi. Widmo podobnych strajków zawisło nad Ryanairem przed ostatnim Bożym Narodzeniem, kiedy to wzmaga się ruch pasażerski. Spółka zgodziła się wtedy na uznanie związków zawodowych właśnie po to, by nie mieć problemów z personelem na czas wzmożonego ruchu.
Piloci Ryanaira nie podali do publicznej wiadomości, jakie są ich żądania. Cytowany przez CNN rzecznik niemieckich związkowców powiedział jedynie, że O'Leary "absolutnie nie rozumie potrzeb i obaw swoich pracowników."
Mimo że Ryanair stara się, jak może, minimalizować nakłady na personel, w najbliższym roku fiskalnym i tak będzie musiał wydać więcej niż przed rokiem. Nakłady na pracowników mają wzrosnąć o sto milionów euro - po części z powodu podwyżek, a po części ze względu na konieczność zatrudnienia nowych pilotów.